Babilońskie pomieszanie języków - koniec mediów
Babilońskie pomieszanie języków, to ogłuszające gdakanie w medialnym kurniku nigdy nie było tak wielkie jak teraz. Bez celu, bez ideologii, bez tęsknoty i bez pożądania piękna - mówi Freek de Jonge.
Reporter pytający holenderskiego premiera, czy on ostatnio coś bzykał, wyznacza koniec konfrontacyjnego dziennikarstwa.
Wywiad telewizyjny jest grą na dwie osoby w której dziennikarz chce wyciągnąć coś na temat działania, zaniechania lub motywów respondenta. Dobry dziennikarz to uwodziciel zdobywający zaufanie i manewrujący respondenta na pozycję z której ten z łatwością, jako akt przyzwoitości, zwierza się z soczystych detali lub spostrzeżeń w drażliwych kwestiach.
Dobre czasy wywiadu dziennikarskiego minęły. Powiem więcej; media - ten kościół wierzących w racjonalizm - ma już swoje najlepsze czasy za sobą. Dziennikarze, kapłani Kościoła, muszą przygotować się na przyszłość - na "wiadomościach" coraz mniej będzie chleba do zarobienia.
Kościół na spalonym
31 października 1517 roku Marcin Luter zdemaskował Kościół Katolicki. Cel tego kościoła; cześć Bogu, głoszenie Jego Ewangelii oraz dążenie do raju, został zapodziany w kłótniach i dekoracji. Wierzących utrzymywano w ignoranci strasząc ich piekłem i obietnicą raju w zamian za pieniądze, płatne odpusty. Luter umieścił kościół "na spalonym", wskazując, że możliwy jest bezpośredni związek między człowiekiem i Bogiem. Kapłan stał się niepotrzebnym pośrednikiem.
Tłumaczenie i wydanie własnej Biblii było jedynym sposobem, aby dojść do prawdziwej wiary. Inkwizycja i kontrreformacja próbowała ratować co się dało, ale to tylko wzmogło uczucie, że kościół ze środka stał się celem samym w sobie. Celem było utrzymanie instytucji - co jest zazwyczaj końcem wiarygodności każdej instytucji. Nie dlatego, że treść jest niewystarczająca - nie, Bóg pozostaje Bogiem - ale dlatego, że forma i śmierć stały się tylko rytuałem.
Reformacja rozpoczęta przez m.in. Luthera zapoczątkowała okres indywidualizacji w Europie. Wynalazek prasy drukarskiej dał każdemu obywatelowi możliwość posiadania własnego Pisma Świętego i samodzielnego określenia i interpretacji słowa bożego. Reformacja była prekursorem oświecenia a z czasem nieuchronnie również inicjatorem deklaracji nieistnienia Boga. Człowiek uwierzył, że sam może stać się Bogiem, w głębi swego umysłu.
W miejsce Boga przyszła racjonalność. Media stały się Nowym Kościołem a dziennikarze nowymi kapłanami rozumu. Początkowo pogłębianie wiedzy było szczytowym celem Oświecenia.
Kapitalizm
Rozwijały się ideologie i wyrastały grupy interesów, które propagowały własne interesy we własnych mediach. Wraz z pojawieniem się dobrobytu (telewizja!) media rozbudowywały swą władzę. A gdy w latach sześćdziesiątych media włączyły jeszcze do swego programu Miłość, czyli w konsekwencji zaangażowanie i solidarność, media stały się potężniejsze niż Watykan kiedykolwiek był. Aż upadł berliński mur. Kapitalizm zatriumfował, ekonomia zasiadła na tronie a człowiek został sługą obowiązkowego wzrostu gospodarczego. Konsumuj bo od tego zależy twoje życie.
Media utraciły drogowskazy. Niejasnym się stało jaki kurs wybrać i czego trzeba bronić. Zapodziała się funkcja przewodnika, moralizm został wykluczony. Kapitalizm nadaje coraz mocniej ton i ostatnim bastionem medialnego oporu stał się interes konsumentów. Żałosne skargi i krzyki ofiar brzmią z głośników i ekranów.
Wkrótce potem przyszedł internet. I tak jak prasa drukarska wepchnęła instytucję Kościoła w defensywę, tak internet pozbawia tradycyjne media monopolu na wiadomości.
Zamieszanie
Naoczni świadkowie są w stanie penetrować zawsze i wszędzie na całym świecie bezpośrednio po salonach. Media zostały pozbawione wyjątkowej pozycji pośrednika między człowiekiem a prawdą. Nawiasem mówiąc, racjonalność zaczęła stawać pod znakiem zapytania. Postępująca indywidualizacja pozwalała coraz większej grupie ludzi określić co jest dla nich najlepsze. Nikt nie będzie komuś, kto nie ma potrzeby, tłumaczyć jak ma żyć. Motto brzmi: konsumuję, więc jestem. Kurczy się rynek dociekania prawdy lub racjonalnego języka. Rośnie zapotrzebowanie na rozrywkę. Kompletne zamieszanie.
Reporter pytający premiera, czy on bzykał, wyznacza koniec konfrontacyjnego wywiadu. Żaden inteligentny człowiek nie da się narażać na taką bezwstydną brutalność. W czasach gdy nieufność rośnie, zmniejszają się możliwości mediów. Wiadomości są manipulowane przez spin-doktorów i imaging-specjalistów.
Pełna strona gazety zostaje oddana dziennikarzowi, który mógł zasiąść pięć minut u stóp Mick Jaggera, bo ten ma coś do sprzedania mediom. Utalentowani i mądrzy ludzie mający coś do powiedzenia unikają tych konfrontacyjnych medialnych idiotów z ich brakiem czasu, przestrzeni i rzeczywistego zainteresowania z obawy przed uszkodzeniem własnego wizerunku.
Te przeobrażenia powodują alarmujący spadek poziomu polityków i jesteśmy skazani kulturowo na Nicka i Simona [polski odpowiednik]. Również w mediach - tym Kościele Racjonalności - cel stał się środkiem. Środkiem zachowawczym. Poważne gazety i publiczna telewizja muszą ratować się reklamodawcami i innymi komercyjnymi sztuczkami. Wiarygodność stoi pod presją. Nie dlatego, że treść jest słaba - wiadomości będą zawsze - ale forma jest przestarzała. Martwy rytuał.
Nowy raj
Reklamodawca tworzy konsumentom iluzję idealnego świata. Nowy raj gdzie konsument może wybierać z licznych wariantów sugerujących mu całkowitą wolność możliwości wyboru. Nowy raj porzucił racjonalność i logikę. Redakcje porzuciły etykę.
Internet nadaje ton. Ogłuszające gdakanie w kurniku mediów społecznościowych zagłusza skromny głos genialnego samotnika. Babilońskie pomieszanie języków nigdy nie było tak wielkie. Bez celu, bez ideologii, bez tęsknoty i pożądania piękna.
Freek de Jonge (holenderski satyryk, wokalista, aktor i blogger)
Jest to tekst wykładu, wygłoszonego prze Freek de Jonge w Teatrze Miejskim w Amsterdamie w roku 2013. Tłumaczenie własne.