Medialna kariera Konkursu Eurowizji
W XX wieku Konkurs Eurowizji przechodził w Holandii niemal niezauważalnie. Ten naród za bardzo kocha dobrą muzykę aby zajmować się takimi amatorskimi spektaklami. Konkurs Eurowizji interesował Holendrów tyle co mecze hokejowe lub skoki narciarskie - czyli wcale.
W jeden majowy wieczór nadawano festiwal w telewizji, na drugi dzień w prasie ukazało się nieco krytyk na temat żenującego poziomu piosenek i wykonawców i to wszystko. Większość Holendrów nawet nie zwracała uwagi na to widowisko. W XXI wieku media wzięły się na poważnie do roboty i rozdmuchały znaczenie festiwalu do olbrzymich rozmiarów, podobnie jak rozdmuchują każdą błahostkę w pościgu za oglądalnością.
W Holandii stało się coś dziwnego z Konkursem Eurowizji
Niegdyś był to Konkurs Zachodniej Europy (z Izraelem i Turcją). Nie wzbudzał w Holandii żadnych emocji, bo cóż miałby się ktoś podniecać taką staroświecką formą rozrywki, na niskim poziomie zresztą. Festiwale przechodziły niemal niezauważalnie i niemal tradycyjnie holenderski piosenkarz kończył na samym dole punktacji.
Pod koniec XX wieku do "zachodniego" konkursu dołączać zaczęły egzotyczne - w oczach Holendra - kraje Wschodu; Polska, Bułgaria, Azerbejdżan, Armenia i inne, których Holender nie jest w stanie umiejscowić na mapie ani znać różnicę pomiędzy Słowenią i Słowacją. W tym okresie tym bardziej z pogardą zaczęto patrzeć na Konkurs spadający na dno amatorszczyzny. Zdaniem Holendrów, piosenkareczki ze Wschodniej Europy bardziej afiszowały swoje cycki niż talent piosenkarski. Zapewne na negatywną opinię o Eurowizji wpływał fakt, że ostatni raz Holandia wygrała ten festiwal 45 lat temu (1975) pioseneczką "Ding-A-Dong".
Potężny wzrost ilości i znaczenia mediów sukcesem Eurowizji
Przez ostatnie co najmniej 10 lat obserwujemy w Holandii szybki wzrost popularności Konkursu Eurowizji. Wszystkie media, tygodnie na przód informują o wszystkim ten temat. Kreuje się jednodniowych celebrytów i narodowe ikony z piosenkarek których najlepsze czasy już minęły i Konkurs Eurowizji jest ostatnią próbą zwrócenia na siebie uwagi. Media mają wdzięczny temat. Najpoważniejsze gazety poświęcają wiele stron Konkursowi. W radio i tv na serio dyskutuje się o jakości piosenek i szansach "naszej" wykonawczyni.
Dzisiejszy sukces Eurowizja zawdzięcza stale głodnemu "oglądalności" molochowi mediów jak i rosnącemu nacjonalizmowi; możliwości głosowania na "Naszego".
Z historii Eurowizji
Każdy Holender zna do dziś słowach punktacji jury: "Pays-Bas á zero points"- Holandia zero punktów. W latach dziewięćdziesiątych Holendrzy wiedzieli tylko jedno: kraje Wschodu zawładnęły "naszym" festiwalem. W tych latach konkurencja piosenkarzy ze Wschodniej Europy była coraz większa i coraz częściej festiwal wygrywali przedstawiciele tych "nowych" Euro-krajów. Z jednej strony media zaczęły zwracać coraz więcej uwagi temu festiwalowi (niegdyś spisanemu na straty) lecz z coraz większą nutką irytacji lub ironii spoglądając na ten "całkowicie przez Wschód opanowany" ewenement. Holendrzy patrzyli pobłażliwie "ten wschodni" Konkurs Eurowizji i delegowali coraz bardziej pretensjonalne postacie, jak trio gejów Toppers z piosenką "Shine" w 2009 roku który uważano za dno holenderskiej rozrywki a w roku 2010 wysłano piosenkareczkę Sieneke Peeters z pioseneczką "Ik ben verliefd (Sha-la-lie)" która to zeszłoroczne dno przebiła.
Muzyka dla mas
Swoją drogą, pioseneczkę w stylu disco-polo; Sha-la-li skomponował Pierre Kartner znany w Holandii bardziej jako Ojciec Abraham - piosenkarz i kompozytor który zasłynął ze światowego przeboju "'T Smurfenlied" (Piosenka Smerfów). Mimo, że Kartner sprzedał w Holandii więcej płyt niż Beatlesi i Michale Jackson należy jednocześnie do czołówki najbardziej nielubianych "Znanych Holendrów" (po holendersku: BN - Bekende Nederlanders).
Holenderscy zwycięzcy
Holenderscy zwycięscy Festiwalu Eurowizji: 1957 Corry Brokken "Net als toen" 1959 Teddy Scholten "Een beetje" 1969 Lenny Kuhr “De troubadour” 1975 Teach-In "Ding-a-dong". Laureatka z roku 1959; Teddy Scholten umarła 8 kwietnia 2010 i to wydarzenie przypomniało Holendrom jak wyglądały festiwale Eurowizji wtedy i jak wyglądają dzisiaj.
Triumf zachodniej progresji
W rok 2014 Zachód zatriumfował mianując zwycięscą Eurowizji austriackiego transwestytę. "Baba z brodą" pokazała światu jak bardzo - my ludzie Zachodni - jesteśmy progresywni w porównaniu do tych ciemnych i zacofanych ruskich homofobów.
Eurovision 2015
W roku 2015 Holandię reprezentowała pani Trijntje Oosterhuis z piosenką "Walk Along". Szczyt kariery tej dobrej skądinąd piosenkarki pop-jazzowej przypadał na lata 1998-2008.
Trijntje poniosła sromotną klęskę, nie zakwalifikowała się do finału. Na Twitterze wiele holenderskich sfrustrowanych reakcji typu: "to jest impreza wschodnich europejczyków!", "czas odbudować mur", "zanim się nauczą śpiewać, to niech się nauczą angielskiego". Mimo to półfinały z udziałem holenderskiej piosenkarki obejrzało 3,3 mln widzów - co jest na Holandię bardzo wysokim wynikiem oglądalności.
Eurowizja 2016 - 10 sekund ciszy
W tym roku Holandię reprezentował Douwe Bob, 24-letni bliżej nieznany szerokiej publice piosenkarz, zwycięzca radiowego konkursu łowcy talentów. Douwe Bob specjalizuje się w muzyce country i folk, gra na gitarze i pianinie. Piosenka konkursowa nosi tytuł Slow Down - więc gdy mamy zwalniać tempo to numer zawierać będzie... 10 sekund ciszy.
[update z roku 2010]