Humor po holendersku
Humor i poczucie humoru mają swoją narodową specyfikę. Z czego my się śmiejemy niekoniecznie będzie się śmiał Holender lub Włoch i odwrotnie. Jest sporo humoru o uniwersalnym charakterze ale jest też humor narodowy. Chętnie posądzamy inne narody o brak poczucia humoru o oni sądzą to samo o nas.
Przykładem są nasze kawały o Rosjanach. My chętnie wyśmiewamy Rosjan. Te same kawały, jedynie ze zmianą narodowości opowiadają sobie Amerykanie o... Polakach ale też Holendrzy o Belgach i Szwedzi o Finach a Niemcy o... Holendrach.
Polak, lisek i Niemiec wchodzą do baru. Barman pyta liska co się napiję.
- nie mam pojęcia, jestem tu tylko z powodu autokorekty.
Holenderski kawał o Belgach:
Dlaczego Belg śmieje się trzy razy z kawału?
- Pierwszy raz śmieje się gdy mu kawał opowiesz, drugi raz gdy mu go wytłumaczysz a trzeci raz gdy go zrozumie.
Humor narodowy
Jest też specyficzna, narodowa część poczucia humoru sprawiająca, że my śmiejemy się czasami z innych rzeczy niż Holender, Anglik, Niemiec czy Belg. Poczucie humoru które miałoby "łamać lody" w kontaktach z cudzoziemcami staje się czasami bezwiednie powodem nieporozumień i wzajemnego obwiniania się o brak poczucia humoru. Kawały są trudnym produktem eksportowym. Gdy my śmiejemy się do rozpuku z kawału o pijakach lub o bacy to Holender może go w ogóle nie rozumieć i żenująca cisza ukazuje nam narodowe różnice. Z drugiej strony gdy narody protestanckie (np. Holendrzy) prawią w 2004 r. kawały o umierającym papieżu - żaden Polak by się z tego nie śmiał.
Amerykańskie kawały o Polakach:
- Gdyby Einstein był Polakiem, całe życie pracowałby jako sprzątaczka.
- Co jest napisane na dnie puszki polskiej Coca-Coli?
- Otwieraj z drugiej strony
- Jak zatopić polski okręt wojenny?
- Zwodować go.
Niemcy mają w Holandii reputację narodu bez poczucia humoru. Oczywiście to nie prawda, Niemcy mają inne poczucie humoru. Śmieją się z innych rzeczy i w innym czasie. Nie będą robili sobie żartów w kontekście poważnych spraw. Lubią satyrę polityczną której akurat Holendrzy nie bardzo znają. Niemcy chętnie opowiadają sobie kawały o Holendrach a najchętniej o stylu jazdy Holendrów na niemieckich autostradach, ich umiłowaniu przyczep kempingowych no i przedrzeźnianie się z holenderskiego futbolu.
Niemieckie kawały o Holendrach:
Co otrzymuje uczeń który 3 razy oblał egzamin prawa jazdy?
1. Żółte tablice rejestracyjne
2. Kamper z maksymalna szybkością 30 km/h
3. naklejkę na samochód NL (= Never Learned = nigdy się nie nauczy)
Jaka jest różnica między Holendrem a Jezusem?
- Jezus zamienił wodę na wino a Holendrzy zamieniają wodę na pomidory. (to o jakości holenderskich warzyw)
Stereotyp niemieckiego braku humoru
Angielski uniwersytet Hertfordshire przeprowadził w roku 2001 badania na temat narodowych różnic poczucia humoru z których wynikło, że to właśnie Niemcy mają najszerszą skalę dziedzin humoru. Amerykanie i Kanadyjczycy śmieją się chętnie z kawałów potwierdzających ich wyższość nad innymi za to Anglicy, Francuzi, Belgowie i Duńczycy lubią absurdalny, surrealistyczny humor.
- Panie! Co to za pociąg?
- Żółty.- Ale dokąd, k...wa, dokąd?!
- Do połowy.
Holenderski humor 2017:
Wieczorem ulicą pedałuje chłopak na nieoświetlonym rowerze.
- Wiesz, że jedziesz bez świateł? - pyta zatrzymujący rowerzystę policjant.
- Tak, zauważyłem - odpowiada chłopak.
- No to może byś zszedł z roweru i dalej poszedł na piechotę? - mówi policjant.
- Już to próbowałem, ale bez efektu, światła się nie zapaliły - odpowiada chłopak bez zmrużenia oka.
- W Belgii wycofano ze sprzedaży wszystkie kartony mleka. Nadruk "otwórz tutaj" zostanie zastąpiony "otwórz w domu".
- Na świecie istnieją dwa rodzaje ludzi mówiących prawdę; małe dzieci i pijani.
Kawał holenderskiego pirata
Do tawerny wchodzi pirat - taki jak pirat powinien być: drewniany kołek zamiast nogi, hak zamiast dłoni i czarna łata na oku.
Usiadł przy barze, zamówił rum. Zaciekawiony gość obok pyta:
- powiedz mi jak straciłeś nogę?
- Na Atlantyku biliśmy się z hiszpańską armadą, armatnie kule latały koło uszu, jedna trafiła mnie prosto w nogę, stąd ta drewniana noga - opowiada pirat i dodaje - pirat nie zna strachu i bólu!
- No a jak dorobiłeś się tego haka? - pyta gość.
- To inna historia, w Zatoce Biskajskiej zbliżamy się do statku imamy rozkaz go enterować. Przeskakując ręka utkwiła mi między burtami. Straciłem rękę - dostałem hak. Pirat nie zna strachu i bólu!
- To straszne opowieści - dodaje gość - ale jak straciłeś oko?
- To się wydarzyło na Morzy Śródziemnym. Morze było spokojne, piękna pogoda, ja i moi kumple leżeliśmy na pokładzie w słońcu, a tu mewa leci i nasrała mi prosto w oko!
- I od tego straciłeś wzrok?! - pyta zdumiony gość.
- Nie - mówi pirat - ale to była akurat pierwszy dzień gdy mi ten hak założyli!
Saga o błąkającym się Holendrze
Po Europie krąży od około roku 1962 r. saga o "Zabłąkanym Holendrze".
Saga ta jest legendą opowiadaną we Francji i Niemczech o wyklętym Holendrze który swoim zardzewiałym samochodem z rozklekotaną przyczepą kempingową musi jeździć po drogach całej Europy bez celu. Klątwa rzucona na Holendra każę błąkać się po drogach Europy aż do dnia sądu ostatecznego.
Saga o zabłąkanym Holendrze w przyczepie kempingowej zastąpiła starą legendę o Latającym Holendrze.