Świeże krewetki z Polski
Ponadnarodowe super-koncerny jak brytyjski Tesco, francuski Carrefour i amerykański Wal-Mart maja kontrolę nad zawartością naszych śpiżarni i lodówek.
Świeże dorsze złowione w Morzu Północnym najpierw trafiają do filetowania do Chin i wracają do europejskich supermarketów. W Hiszpańskich supermarketach leżą argentyńskie cytryny gdy ich własne – za drogie – gniją nie zbierane. Połowa wszystkiego zielonego groszku konsumowanego w Europie pochodzi z Kenii. Szparagi z Chile, fasolka szparagowa, sałata i ziemniaki z Egiptu, jabłka z Argentyny i Nowej Zelandii, ryby z Wietnamu. Nawet tak tu lubiane holenderskie krewetki (holandse garnalen) obierane są w Polsce zanim trafią do sklepów w Holandii. Dniówka robotnika w Wietnamie kosztuje 2-3 euro, w Chinach 5-6 euro, w Polsce 10-15 euro. Wystarczy prosta matematyka aby policzyć co i gdzie się opłaca.
Unia Europejska jest największym w świecie importerem żywności. Stać nas na każdy kaprys smakowy i wyciskamy żywność z nawet najbiedniejszych krajów świata, jeśli mamy ochotę na coś ekstrawaganckiego. Dla przykładu Wielka Brytania eksportuje rocznie 20 mln. litrów wody mineralnej do Australii i... tyle samo importuje. Światowy transport rośnie w gwałtownym tempie. Potrzebujemy na to coraz więcej paliwa. Te paliwo i jego rurociągi leżą m.in. w Iraku, Afganistanie, w Gruzji i Iranie. Kto na tym traci? My wszyscy. Nasze środowisko naturalne. Nasze jeziora, rzeki, lasy, pola i łąki. Smacznego! Ciąg dalszy „11 przykazań zdrowej żywności" lub wróć do pierwszego artykułu z tej serii o zdrowej żywności.