Fejsbukowe życie. Aborcja? Lubię to!
Pewna 27-letnia pani w holenderskim miasteczku Naaldwijk dokonała aborcji ponieważ jej informacja o błogosławionym stanie na Facebooku przyniosła zbyt mało reakcji "Lubię to!". Z pozoru szokujące i absurdalne zachowanie mówi coś o zmieniających się czasach i ludzkich uczuciach. Mówi też coś o tym jak ważnymi w holenderskim społeczeństwie są więzi socjalne.
Pani Karine z Naaldwijk zamieściła na Facebooku zdjęcie USG 20-tygodniowego płodu i otrzymała tylko trzy reakcje "Lubię to!".
Dziecko miało się urodzić w lutym, ale brak zainteresowania tym faktem jej środowiska w mediach społecznościowych skłonił Karinę do tej decyzji.
- Chcemy aby dziecko przyszło na świat który go chce i lubi. Gdy zobaczyłam, że tak nie jest, wyciągnęłam z tego wnioski - mówi Karine - na ile było to bolesne dla tych trzech osób które nacisnęły "Lubię to!".
- To nie była pochopna decyzja, dobrze przemyślałam ten krok - ciągnie dalej Karine - Już cztery miesiące temu, gdy wstawiłam na Twitter wiadomość, że jestem w ciąży, po tygodniu miałam zaledwie pięć reakcji. Przy mojej pierwszej ciąży ilość reakcji była podwójna. Według mojego lekarza to normalne dla mediów społecznościowych ale dla mnie to była już miernik, że coś jest nie tak.
Karine nie żałuje swego czynu. Gdyby się jej dziecko urodziło to w przyszłości jego szkolni koledzy widzieliby na fejsbukowej "timeline", że miał już przy urodzeniu społeczny niedorozwój.
- Miałam obarczyć przyszłe dziecko prenatalną niepopularnością? - mówi niedoszła matka - Uważam, że trzeba mieć trochę odpowiedzialności.
Wiadomość Kariny o aborcji jest znacznie bardziej popularna i dzielona na Facebooku.
(Satyra z roku 2012 o potędze Facebooka)