Polscy robotnicy do żydowskiego obozu?

"Gdy myślisz, że rozliczyłeś się z Historią to wcale nie znaczy, że Historia rozliczyła się z tobą" - tych słów niegdyś usłyszanych już nigdy nie zapomnę. Miałem wielokrotnie możliwość się przekonać, że od historii, od przeszłości się nie ucieknie i prędzej czy później przeszłość cię dogoni.

We wrześniu 2009 holenderskie media obleciała sprawa 350 polskich robotników  w gminie Wieringermeer  na samym „czubku” Holandii między rosyjską z nazwy miejscowością Anna Paulowna i Schagen. W tym „łbie Holandii” (Kop van Holland) kwitnie sektor ogrodnictwa szklarniowego. Miejscowi producenci potrzebują dużo rąk do pracy które oferują im jedynie agencje pracy sprowadzające z Polski robotników.

2009

Jak już wielokrotnie pisałem Holendrzy umieją dobrze kalkulować i wolą „lusten maar geen lasten” (chcemy zalety a nie wady) i Polaków potrzebują jedynie do pracy ale nie pożądają ich w swoich pięknych wsiach, ogródkach, na ulicach i w sklepach. Każda próba zakwaterowania większej grupy Polaków w małych miejscowościach natychmiast napotyka się na ostre protesty mieszkańców w których wyciągane są wszystkie argumenty aby nie dopuścić do swojej wsi Polaków.

W gminie Wieringermeer powstała w latach trzydziestych „Werkdorp” czyli wieś pracy. Wybudowano ją jako schronisko i szkołę dla żydowskich uciekinierów z III Rzeszy. Młodzi Żydzi mieli tam pracować i uczyć się zawodu aby przysposabiać się w przyszłości do budowy Palestyny. Podczas okupacji niemieckiej ci Żydzi zostali przetransportowani do obozów zagłady (głównie Oświęcimia) i większość z nich już nie wróciła.

okupacja w NL
Napisy z czasów okupacji w Holandii

Teraz, 70 lat później duże budynki dawnej Werkdorp stoją puste więc doskonale nadawałyby się do zakwaterowania Polaków. Rozpoczęła się lawina protestów w których najważniejszym argumentem stał się stosunek Polaków do Żydów w czasie niemieckiej okupacji. Wyciągnięto argumenty, że „wszyscy wiedzą jak Polacy zagarnęli brutalnie żydowskie domy, posiadłości i inne nieruchomości”, że „do dzisiaj Polacy nie rozliczyli się z zagrabionego żydowskiego mienia” i „być może niejeden z polskich robotników mających zamieszkać w Werkdorp zamknął w Polsce za sobą drzwi w mieszkaniu pożydowskim” a "prezydent Kaczyński odsyła z kwitkiem żydowskie organizacje próbujące rozmawiać na temat prawa własności".

Choć w gminie Wieringermeer Polaków spotkać można na każdym kroku i wciąż więcej ich tam potrzeba to w Werkdorp Polacy nie zamieszkają.

Ja skłaniał bym się do stwierdzenia, śladem najsłynniejszego Żyda; Jezusa z Nazaretu, że "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień".