Mój ostatni dzień w ojczyźnie
Dlaczego opuściłem swoją ojczyznę? Odpowiedzi mogę dać kilka i każda będzie prawdziwa. Ale tak naprawdę to był właściwie przypadek. Kombinacja wielu wydarzeń i splot różnych okoliczności. I naiwność młodości.
Uchodźca z Polski
Uciekłem z Polski. Uciekłem z PRL-u. Czy ten kraj nazywałem Polską czy PRL-em - nie robi różnicy. Nazwa i charakter narodu się nie zmienił. Uciekłem zmęczony narodem który tam mieszka. Gdy upadła komuna, Polska szła w dobrą stronę przyłączenia do Zachodu. I tak się też stało, ale... ku mojemu zaskoczeniu naród się jeszcze bardziej rusyfikuje, czego sam oczywiście nie zauważa, bo to już 30-letni proces, przyśpieszony wojną na Ukrainie. Moda z Nowego Jorku, ale dusza z Wołynia. Jak tak głębiej pomyślę, to w gruncie rzeczy większość Polaków uciekło z Polski - powierzchownie dla pieniędzy - ale w głębi duszy aby uciec od tej polskiej mentalności, od tego domu wariatów, od tych półgłówków. Aby "żyć normalnie" - jak najczęściej odpowiadają na pytanie dlaczego wyjechali.
Sierpień 1981. Ostatnie zdjęcie jakie zrobiłem w PRL-u w przeddzień opuszczenia Polski. W momencie robienia tych zdjęć nie przyszło mi do głowy, że to już ostatnie zdjęcia jakie robię w Polsce. Nie wiedziałem jeszcze, że opuszczę Polskę na zawsze.
45 lat minęło...
Czym jest prawdziwa ojczyzna-polszczyzna wiedzą tylko emigranci z tych czasów gdy Polska leżała za żelazną kurtyną.
Za największych patriotów uważa się tych kilku wypieszczonych arystokratów jak Mickiewicz lub Norwid - w wierszu "Moja Ojczyzna" - wzdychający i tęskniących z salonów Paryża w 1861:
Niechże nie uczą mię, gdzie ma ojczyzna,
Bo pola, sioła, okopy
I krew, i ciało, i ta jego blizna
To ślad – lub – stopy.
Opuszczając Polskę czułem się trochę jak Krzysztof Kolumb udający się w wyprawę do nieznanego świata. Wiedziałem, że do Polski nigdy nie wrócę, nie usłyszę polskiej mowy, nie będę miał żadnego kontaktu z Polską, z rodziną, znajomymi, przyjaciółmi. To był całkowity reset życia. W Holandii Urodziłem się na nowo. Poczułem żwir pod nogami. Niezauważalnie i powoli stawałem się Holakiem. Jakże byłem zaskoczony, gdy Gorbaczow otworzył wrota żelaznej kurtyny i stała się rzecz niezwykła, z którą się nigdy nie liczyłem: po latach mogłem odwiedzić moją ojczyznę. Jednak im łatwiej było odwiedzić Polskę, tym dalej dryfowałem od niej w inną stronę. Nagle w 2005 roku kolejne zaskoczenie: Polska mnie dopadła w Holandii. Im więcej Polaków zamieszkało w Holandii, tym bardziej czuję się w domu w tym kraju.
[Aktualizacja z 2011]