Wydłużamy terminy ważności produktów
Moje trzy osobiste doświadczenia ze świeżą żywnością z ostatnich dwóch lat: jabłuszko, serek i parówki.
Handel potrzebuje produktów spożywczych o jak najdłuższej trwałości. Produkty psujące się w ciągu kilku dni są już trudne do kupienia, jak np. sałata. Tradycyjnie łatwo psujące się produkty jak truskawki czy pomidory dzisiaj w zmodyfikowanej formie mogą leżeć na półkach tygodniami. Nawet "świeże" mleko ma trwałość 10 dni.
Trwałość idzie kosztem smaku, ale gdy ma się 30 lat to i tak nie pamiętasz jak smakowały owoce i warzywa w czasach gdy gniły w oczach.
Trwałość niektórych produktów potrafi być zdumiewająco długa.
W roku 2008 aż trzy razy osłupiałem ze zachwytu nad trwałością
1. Zielone jabłuszko
Pewnego styczniowego dnia wyjmując przed domem zakupy z samochodu, poturlało mi się niezauważone zielone jabłuszko Granny pod siedzenie. W sierpniu robiąc porządki w samochodzie znalazłem to jabłko. Wyglądało jakby ledwie zerwane z drzewa. Jego woskowa skórka była nadal jędrna. Ugryzłem. Smakowało tak jak zawsze.
2. Serek topiony
W maju byłem na urlopie w okolicach Neapolu. Kupiłem tam w supermarkecie tekturowy krążek serków topionych. Zwykłe, typowe serki topione - jakie są do kupienia w całej Europie. Pudełeczko serków zapodziało mi się gdzieś w sprzęcie turystycznym a po powrocie z urlopu sprzęt ten (wraz z pudełeczkiem serków) trafił na strych. Typowy strych w holenderskim domu; najczęściej gorący, duszny i wilgotny. Rok później, także w maju, szykując się do następnego urlopu znalazłem na strychu to pudełeczko włoskich serków topionych. Przypuszczałem, że wybuchnie. Z ciekawości, ostrożnie otworzyłem wieczko i... nic. Serki wyglądały normalnie. Ostrożnie rozwinąłem sreberko na serku i... nic. Serek wyglądał i pachniał normalnie. Zjadłem serek i... nic. Smakował tak samo jak rok temu! Z mojego wrodzonego skąpstwa w następujących dniach zjadłem resztę tych serków, tylko już teraz trzymałem je – nie wiedząc czemu - w lodówce.
3. Parówki
Sierpień. Południe Francji. W tym roku panowały tam wyjątkowe upały. Francuskie gazety ostrzegały aby starsi ludzie zostawali w domach z włączoną klimatyzacją. Temperatury w dzień dochodziły do 38ºC a w nocy spadały do 22ºC. Codziennie szukaliśmy ochłody w rzece. Codziennie idąc po kamienistej rozłożystej plaży przechodziłem koło leżącej w pełnym słońcu paczki parówek w folii próżniowej. Ktoś je zgubił w drodze z supermarketu lub na piknik. Codziennie przez 10 dni omijałem tą paczkę leżącą na palącym słońcu z nadzieją, że będę mógł obserwować proces jej psucia się. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu paczka parówek po 10 dniach miała ten sam „świeży” różowiutki wygląd, nie zmieniła konsystencji, wyglądu i formy. Gdybym tę paczkę parówek zaniósł z powrotem do pobliskiego Carrefour i położył na półce z parówkami? Z mojego wrodzonego skąpstwa... nie... żartuję. Nie ośmieliłem się jej otworzyć i spróbować, ale... kto wie jak by smakowały?
Świeże na zawsze
Producenci i sprzedawcy mają ważny wspólny cel – przedłużać TERMIN WAŻNOŚCI. Idealnym produktem jest alkohol lub konserwy. Nie psuje się, zawsze kiedyś się sprzeda. Dąży się więc aby taki stan osiągnąć we wszystkich produktach i szczególnie walka o przedłużanie zdatności do spożycia trwa tam gdzie produkty psują się łatwo.
Już od dawna potrafimy transportować i sprzedawać banany z drugiej półkuli jako świeże. Selekcja roślin i biologiczne krzyżówki ras i inne manipulacje dostarczają nam coraz to nowych bardziej trwałych warzyw i owoców. Kupujemy jabłka z Nowej Zelandii (zerwane rok temu), pomidorki, ogórki i papryczki z Hiszpanii, które mimo odległości pozostają twarde przez miesiąc lub dwa, truskawki z Izraela lub Hiszpanii też nie tracą wyglądu (bo smaku i tak nie mają) po trzech miesiącach, świeżutkie szparagi przychodzą do nas z Chin i Peru (... tylko konsument nie musi tego wiedzieć), ziemniaki już nam nie gniją bo są traktowane substancją "anty-wszystko", winogrona i arbuzy bezpestkowe też się nie psują – bo po co kiedy już są i tak bez jajec? Bezpłodne rośliny nie gniją w naturalny sposób - eliminuje się działanie enzymów odpowiedzialnych za dojrzewanie owoców, warzyw i mięsa co znacznie przedłuża trwałość ale niszczy smak.
Świeże mleko ma datę „co najmniej do spożycia” 15 dni po wydojeniu krowy(mleko sterylizowane UHT nie psuje się już nigdy).
Świeże jajka mają holenderską normę państwową 28 dni tzn. są „tenminste houdbaar tot” (THT) czyli co najmniej zjadliwe do 28 dni po złożeniu jajka przez kurę. Innymi słowy; data na opakowaniu jajek oznacza datę zniesienia minus 4 tygodnie.
- À propos jajek, to farmer na kurzej fermie otrzymuje od dostawcy karmy wachlarz kolorów skorupek jaka. Może sobie wybrać kolor jajek od śnieżnobiałych do czekoladowych. Jakie wybierze taką karmę będą mu dostarczać w skład której wchodzić będą składniki określające kolor jajek.
Ile czasu leżały góry zmagazynowanego europejskiego masła w zamrażarkach zanim trafiły do supermarketu – tego nie wiem. Ile czasu zamrożone tusze wołów i wieprzy czekają na rozmrożenie i po nawodnieniu trafiają „świeże” na półki supermarketów?
Ryby są też zawsze świeże. Nawet te coraz popularniejsze fileciki rybek z jeziora Wiktorii w Afryce i delty Mekongu w Wietnamie (hol.: nijlbaars/okoń nilowy, tilapia, pangasius). Te zawsze zamrożone fileciki trafiają do chłodni w Urk skąd są rozprowadzane do sieci marketów - gdzie część sprzedaje się rozmrożoną na tackach jako świeże (!). Spreparowane wędliny i mięso leży sobie w chłodni też tygodniami jeśli przedtem nie leżały zamrożone rok. Przedłużanie terminu ważności trwa. Obniża koszty handlowców, zmniejsza ryzyko strat przez psucie się produktów.
- Ciąg dalszy "Świeże krewetki z Polski" lub wróć do pierwszego artykułu z tej serii o zdrowej żywności.