Z każdym dniem dostrzegam więcej podobieństw między Polską a Holandią
Marika z Lublina po trzech latach mieszkania w Anglii przeniosła się w 2009 roku do Holandii i nadesłała poniższy tekst. Matka Ojczyzna i Vaderland – brzmi bardzo partnersko, czyż nie?
Witam!
Do Holandii przeprowadziłam się w lutym tego roku. Dla wielu z naszych rodaków jest to kraj, w którym trzeba „przesiedzieć” i „dorobić się”, by móc godnie żyć po powrocie do domu – Polski. Dla mnie takim „przystankiem” przez 2 – 3 ostatnie lata była Anglia. Dopóki pewien Holender nie zawrócił mi w głowie. W wirze nauki języka i procesu integracji (inburgering) dość szybko zleciały pierwsze miesiące. W moim przypadku (być może dotyczy to większości młodych osób) chęć przystosowania się do nowych warunków, kultury, otoczenia przewyższa sentymentalną tęsknotę za Polską.
Jednak dzisiaj doświadczyłam czegoś, co przypomniało mi o kraju rodzinnym i zdecydowałam podzielić się tym z czytelnikami wiatrak.nl.
Mimo paskudnej pogody, uparłam się na wycieczkę rowerową do Lasu Amsterdamskiego. Jest to jeden z największych parków miejskich Europy. Teren ok. 1000 hektarów zawiera 137 km ścieżek, 51 km tras rowerowych i 50 mostów (kto to wszystko liczył?!). Rozkoszna zieleń, świeże, soczyste powietrze... Nic dziwnego, że to miejsce przyciąga rocznie 4,5 mln. turystów. Znajdują się tu także 2 szkoły jazdy konnej, wypożyczalnia rowerów i kajaków oraz... kozia farma, produkująca własny ser! Ta ostatnia wzruszyła mnie do łez. Koziołki (symbole Lublina, mojego rodzinnego miasta) wystawiają główki, becząc o jedzenie. Wybrańcy delektują się ziarnem, łaskocząc dłonie żywicieli, zarówno dorosłych jak i dzieci. Gdakanie kur, pianie kogutów (zaskakująco w środku dnia, nie o wschodzie słońca!) i śmiech odwiedzających ożywiły szarą, smutną niedzielę.
Poczułam się tam niczym w polskiej wiosce – Ci, którym nieobcy jest film „Sami Swoi” potrafią wyobrazić sobie tę atmosferę, nawet jeśli nigdy jej nie doświadczyli. Znalazłam tam także broszurkę – „W poszukiwaniu dzikich ptaków”. I chociaż ornitologia nigdy nie była moją pasją, sam widok bociana sprawił, że myśli wróciły ku Ojczyźnie.
Z każdym dniem dostrzegam więcej podobieństw między Polską a Holandią. Pomaga mi to czuć się tutaj mniej obco, choć wciąż czuję brzemię bariery językowej i kulturalnej.
Chciałabym, by ten artykuł zachęcił Cię do poznania i pokochania Holandii, byś czuł się tutaj trochę lepiej, bardziej jak w domu. Przełam rutynę, siądź na rower, idź na spacer i znajdź tak dużo polskości w Holandii jak tylko potrafisz. I nie martw się, że zdradzasz Polskę, kochając Holandię tak samo – wszak spędzając czas z ojcem, nie zapominasz o matce?
Ja następnym razem wyruszam na poszukiwanie bociana :)
Marika, Amsterdam 2009