Masowy napływ Polaków przeraża Holandię
Aby przeciwdziałać problemom związanym ze wschodnio-europejczykami (czytaj: Polakami) w niektórych dzielnicach miast zamierza się wprowadzić specjalne przepisy upoważniające urzędy miasta do wystawiania mandatów za nieprawomocne zamieszkanie.
Lata trwogi 2007-2010
Po roku 2006 do Holandii zaczęli masowo napływać Polacy w poszukiwaniu pracy. Dla holenderskiej gospodarki byli chętnie witaną siłą roboczą ale zderzenie kultur zaszokowało ten kraj. Nigdy w historii tego kraju w tak krótkim okresie nie przybyło tak dużo cudzoziemców. Władze lokalne i rząd są mocno zakłopotane. Media zalewa lawina informacji o problemach z "ostblokowcami"; awantury, pijaństwo, wypadki drogowe, przepełnione mieszkania i ogólny brak kultury nowych gastarbeiterów
Co zrobić z Polakami?
Minister ds. Integracji, pani Ella Vogelaar stara się aby to prawo wprowadzić jak najszybciej. Parlament żąda ograniczenia dalszego napływu Polaków do czasu rozwiązania istniejących już problemów z zakwaterowaniem.
Westland - region szklarni, jest obszarem szczególnie dużej koncentracji polskich pracowników zamieszkujących pobliski Rotterdam i Hagę. Tam też problemy z przeludnionymi lub nieprzystosowanymi mieszkaniami jest największy.
Mandat za nieprzepisowe zakwaterowanie miałby wynosić tyle samo co za nielegalną pracę, czyli 8000 euro. Wydziały Podatkowe porozumiały się już z urzędami miast co do wymiany informacji i adresów tymczasowych emigrantów zarobkowych.
Coraz więcej polskich pracowników ściąga do Holandii także swoje rodziny i lokalne szkoły nie są przygotowane na tai szybki wzrost liczby uczniów nie znających języka holenderskiego. Ministerstwo Oświaty zamierza otworzyć specjalny punkt informacyjny dla Polaków. Taki punkt informacyjny działa już w regionie tulipanów w urzędzie miasta Hillegom. W tej chwili do holenderskich szkół podstawowych uczęszcza 7 tys. dzieci „wschodnioeuropejskich" - jak to się nazywa.
Metropolis
22 luty 2008. W ostatnich dniach znowu wszyscy mający coś do powiedzenia w Holandii łamią sobie głowy co począć z tym biednymi Polakami w tym kraju. Problem z zakwaterowaniem Polaków jest wciąż nie rozwiązany. Gmina Venray (pod niemiecką granicą) wynajmie od wojska kompleks koszar mobilizacyjnych aby tam zakwaterować 500 Polaków.
Z drugiej strony minister spraw socjalnych Donner zaczyna się martwić, że pobór nowych polskich robotników się zmniejsza co szkodzi holenderskiej gospodarce wciąż wołającej o więcej rąk do pracy. Co zrobić aby ich tu więcej przyciągnąć, czy może szukać w Rumunii i Bułgarii?
Wszyscy mają intencje lepszego informowania Polaków aby zapobiec wykorzystywaniu ich przez tysiące cwaniackich agencji pracy. Nad poprawą informacji zastanawia sie minister spraw socjalnych, minister integracji i polska ambasada gdzie na wczorajszym spotkaniu przedstawiciele ambasady i Polonii bezowocnie dyskutowali na te tematy.
Nadal jest ten sam dylemat: jak zatrudnić tu największą ilość Polaków i dobrze na tym zarobić ale nie mieć z tymi prostakami nic do czynienia. Może stworzyć im tu duże obozy pracy? Autobusiki z zaciemnionymi szybami rozwoziłyby ich do szklarni, fabryk i centrów dystrybucji aby nikt na ich nie musiał patrzyć. Stołówka obozowa wydawała by posiłki aby nie musieli wchodzić do „naszych" sklepów.
Do głowy przychodzą mi skojarzenia ze starym, klasycznym filmem „Metropolis" z 1926 roku... Kto wie jak poprawić wizerunek Polaka w Holandii?! Czy to jest możliwe?