Polak w Ziemi Obiecanej
Co mam zrobić ze sobą gdy jestem Polakiem ale nie chciałbym aby mnie zwano Pool? Pool ma coraz bardziej negatywny wydźwięk. Pool to "polaczek". Pool kojarzy się Holendrom z najprostszymi robotnikami najemnymi.
Czy ja tego chcę czy nie chcę też jestem Pool. Żebym był nawet ambasadorem albo Lechem Wałęsą - to i tak będę typisch Pool! Nie wstydzę się być Pool. Nie! Wręcz przeciwnie. Tylko nie wiem co mam ze sobą zrobić gdy czytam o "Pool" w holenderskich mediach. Nawet gdy są ta wiadomości z założenia dobre dla Pool.
Holenderskie związki zawodowe zdają się coraz aktywniej stawać w obronie wyzyskiwanych Polaków. Pool i nowoczesne niewolnictwo . Pool wyzyskiwany. Pool dyskryminowany. Pool poniżany. Pool teroryzowany. Nie mam do nikogo pretensji. Nie mam pretensji do Polaków co przyjeżdżają tu zarobić na chleb i aby "nie podpaść" godzą się na wszystko... ot! taki mają charakter. Nie mam pretensji do holenderskich biznesmenów, plantatorów i farmerów, że chcą wycisnąć jak najwięcej z niemej polskiej masy robotniczej. Kto jest słaby i da się wycisnąć ten będzie wyciskany. Mam tylko pretensję do siebie, że jestem Pool, że jestem tym Pool opisywanym w gazetach. W styczniowym numerze darmowej gazetki holenderskich związków zawodowych są dwa artykuły poświęcone Pool. Jeden o akcji związków w obronie Pool, a drugi to wywiad z Pool, tytuł: "Pool in het beloofde land"
"Pool Pijotr siedzi na zielonej skórzanej kanapie. Na stole półmisek ciasteczek, bo Pool jest gościnny. - popatrz na moje meble; trzy kanapy, krzesło, stół, szafa, obrazek z chłopczykiem; wszystko co widzisz znalazłem na ulicy - mówi Pijotr z dumą. Nasze śmieci, dla niego skarb. - powiem ci jeszcze, że w Polsce mamy dużą sieć sklepów z używanymi meblami o nazwie "Holenderskie Meble". Nasze zużyte meble trafiające na śmietnisko są 800 km dalej na wschodzie warte jeszcze majątek. To jest nowa Polska która rozliczyła się z komunistyczną przeszłością i tam też "Mercedes i Cola stoją na piedestale". Pijotr był kierowcą Tirów na trasie od Maroka do Kazachstanu. Praca, praca, praca. Nigdy w domu. Przyjechał z żoną Renatą do Holandii aby być razem i godziwie pracować. Agencja pracy nie dała tego co obiecywała. Znaleźli się na ulicy bez dachu nad głową. Dwa dni spali w samochodzie. Gmina się zlitowała i przydzielili im mieszkanko. Ale pracy nie ma. Wrócić na Tiry? Iść do szklarni? Een Pool kan alles leren."
(dziennikarz nie zadał sobie trudu napisać poprawnie imienia w magazynie FNV... ach to tylko Pool!)
- Na stronie FNV - Piotr i Renata - rozpoczęli oboje blogi o swoich losach.
Porady Związków Zawodowych FNV dla polskich pracowników (po polsku) FNV Bondgenoten, styczeń 2010: Nowoczesne niewolnictwo