Polacy na celowniku
Od kilku lat obserwuje się gwałtowny wzrost liczby agencji pośrednictwa pracy werbujących Polaków do pracy za granicą a szczególnie do pracy w Holandii. Z roku na rok przybywa w Polsce agencji pośrednictwa do pracy za granicą.
Z najnowszych raportów z ich działalności wynika, że w 2003 r. zarejestrowanych było 158 agencji pracy, rok później 271, a w 2005 już aż 1 097. Zdecydowana większość tych nowo powstałych agencji w Polsce pochodzi z Holandii. Ten fakt, jak również łączna liczba Polaków wysłanych przez nie do pracy za granicę, która w 2005 r. wyniosła 81 tys. (i była o prawie połowę wyższa w porównaniu z rokiem 2003), świadczy o zwiększającej się roli prywatnych agencji w werbunku Polaków do pracy za granicę.
W roku 2011 szacuje się ilość agencji na ponad 5 tysięcy! To tylko świadczy jak intratny jest to interes i wśród tej liczby jest duża ilość cwaniaków chcących szybko się dorobić na polskiej pracy.
Polacy na celowniku
Ja rozumiem, że przeciętny holenderski robotnik boi się napływu nowej fali cudzoziemców i swoje frustracje będzie teraz koncentrował na Polakach tak gwałtownie napływających do tego kraju, ale dlaczego czołowe holenderskie gazety do jakich zaliczyć trzeba Volkskrant niemal codziennie poszerzają kampanię skierowana przeciw Polakom zamieszczając artykułu o treści ekstremalnie anty-polskiej?
W sobotnim wydaniu (listopad 2007) tej gazety na pierwszej stronie czytamy:
„Mamy do czynienia z Polską inwazją. Od 1 maja Polacy mogą bezwarunkowo pracować w Holandii. Obiecywano nam, że przybędzie około 10 do 20 tysięcy Polaków na okres do 3 miesięcy. Tymczasem przybyło co najmniej trzy razy tyle i lokują się najtańszych dzielnicach proletariackich gdzie problemy już i tak są duże. Problemowe dzielnice dużych miast, zamieszkałe przez Marokańczyków, Turków i Surinamczyków do stały nowy problem; Polaków. Polacy wzbudzają nowe konflikty, ale nawet gdyby konfliktów nie wzbudzali to i tak jest to znowu następna obca narodowość z innym językiem i kulturą. W Rotterdamie zasygnalizowano już Polaków śpiących pod mostami. Zjednoczona Europa - ładna idea - ale dlaczego ma się to odbywać kosztem nas?!"
Całostronicowy reportaż w sobotnim (24-11-2007) numerze:
Nowy gastarbeiter: Polowanie na Polaków
Według ostrożnych szacunków w Holandii mieszka w tej chwili około 150 tys. Polaków.
W rotterdamskiej dzielnicy Charlois mieszka wyjątkowo dużo Polaków. Właściciel pubu Maxim, przy ulicy Langedijk w dzielnicy Katendrecht: „gdybym mógł wywiesiłbym na drzwiach tabliczkę: „Zabronione dla Polaków". Jego zdaniem 80% Polaków jest nienormalnych. To jest naród brudasów. Nie maja kultury ani żadnego respektu dla kobiet. Gdyby to od niego zależało to Żelazna Kurtyna powinna być zbudowana na nowo. Właśnie niedawno zmuszony był wyrzucić za drzwi ośmiu polskich pijaków. Tak jest tu już dwa lata".
Według obliczeń w samym tylko Rotterdamie zamieszkało w ostatnich latach od 8 do 15 tysięcy Polaków. Liczono na najwyżej 2500 Polaków. Codziennie wyjeżdżają na miasto cztery samochody służby miejskiej i śledzą Polaków. W osiedlowym supermarkecie Bas van der Heijden dużo Polaków robi wieczorem, po pracy, zakupy. Samochód służby miejskiej (stadstoezicht) śledzi samochody z polskimi, białymi tablicami do ich miejsca zamieszkania. Kontrolerzy z stadstoezicht pukają do drzwi i wpraszają się do środka. Po angielski tłumaczą, że są z urzędu miasta robią inspekcje mieszkania. Zaczynają przesłuchanie: jesteś zameldowana w urzędzie miasta? Jaki jest twój SoFi numer? Ile płacisz czynszu? Ile masz długów? Jesteś w ciąży? Problemy z alkoholizmem?
Do szkoły podstawowej Kameleon w dzielnicy Charlois uczęszcza już 20 polskich i bułgarskich dzieci - 10% ogółu. Szkoła nie ma środków aby dać tym dzieciom należyte wykształcenie które wymagają dzieci z obcych krajów.
Póki co, właściciel miejscowego pubu Maxi śmiało i otwarcie wypowiada opinie milczącej większości: „Nie mam już iluzji. Najchętniej chciałbym aby wrócił stan przed wstąpieniem krajów Europy Wschodniej do Unii. Myślę wprowadzić system rejestracji stałych klientów pubu aby zamykać drzwi przed niepożądanym elementem.
- Widzisz tą blondynę przy barze? Z ponad jej dżinsów wiszą trzy czarne sznureczki stringów.
- Gdyby teraz byli w pubie Polacy to ta kobieta nie miałaby życia, cały czas by ją Polacy zaczepiali nie zważając nawet na to, że obok niej siedziałby jej chłopak.
No ale czy Polacy nie odgrywają dużej roli w rozwoju holenderskiej ekonomii? - te pomidory w szklarniach mogą przecież zbierać równie dobrze automaty!?