Pozycja kobiet w Holandii
Społeczna pozycja holenderki jest pozornie podobna do pozycji polki. Różnice ukryte są głębiej i zawierają niuanse wynikające z różnic kulturowych, religijnych i warunków życia które wpływały na stosunki męsko-damskie. Jeszcze nie tak dawno, w XX wieku, pozycja holenderskiej kobiety nie wiele się różniła od pozycji kobiety w krajach islamskich.
Balans powinności i przywilejów
Często oburzamy się na złą pozycje kobiet w świecie muzułmańskim lub hinduskim patrząc bardzo powierzchownie na zupełnie nie znane nam kultury. Wyrażamy arogancko opinię mierząc inne kultury swoimi normami zupełnie nie do zastosowania w Azji lub Afryce. Niejeden Holender, odwiedzający Polskę, dziwi się jak ciężkie życie mają kobiety w tym kraju. Praca, dom, dzieci, wszystko na ich głowie gdy tymczasem mężczyźni lekkoduchy spędzają całe dnie na beztroskich biesiadach i odpoczywaniu. Subiektywna prawda zapewne, ale w zamian za to polska kobieta ma absolutna władzę w gospodarstwie domowym i ostatnie słowo we wszystkich sprawach. Podobnie jest zresztą i w innych kulturach. To, że kobieta chodzi w chuście nie oznacza, że jest lub czuje się uciskana przez mężczyzn.
Balans między płciami zachowany jest w każdej kulturze, jedynie inne są "ciężarki" na "damsko-męskiej wadze.
Kura domowa
Balans powinności i przywilejów w obu narodach jest nieco inny i akcenty leżą w innych miejscach. Dla przykładu chłopcy wychowywani są w Polsce bardziej opiekuńczo, ochronnie, przez co dorośli mężczyźni są mniej odpowiedzialni niż polskie kobiety. W Holandii zdaje mi się być więcej równowagi w powinnościach i przywilejach między kobietą i mężczyzną. Wiele Polek zamężnych z Holendrem ceni go sobie jako bardziej zaradnego i pomocnego, także a może szczególnie pomocnego w pracach domowych.
W naszej kulturze, odkąd pamiętamy kobiety były zawsze aktywne zawodowo i kariera zawodowa kobiet jest nadal w Polsce czymś oczywistym niepodlegającym dyskusji. Kobiety z łatwością zajmują wszystkie stanowiska i nie dziwi nikogo widok kobiety-dyrektora, kobiety-lekarza i kobiety-księgowego. Tymczasem w Holandii już samo czynne życie zawodowe kobiet jest "wynalazkiem" praktycznie ostatnich 25 lat i nadal kobiety widzi się najczęściej na stanowiskach kasjerek, fryzjerek i recepcjonistek. Obecnie emancypacja kobiet w Holandii rośnie w coraz szybszym tempie ale to ciągle nowość w tym kraju.
Męskie żarty
Jak mocno w świadomości Holendrów zakorzeniony jest stereotyp kobiety-kury domowej świadczy znamienny epizod ze szczytów holenderskiego biznesu.
Kilka lat temu (2007 r.) - gdy holenderski bank ABN-AMRO należał jeszcze do najpotężniejszych banków świata, jego prezydent Rijkman Groenink udał się do Nowego Jorku sfinalizować olbrzymi kontrakt z chińskim partnerem. Przewodniczącym chińskiej delegacji była kobieta. Po zakończeniu rozmów wychodząc z sali Groenink spostrzegł stojący w rogu odkurzacz i zrobił żart w kierunku Chinki: "teraz już możesz posprzątać". Ten żart kosztował holenderski bank zerwany miliardowy kontrakt.
"Het enige recht van de vrouw is het aanrecht" - to powiedzonko funkcjonowało jeszcze wśród Holendrów do końca XX wieku. Po holendersku to powiedzonko się rymuje i dosłownie znaczy: jedynym prawem kobiety jest blat kuchenny.
Panna z dzieckiem
W latach sześćdziesiątych XX wieku a nawet dalej funkcjonowały w Holandii drastycznie inne normy nt. rodziny, funkcji kobiety i wychowywania dzieci.
Niezamężna kobieta z dzieckiem nie była w społeczeństwie akceptowana, ani zresztą nie miała praktycznie dostępu do rynku pracy. Pracodawcy nie zatrudniali kobiet z dziećmi, podobnie zresztą jak i kobiet zamężnych.
Poród z opaską na oczach
Szczególnie w południowej, katolickiej części Niderlandów potęga kościoła była wielka. Katolickie były m.in. szkoły i szpitale. Katolik pod ścisła kontrolą parafii musiał żyć "po bożemu". Jednym z najcięższych grzechów było pozamałżeńskie zajście w ciążę. Usuwanie ciąży nie było opcją.
Dzisiaj, po 50 latach wychodzi na jaw jak surowe prawa moralne rządziły w tych czasach.
Gdy dziewczyna zaszła nieopacznie w ciążę była często nie akceptowana przez własnych rodziców ani przez całe jej środowisko.
Takie dziewczyny zostawały bez środków do życia co zmuszało je do udania się do przyklasztornego przytułku gdzie otrzymały opiekę ale w zamian za oddanie dziecka do adopcji. Takich przytułków było w tym kraju wiele.
Takich kobiet były tysiące, jednak wstyd nakazuje im milczeć do dzisiaj. Tylko jedna z nich we wrześniu 2019 opublikowała swoje przeżycia z 1968 roku.
