Gdy jadę z żoną samochodem...
Życie kierowcy nie jest łatwe. Musi słuchać nawigacji i żony. Z tą różnicą, że żona ma zawsze rację a nawigacja niekoniecznie.
Do roku 2006 moja żona była moim pilotem. Na kolanach trzymała mapę. Jednak w decydującym momencie gdy musiałem wybrać zjazd na A12... czy może jednak na A1 - żona spała. Mapa spadła jej z kolan. Nagle obudzona gorączkowo szukała na mapie drogi rozpoczynając w Helsinkach... Za późno. Tak było do 2006 roku. Dzisiaj mam nawigację. Ale to niewiele pomogło.
Gdy wjeżdżamy w zatłoczone uliczki dużego miasta w poszukiwaniu "dziurki" do zaparkowania, żona zawsze wskazuje wolne miejsce akurat w momencie gdy już je przejechałem. Poza tym ja nigdy nie parkuję samochodu w miejscu które ona akceptuje. Moja żona posiada także na swoim miejscu pasażera wbudowany niewidzialny pedał hamulca który używa bardzo często, czasami naprężając się z okrzykiem "hamuj!". Żona chętnie daje mi zastrzyk adrenaliny krzycząc nagle i bez powodu "uważaj!".
Gdy jesteśmy w dalekiej trasie gdzie trzeba "połknąć" na nużącej autostradzie kilkaset kilometrów - moja żona usypia jak kamień. Budzą ją tylko potrzeby fizjologiczne czyli jedzenie i siusianie. Wówczas wskazuje na właśnie mijaną stację benzynową z głębokim wyrzutem. Poza tym żona ma mi za złe gdy zatrzymuję się przed pasami gdy przechodzi ładna dziewczyna.
Moja żona ma w schowku około stu sześćdziesięciu czterech Bardzo Ważnych Rzeczy jak np. sześć niepiszących długopisów, trzy rodzaje serwetek podróżnych, pachnących-śmierdzących oślizłych jak żaba, gęsty płyn do mycia rąk (?!) i ręczniczki, dwie szczotki do włosów, cztery tuby czegoś-tam, kosmetyczkę z pełnym wyposażeniem (temat na inny artykuł), stare cukierki, rozpuszczone czekoladki, proszki od czegoś-tam, stare baterie, kolczyki, laleczka (?!), plastykowy widelec, dwa ołówki z Ikei, foldery reklamowe, połamane okulary i rzemyczek. Nigdy nie ma tam noża ani latarki.
Historia nawigacji w Holandii
Do około 2005 roku w schowku każdego holenderskiego samochodu można było znaleźć "stratenboek" - atlas ulic wszystkich miast i to całej Holandii. Indeks z systemem siatki z numeracją horyzontalną i wertykalną sprawiał, że każdy adres w Niderlandach można było znaleźć z dość dużą dokładnością. Atlas wydawany był od 1983 do 2010 r. zawierał plany 122 miast i spisu 100 tys. ulic. Ostatnie wydanie ukazało się w 2005 r. bo po tym Holendrzy zaopatrywali się już masowo w elektroniczną nawigację TomTom.
TomTom
Holenderska firma TomTom była pierwszym producentem nawigacji satelitarnej w świecie. Pierwsze kieszonkowe aparaty były pochodną od modnego w latach 80. podręcznego komputerka Palmtop. TomTom powstał w roku 2001 w Amsterdamie i po 2003 r. na holenderskim rynku pojawił się pierwszy system nawigacji samochodowej który został znacznie usprawniony, gdy TomTom kupił w 2008 mapy firmy Tele Atlas. Tele Atlas był holendersko-belgijską firmą która na początku XXI wieku aktualizowała swoje mapy za pomocą floty kilkudziesięciu kamperów wyposażonych w sześć kamer, dwa lasery i urządzenie nawigacyjne GPS. Pojazdy dosłownie sfilmowały większość dróg świata. Tą gigantyczną ilość danych przetwarzano w Indiach. Powstałe z tego cyfrowe mapy stały się bazą nawigacji. Lata 2006-2012 były okresem największego sukcesu i popularności nawigacji TomTom. W niemal każdym holenderskim samochodzie tego okresu przyklejona była do szyby nawigacja marki TomTom.
Przeczytaj także:
- Gdzie jest Galileo?! O nawigacji samochodowej
- Zwycięstwo maszyny - Czas zmienił człowieka
- Gerard Merkator - wynalazca atlasu
- Samochodowa mapa Holandii
[Aktualizacja z 2012 r.]