Holandia w kryzysie 2009 ale tani Polak jest odporny na kryzys
"Tani Polak jest odporny na kryzys" - takim dużym nagłówkiem rozpoczęła gazeta Volkskrant swoje wydanie z 23 lipca 2009.
Artykuł traktuje o tym, że mimo kryzysu ekonomicznego i szybko rosnącego wśród Holendrów bezrobocia to 160-tysięczna armia Polaków w Niderlandach nie narzeka na brak pracy. Polacy pracują w tych sektorach gospodarki które najmniej wrażliwe są na kryzys i wykonują prace których żaden Holender podjąć się już nie chce, choćby resztę życia miał żyć z zasiłku. Nawet młodzież szkolna nie chce iść do pracy wakacyjnej, jak to dawniej bywało, do pomocy w rolnictwie. Nawet teraz, w kryzysie, Holender nie chce pracować w rzeźni.
Rolnictwo, hodowla, szklarnie, przemysł spożywczy i rzeźnie to już wyłączna domena „ostblkowców” lub „osteuropejczyków” jak tutaj nazywa się Polaków, gdy nie chce ich się wymienić szczegółowo z narodowości.
Polak jest pożądanym robotnikiem. Ma opinię bardzo wydajnego pracownika który nigdy nie choruje i nie marudzi. Tam gdzie potrzebna jest niewykwalifikowana siła robocza tam Polak jest niezastąpiony.
Inaczej jest z wykształconym personelem gdzie pracodawca woli zdecydowanie Holendra niż Polaka, jeśli taki wybór ma.
Jakąż wspaniałą metamorfozę przechodzi Polak przekraczając granicę na Odrze. W jedną chwilę z leniwego, bezrobotnego, na rencie chorobowej przebywającego i wiecznie pijanego zamienia się w wzorowego pracownika... za Odrą.