Dzień polskiego Dziecka
Dla polskich matek dzień dziecka trwa cały rok i całe życie. Troskliwość, miłość i nadopiekuńczość polskich matek nie zna granic choć to nie wychodzi dzieciom na zdrowie w ich dorosłym życiu. Udane życie nie jest udziałem aspołecznych, introwertyków na granicy autyzmu.
Międzynarodowy Dzień Dziecka z 1 czerwca tak bardzo międzynarodowy nie jest. Wiele krajów, tak jak Holandia, w ogóle go nie obchodzi a inne kraje mają własne daty lub wcale. Szczególnie byłe kraje Wschodniego Bloku umiłowały sobie ten dzień, co niewątpliwie wiąże się z charakterem narodowym, gdzie dziecko otaczane jest zbyt dużą troską.
Balans między miłością i wyznaczaniem granic
Najważniejszą cechą człowieka - otwierającą mu drogę do dobrego życia - jest być sympatycznym; wyśmienicie społecznie rozwiniętym człowiekiem. To znacznie ważniejsze niż jakiekolwiek inne umiejętności i dyplomy. W pierwszych latach życia dziecka jest to najważniejsze zadanie rodziców; wychowywać dziecko w miłości ale także wyznaczając granice. Bez granic i miłości dziecko staje się rozpieszczonym autystą którego w dorosłym życiu nikt nie lubi. Wówczas nie pomogą mu uniwersyteckie dyplomy.
Aspołeczny introwertyk
Holendrzy mają inne podejście do swoich dzieci i z polskiej perspektywy wydają się mniej dbać o swoje dzieci lub nawet mniej je kochać. To tylko pozory wynikające z naszych innych przyzwyczajeń i zaszłości kulturowych. W efekcie obserwujemy uderzającą różnice w rozwoju społecznym między (generalizując, przeciętnym) dzieckiem holenderskim i polskim. Polacy mają wyraźnie więcej cech introwersji i autyzmu; więcej problemów społecznych a mniej intuicji społecznej, trudności z nieoczekiwanymi zmianami, biorą rzeczy bardzo dosłownie, nie przepadają za dużymi grupami i kontaktami z obcymi i generalnie idą najeżeni i samotni przez życie.
Holendrzy wychowują swoje dzieci (generalizując, z reguły) na bardziej samodzielnych ludzi. Są bardziej powściągliwi w rozpieszczaniu dzieci i starają się dzieci rozwijać społecznie i samodzielnie. Wolą aby dziecko zapracowało na swój prezent niż ma go dostać za darmo. Dlatego też nie przyjdzie tu ludziom do głowy świętować dzieci. Im zamożniejsza i bardziej wykształcona rodzina tym więcej starań o samodzielność i mniej rodzicielskiej ochrony przed robieniem błędów.
W ten sposób dzieci wyrastają na obywateli umiejących sobie radzić w życiu wylatując "spod skrzydeł" rodziców dość wcześnie. Dzieci z dobrych rodzin opuszczają dom rodzinny w wieku 19 lat idąc na studia i zamieszkując na pokojach w innych miastach. Już do domu rodzinnego nie wracają. Po skończeniu studiów znajdują pracę, mieszkanie i żyją samodzielnie - co nie znaczy, że związki rodzinne są słabe.
Gdy świat się kręci wokół dziecka
W opinii wielu cudzoziemców znających Polaków, polskie matki wychowują dzieci (a szczególnie swoich synków) na rozpieszczonych, ospałych próżniaków, za których mamusia całe życie robi wszystko (np. idzie z nim na jego rozmowę kwalifikacyjną i mówi w jego imieniu!). Taki synek zdobywa tytuł magistra spraw nieużytecznych i nadal bezrobotny mieszka z mamusią, dnie spędzając na grach i piwie a jego największą ambicją jest wyjazd na Zachód aby przy zbieraniu szparagów zarobić na dobrą brykę. To wszystko zalane narzekaniem na polski rząd, że nie daję młodym szansy na przyszłość. Te dzieci szansy nie mają bo nie nauczono ich o szansę walczyć.
Jestem surowy w opinii o Polskich Matkach - bo ich dobroć i miłość do dzieci owocuje niezamierzenie wielomilionową armią młodych Polaków którzy jadą się szwendać po świecie szukać pracy parobka gdyż nie zostały nauczone samodzielności jaka cechuje chociażby Węgrów i Czechów którzy wiedzą jak sobie urządzać życie we własnym kraju. Mimo, że mamy młodzież inteligentną i wykształconą to ich wiedza jest niepraktyczna. Brak samodzielności, przedsiębiorczości maskuje się zwalaniem winy na innych, na system, na polityków. Czy ktokolwiek z was wyobraża sobie holenderskiego magistra (Master of Science) pracującego resztę życia w szklarni? Czy naprawdę nie ma nikogo kto by widział, że coś jest głęboko nie tak w polskim systemie wychowywania młodzieży?
Osobliwe źródła Dnia Dziecka
Dzień Dziecka ma swoje źródła w latach 20-tych dwudziestego wieku i przywędrował do nas z... Turcji. To święto zaczęło nabierać dzisiejsze formy po genewskiej konferencji dla Dobra Dziecka z 1925 roku. Nie wiadomo skąd się wzięła data obchodów właśnie 1 czerwca. Ponoć w okresie trwania tej genewskiej konferencji, akurat w dniu 1 czerwca, chiński konsul w San Francisco zaprosił sieroty do udziału w Festiwalu Smoczej Łodzi. W Holandii Dzień Dziecka (Kinderdag) nie jest obchodzony podobnie jak nie są obchodzone inne święta popularne w krajach komunistycznych jak Dzień Kobiet i Święto Pracy.
Dlatego święto dziecka w Holandii jest nie znane podobnie jak i Dzień Kobiet. Obchodzi się za to Dzień Matki i Dzień Ojca!