Komiczne zderzenie kultur wędkarskich
Myślałem, że poznałem już wszystkie strefy konfliktów naszej kultury z holenderską, a jednak... Ta wiadomość obiegła wszystkie holenderskie media w roku 2007, zaskoczyła mnie i rozśmieszyła jednocześnie. Rok 2006 i 2007 był rokiem "polskiego szoku w Niderlandach". Kraj dosłownie zalała polska fala migracyjna.
Polacy wyławiają nasze ryby! Holenderski Związek Wędkarzy bije na alarm - Polacy nie łowią ryb dla sportu - jak to robią Holendrzy ale aby je... zjeść! Co się okazuje? Jak podaje prasa polscy robotnicy w wolnych chwilach zajęli się masowym łowieniem ryb. Holender łowi ryby dla sportu i je po złapaniu natychmiast wypuszcza a tymczasem Polacy stawiają na brzegu zamrażarkę i napełniają ją złowionymi rybami. Łamią przy tym wszystkie przepisy wędkarskie, używają więcej wędek, nie mają karty wędkarskiej, łowią na wielką skalę dla konsumpcji i na handel. Przedstawiciel Związku Wędkarskiego twierdzi w prasie, że kilogram ryb słodkowodnych kosztuje kilkadziesiąt euro i wyobrażalne jest, że polski wędkarz w ten sposób zabiera do domu ryb wartości tysięcy euro. „Polacy mają inną etykę i kulturę jedzenia niż my. Oni mają często duże rodziny które na powrót męża z rybami na obiad"
Cytat z gazety Volkskrant 2007: "Okazuje się, że Polacy mieszkający w Holandii masowo łowią ryby. Ku rozpaczy związków wędkarskich Polacy łamią przy tym wszystkie przepisy. Czego Holender nigdy by nie zrobił to zabrać ze sobą zamrażarkę i pakować ją do pełna złowionymi rybami. Największy problem: nie wypuszczają ryb z powrotem do wody ale zabierają ze sobą dla konsumpcji lub na handel. Mają zupełnie inną etykę i kulturę jedzenia niż ich holenderscy koledzy-wędkarze. Za nimi stoi często ich duża rodzina pragnąca wieczorem jeść ryby. Cena kilograma wielu ryb słodkowodnych wynosi kilkadziesiąt euro. Można sobie wyobrazić, że łapia za setki a może nawet tysiące euro ryb." [tłumaczenie własne]
Tekst oryginalny: "De in Nederland wonende Polen, die in hun vrije tijd massaal blijken te hengelen. Tot afgrijzen van hengelsportverenigingen overtreedt een groot deel van de Polen daarbij de voorschriften. Wat Nederlandse sportvissers niet doen, is een diepvries meenemen naar de waterkant om die met vis vol te laden. Voornaamste klacht: ze gooien de vangst niet terug in het water, maar nemen hem mee om te eten of te verhandelen. Ze houden er een andere ethiek en eetcultuur op na dan hun Nederlandse collega-vissers. Ze hebben vaak een grote familie achter zich, die 's avonds allemaal vis willen eten. De kiloprijs van veel zoetwatervis loopt in de tientallen euro's. Je kan je voorstellen dat je voor honderden of zelfs duizenden euro's aan vis mee kan nemen."
Gazeta NRC pisała: "cywilizowani sportowi wędkarze wypuszczają ryby a polscy kłusownicy je zjadają."
Holenderski Związek Wędkarski będzie przeciwdziałał tym niecnym praktykom Polaków. Polscy nabywcy karty wędkarskiej będą otrzymywać przetłumaczony na polski regulamin wędkarza a kontrolerzy dostaną nowe instrukcje ścigania wędkarzy łamiących przepisy. Następnie przedstawiciel Związku Wędkarskiego uspakaja sfrustrowanych holenderskich wędkarzy, że Polacy nie dadzą rady wyłowić wszystkich ryb z Renu. Najpierw Polacy zjedli wszystkie holenderskie grzyby a teraz przyszła kolej na ryby!
[Techniczna aktualizacja z 2007 r.]