Matka załatwiła córce miejsce w takim przytułku w Oosterbeek. Dziewczyny rodziły tam dzieci z opaską na oczach aby nawet raz nie mogły zobaczyć swojego dziecka. Po porodzie dziecko przenoszono do innego skrzydła budynku gdzie ich matki nawet nie mogły usłyszeć.
Szukano rodzin zastępczych dla tych dzieci. Biologiczne matki już nigdy więcej o swoim dziecku nic nie usłyszały. Działo się tak jeszcze w latach 60. i 70. W tym czasie panna z dzieckiem nie pasowała do holenderskiego społeczeństwa.
Huisvrouw - miniony holenderski standard
Faktem jest, że jeszcze do około lat osiemdziesiątych XX wieku generalnie kobiety w Holandii nie pracowały zawodowo. Kobieta-gospodyni domowa (huisvrouw) była przez wieki oczywistością. Holandia była od dawna na tyle zamożna, mężczyźni na tyle ambitni przy poparciu argumentów z biblii, że kobiety pracować nie musiały i nie powinny. Większość dziewczynek w Holandii jeszcze do lat siedemdziesiątych XX wieku kończyły jedynie 6-letnią szkołę podstawową a po niej trzyletnią szkołę gospodarstwa domowego zwaną do dzisiaj potocznie szpinaczaną akademią bo tam uczyły się sztuki prowadzenia domu i wychowywania dzieci.
Do roku 1990 tylko 6%-8% holenderskich kobiet pracowało poza domem a i to z reguły były kobiety niezamężne lub bezdzietne i rzadko w pełnym wymiarze godzin. Do lat sześćdziesiątych (XX w.) pracująca kobieta zwalniała się z pracy w momencie zawarcia związku małżeńskiego. Jeszcze w latach siedemdziesiątych kobieta była zwalniana z pracy na wiadomość, że zaszła w ciążę. W roku 1982 mojej żonie odmówiono rejestracji w ówczesnym Urzędzie Zatrudnienia ponieważ była... mężatką.
Gdy kobiety poszły do pracy
Po roku 1990 struktury społeczne w Holandii zaczęły się gwałtownie zmieniać. Coraz mniej związków małżeńskich i coraz później rodzą się dzieci. Kobiety ruszyły do pracy aby zarobić na więcej luksusu; drugi samochód, egzotyczne urlopy, nową kuchnię i łazienkę lub nowy dom.
Już sam fakt, że w języku holenderskim funkcjonuje pojęcie "dwuzarabiaczy" (tweeverdieners) - czyli partnerów z własnymi zarobkami, świadczy o tym jak traktowane jest to "nowe zjawisko".
W roku 2018 już niemal 80% wszystkich gospodarstw domowych składa się z par w których oboje pracują zawodowo. Kobiety z reguły pracują znacznie mniej godzin i mają mniejsze zarobki niż mężczyźni.
Nadal tylko w 8% rodzin z małymi dziećmi (do 12 lat) oboje rodziców pracuje zawodowo w pełnym wymiarze godzin. największa część rodziców pracuje w różnych kombinacjach skróconego czasu pracy, w tym najczęściej kobiety na pół- lub ćwierć etatu. W około 40% małżeństw z dziećmi jedna osoba nie pracuje. Wyjątkowo jest nim mężczyzna.
W porównaniach międzynarodowych Holandia jest nadal jednym z krajów o najniższym zatrudnieniu kobiet ale jednocześnie w żadnym kraju europejskim nie pracuje tyle kobiet na pół etatu co w Holandii. W roku 2012 pary z dziećmi pracowały łącznie średnio 57 godzin tygodniowo co także jest niską europejską.
W roku 2019 tylko 60% Holenderek była finansowo niezależnych od partnera i nie mają one z tym problemu. Statystyczna pracująca Holenderka (zazwyczaj na część etatu, czyli 75% pracujących kobiet) zarabia 975 euro netto.
Dostępność (koszty!) opieki nad dziećmi w czasie pracy rodziców ma mały wpływ na ilość godzin pracy kobiet. Także raczej dostępność atrakcyjnych miejsc pracy przyciąga kobiety do czynnego życia zawodowego.
- Jeśli kobieta ma się kogoś bać, to nie obcego na ulicy. Aż 60% zabójców kobiet (2023) to były lub obecny jej partner. Najczęściej zabijana jest we własnym domu nożem lub przez uduszenie.
XXI wiek
- 50 lat temu (1972) 30% kobiet w Holandii było aktywnych zawodowo a 70% mężczyzn. Dzisiaj (2022) różnica jest pozornie niewielka (47% kobiet, 53% mężczyzn) jednak kobiety pracują znacznie mniej godzin tygodniowo.
- 50 lat temu 62% społeczeństwa miało niskie wykształcenie, 27% średnie i 11% wyższe gdy dzisiaj odpowiednio 20%, 39% i 41% wyższe.
Kobiety dorównują mężczyznom w zarobkach. Sens związków małżeńskich przestał istnieć. Kobieta rodzi dziecko lub nie, kiedy chce i z kim chce. Wiek XXI coraz wyraźniej staje się wiekiem kobiet. Kobiety mężnieją a mężczyźni coraz bardziej niewieścieją.
[Aktualizacja z 2013 r.]
Przeczytaj także:
- 500+ po holendersku
- Praca, płaca, zarobki, wydatki i dodatki w Holandii
- Europejskie kobiety w chustach
- Szpinaczana akademia czyli pozycja kobiet w Holandii
- Mężczyźni wypełniają próżnię po wyemancypowanych kobietach
- Pracujące matki – obalamy mity
- Pracująca żona przyczyną depresji
- Pracująca Polka w Holandii
- Gender postrach Polaka