Hodowla Polaków
Holendrzy są systematycznym narodem i regulują wszystko co się da, a nawet co się nie da regulować. I tak w hodowli brojlerów na jedną kurę prawo przyznaje 0,05 metra kwadratowego powierzchni życiowej (tzw. leefruimte). Świnie maja normę 0,65 m² powierzchni na każdą świnię. Dla Polaka normy nie ma ale proponuje się 10 metrów kwadratowych przestrzeni życiowej na jednego Polaka.
Według badań demograficznych Królewskiej Akademii Nauk do roku 2025 ilość ostblokowych (czytaj "polskich") arbeitskrachten czyli gastarbeiterów wzrośnie do 438 tysięcy.
Na tych łamach pisałem już wielokrotnie o polskich gastarbeiterach i piszę już o tym, mam nadzieję, ostatni raz. Wiem, że nic nie zmienię, że nie zmienię siebie ani nie zmienię natury Polaka. Pieniądz zawsze wygra. Polak będzie Polakiem i wizerunek Polaka w oczach Obywatela CZ się nie zmieni.
Polskie ręce do prostej pracy fizycznej są Holandii niezbędne. Polacy pracują wydajnie, nie chorują, są posłuszni i wyjątkowo elastyczni w rozdziale stanowisk pracy. Do tego pracują za minimalne stawki i płacą dobrze za zakwaterowanie. Jednym słowem idealny robotnicy. Polacy mają jedną wadę; oprócz czasu pracy, dojazdów i spania mają czas wolny który spędzają w sposób nieprzyjemny dla ich holenderskiego otoczenia. Często jedzie od nich wódką, czosnkiem i kwaszonymi ogórkami. Do tego ich styl jazdy samochodem przypomina wyścigi wielbłądów.
Wolny czas związany jest z zakwaterowaniem. Zbyt często Polacy mieszkają w bezpośredniej styczności z Holendrami więc te odrażające zapaszki lub widoczki dolatują do holenderskich domostw. Polacy powodują overlast czyli są uciążliwi. Powstało już nowe holenderskie słowo Polen overlast (uciążliwość z powodu Polaków).
Polacy kwaterowani są tam gdzie popadnie: na styropianie w komórce, na materacach w hangarach tulipanowych, w zatęchłych przyczepach kempingowych, kontenerach (ilu Polaków na jeden kontener?) i różnego rodzaju wynalazkach, także w podupadłych parkach domków kempingowych, pustostanach byłych klasztorów, fabryk lub biur. To są dobre rozwiązania ale nie wystarczające na rozwój w przyszłości.
Agencje szukają lokali
Duże agencje pracy takie jak OTTO (z obrotem 150 mln euro), Exotic Green i Groenflex szukają bardziej trwałych i efektywniejszych rozwiązań. Przyszłość należy do Polenhotel czyli dużych kompleksów z setkami Polaków z dala od siedlisk ludzkich aby nie drażnić i nie powodować overlast. Polacy w takich kompleksach płącą za łóżko ok. 300 do 350 euro na miesiąc (ok. 75 euro tygodniowo), więc łatwo obliczyć, że przy tysiącu miejsc noclegowych taki kompleks się dobrze samofinansuje. Istnieje już kilka takich Polenhoteli z pokojami o powierzchni około 10 do 15 m² z typowym wystrojem przypominającym przedział wagonu sypialnego: dwa piętrowe łóżka ze stołem pośrodku, krzesło, telewizor, szafa. Czterech Polaków na przedział. Taki czteroosobowy pokój (4x75) kosztuje 300 euro na tydzień, czyli 1350 euro miesięcznie.
Patrząc na powyższy obrazek myślę o: obozach "arbeit macht frei" i krzyku emigranta Nie Wybaczę Ci Polsko.
Planuję się ilość Polenhoteli znacznie rozwinąć w dobie "Poolse invasie" (polska inwazja) jak o tym podają media. Flexibiliteit (elastyczność) jest kluczowym słowem. "Oddychać równo z gospodarką rynkową" - jak to mówią menadżerzy agencji pracy. W idealnych warunkach Polak powinien mieć 10 do 12 metrów kwadratowych leeftruimte (przestrzeni życiowej) w Polenhotel. "Hotelowa kuchnia" będzie serwować także gorące posiłki (za opłatą) dla swoich Polaków. O świcie podjeżdżają busy rozwożące robotników do stanowisk pracy na terenie całego kraju. Busy pełne Polaków: Busje vol Polen.
Starożytni Rzymianie czerpali niezbędnych do pracy niewolników z podbitych narodów; jako łup wojenny. W czasie długotrwałego pokoju występował niedobór niewolników - trzeba ich było hodować co miało swoje zalety. Ten przykład hodowli niewolników naśladowali plantatorzy bawełny i trzciny cukrowej w Ameryce. Może to jest też pomysł na przyszłość dla Polaków w Zachodniej Europie?
- Proszę zobaczyć ten reportaż do końca.
- Kopia reakcji polskiego ambasadora w Hadze na antypolską kampanię holenderskich mediów z początku 2011 roku (wywiad ambasadora Janusza Stańczyka dla gazety Volkskrant z 25 lutego 2011).