Witaminowa dezinformacja
Witaminy są synonimem Zdrowia. To oczywiste. Jednak tak myślimy dopiero ostanie 80 lat. Zaledwie tyle lat wiemy w ogóle o istnieniu witamin. Do II wojny światowej człowiek żył bez świadomości istnienia witamin. Żył równie zdrowo lub niezdrowo jak żyje dzisiaj.
W roku 1937 węgierski biochemik Albert Szent-Gyorgyi otrzymał Nagrodę Nobla za odkrycie witaminy C. Pozostały alfabet witamin został zidentyfikowany i poznany także w okresie międzywojennym. Wielu rodziców szanownych czytelników urodziło się jeszcze w świecie gdzie praktycznie nie istniały witaminy podobnie jak i antybiotyki.
W praktyce dzisiejsi emeryci przeżyli introdukcję antybiotyków, witamin i aspiryny. Większość środków farmaceutycznych powstało za naszego życia.
Nasze naturalne pragnienie długiego życia w dobrym zdrowiu jest bardzo na rękę producentom leków. Potężny dzisiaj przemysł farmaceutyczny i medyczny produkuje lekarstwo na każdą naszą bolączkę i w mniej lub bardzie subtelny sposób podsuwa nam następne eliksiry zdrowia.
Zrozumiałe, że gdy odkryto witaminy i opisano ich działanie, ruszył interes; klientela sama się prosiła o tabletki kwasu cytrynowego (witamina C). Logiczna zasada: co jest potrzebne dla ciała - daje zdrowie, a zdrowia nigdy za dużo; im więcej witaminek łykniemy - tym lepiej. Witaminy są dzisiaj symbolem zdrowia i nie ma możliwości zwalić ich z Ołtarza Zdrowia.
Od dawna już wiemy, że normalnie odżywiający się człowiek w naszym zamożnym świecie z dostatkiem żywności nie musi się obawiać szkorbutu (zresztą kto jeszcze pomięta co to szkorbut?!) i łykanie witamin nie ma jakiegokolwiek sensu. Wręcz przeciwnie; przy długotrwałym zażywaniu witamin mogą one zdrowiu zaszkodzić. Tą wiedza jest już tak stara jak i same witaminy, a jednak...
Potęga reklamy Pfizera i bajer Bayera, sprawia, że wiara w cudowne witaminy i inne maści na wszelkie bolączki tylko rośnie. Apteki zamieniają się w marmurowe i pozłacane Katedry Zdrowia i tylko czekać kiedy wybudują w Warszawie pierwszą Galerię Zdrowia - farmamarket. Niedawno wyszło na jaw jak duże powiązania ma Amerykańska Rada Zdrowia z potentatami farmaceutycznym. Jak mailibyśmy się bronić przez najbogatszą branżą na świecie którą stać by było Polskę czy Holandię kupić!? Kto przeciwstawi się potędze pieniądza? Nikt. Świat medyczny "siedzi kieszeni" farmacji.
Media podały niedawno: "wartość rynkowa Apple przekroczyła 500 mld USD. To więcej niż PKB Polski, Belgii, Szwecji, Arabii Saudyjskiej czy Tajwanu". Porównajmy Apple z potęgą farmacji.
Tylko osiem największych firm z długiej listy jak: Pfizer, Novartis, Bayer, Merck, Sanofi-Aventis, GlaxoSmithKline, Hoffmann–La Roche i Abbott przekraczają rocznie obrót ponad $ 500.000.000.000 czyli pół biliona dolarów. Tylko malutka Holandia liczy 125 producentów leków, sąsiednia Belgia jeszcze więcej.
A my to wszystko kupujemy.