Bimber dobry gdy z Zachodu
Na zagranicznych urlopach przepadam za regionalnymi smakołykami. Do nich należy także tubylczy alkohol. Na lubelskiej wsi rozkoszuje się miejscowym bimbrem, w Rumuni cujką a we Francji pastisem.
Made in Poland
Swoją drogą uważam, że Polska powinna wystarać się w Brukseli aby marka "Bimber" stała się zastrzeżonym produktem regionalnym produkowanym tylko w Polsce według tradycyjnych chłopskich metod. Niestety to tylko nasza wrodzona pogarda do wszystkiego co nasze i co chłopskie sprawia, że na słowo bimber większość Polaków wykręca nos choć ze snobizmu nie krzywi się wcale na smak podobnych bimrów o nazwie tequilla, schnaps lub grappa. Czyżby cena kształtowała nasz smak? (Pytanie retoryczne).
- W 2005 r. kupiłem w jakimś supermarkecie w Berlinie kilka butelek najtańszej tamtejszej wódki z najniższej półki. Butelka kosztowała 8 euro/litr. Wypiliśmy tą wódkę w miłym towarzystwie na Mazurach przy ognisku, do kiełbasek i smażonych rybek. Na drugi dzień każdy zachwalał dobrą jakość tej "mojej" wódki jako, że była taka łagodna i nikogo głowa nie bolała. Jak widać siła sugestii jest wielka.
Rozcieńczony alkohol
Wódkę może produkować każdy bo dobra wódka to nic innego jak czysty alkohol etylowy zmieszany z czysta wodą. Bimberek za to to produkt naturalny zawierający wiele składników dających mu unikalny smak. Bimber łatwo się wymawia (może być też pod nazwą samogon) i myślę, że byłby to pierwszy naprawdę dobry regionalny produkt z Polski który każdy na świecie kojarzyłby z Polską. Co prawda ostatnio widuje się w Polsce alkohole po nazwą "bimber" ale daleko im do wizerunku jaki ma wśród Polaków whisky (najchętniej 18-letni singel malt) czyli nic innego jak destylowane piwo.
Anyżówka
Wracając do zagranicznych alkoholi, wiele wolnego czasu spędzam w krajach basenu Morza Śródziemnego a właśnie tam; wokół niemal całego Morza Śródziemnego tradycyjnym w tych regionach alkoholem jest anyżówka. Nie wiem skąd się im wziął ten smak na anyżek - w Polsce tak mało znany, na ogół nie lubiany i praktycznie nigdzie nie stosowany. Może dlatego, że anyżek jest tam łatwo dostępny i rośnie na południu Europy jak pokrzywy u nas i zabija niesmaczny odór alkoholu pędzonego z wytoków winogron lub co tam kto miał pod ręką.
Oprócz anyżku zwykłego używa się do zaprawiania alkoholu podobny w smaku anyż gwiazdkowy (steranijs) i fenkuł włoski (venkel). Tak więc Libańczycy piją arak, Turcy piją raki, na Bałkanach zwie się ta anyżówka rakija, w Grecji ouzo, Hiszpanie piją anisado, Włosi sambucę a Francuzi pastis. Wszystkie te mocne alkohole zaprawione są do smaku olejem anyżowym wytłaczanym z nasion anyżku. Olej ten jest rozpuszczalny w alkoholu ale nie w wodzie, dlatego tak popularny we Francji pastis rozcieńczony wodą - jak to robią Francuzi - staje się biały jak mleko. Właściwie pastis jest młodszym braciszkiem absyntu - napoju już nie istniejącego, bo zabronionego ze względu na swe rzekomo halucynogenne właściwości. Produkcja absyntu została we Francji w roku 1915 zabroniona i w jego miejsce wkroczył pastis - napój podobny jedynie nie zawierający jednego składnika któremu w XIX wieku przypisano toksyczne działanie. Dzisiaj niektóre kraje produkują znowu absynt o zmienionym składzie i jest to właściwie także anyżówka. W skład pastis wchodzi anyż gwiazdkowy, dziki fenkuł i... lukrecja gładka. Lukrecja gładka była mi w Polsce zupełnie nie znana kiedy w Holandii zna ja każdy pod nazwą zoethout (słodkie drewno) i czarnych dropsach. Pastis produkowany jest pod markami Ricard, Pernod i Boyer.
- Kiedyś nie mogłem kieliszka anyżówki przełknąć, ale po latach emigracji, wytrwałych ćwiczeń i determinacji nawet pastis z lodem w upalne prowansalskie popołudnie już mi smakuje.