Polacy usunięci z holenderskiego parlamentu (update)
Olbrzymie wzburzenie i jeszcze większą polaryzację stanowisk wzbudziło wśród polskiej społeczności w Holandii wydalenie z sejmowego klubu Partii Pracy dwóch posłów polskiego pochodzenia.
Panowie Waldemar Kamiński i Robert Kula - obaj mający polskich rodziców, choć urodzeni już w Holandii, od lat reprezentują polską społeczność w radach gminnych Hagi i Rotterdamu z ramienia Partii Pracy. Obaj kandydowali także z listy swej partii w ostatnich wyborach parlamentarnych 2012 roku i dzięki wyjątkowo dużej ilości głosów preferencyjnych polskiej społeczności zasiedli w ławach poselskich holenderskiego parlamentu.
Sprzeczne interesy
Od dłuższego już czasu w klubie parlamentarnym Partii Pracy rosną irytacje z powodu bliskich kontaktów Kamińskiego i Kuli z polskim środowiskiem a szczególnie z "Ruchem Bożego Miłosierdzia" i "Polską Ligą Katolicką" - stowarzyszeniami ściśle związanymi z polskimi parafiami, zrzeszającymi dziesiątki tysięcy Polonusów mieszkających w Niderlandach. Według wicepremiera i ministra integracji Ludwika Asschera rola tych organizacji jest mętna, podważająca trudny proces integracji Polaków i sprzeczna z interesami Holandii.
Minister Asscher, także członek Partii Pracy i niekoronowany kandydat na przyszłe stanowisko premiera Niderlandów, wyraził się bardzo krytycznie o roli tych organizacji i pragnie wprowadzić pięcioletni okres ścisłej kontroli ich działalności aby wymusić na nich wspieranie integracji Polaków w Niderlandach. To stanowisko ministra spotkało się z gwałtownym sprzeciwem polskich posłów Kamińskiego i Kuli.
"Nie rozumiem czemu Asscher chce położyć polskie organizacje pod szkłem powiększającym. Te organizację konstruktywnie współpracują z władzami i przestrzegają prawa, więc o co chodzi?" - pyta się pan Robert Kula na łamach prasy.
"Wszyscy w Holandii mają prawo do stowarzyszania się. Należy właśnie stymulować rozwój stowarzyszeń, jak długo działają w ramach prawa " - dodaje pan Waldemar Kamiński
Polityka wykluczania
Polscy posłowie oskarżyli publicznie Asschera o prowadzenie polityki wykluczania. Oliwy do ognia dolały opublikowane kilka dni wcześniej wyniki ankiety wśród polskiej młodzieży z IJmuiden z której wynika, że 80% Polaków popiera Watykan.
Partia Pracy postawiła przed oboma posłami wymóg podpisania deklaracji lojalności wobec holenderskiej polityki integracyjnej czemu oni się kategorycznie sprzeciwili. Po wielogodzinnych burzliwych rozmowach z kierownictwem partii a następnie po obradach klubu - Partia Pracy podjęła decyzję wydalenia obu posłów z klubowej ławy poselskiej. Kroplą, która przelała czarę goryczy w czasie napiętej dyskusji były słowa pana Kamińskiego "a niech cię Bóg skarze!" - wypowiedziane w kierunku kolegi z sejmowej ławki odpowiedzialnego za sprawy integracji i obywatelstwa.
Parta Pracy jest partią sekularną i nie dopuści do wprowadzania jakiejkolwiek religii w życie polityczne Niderlandów - mówi przewodniczący Diederik Samsom.
Według polskiego portalu w Holandii wiara.nl to właśnie minister Asscher jest odpowiedzialny za polityczne wykluczenie polskich posłów.
Obaj posłowie zastanawiają się czy pozostać w sejmie jako bezpartyjni posłowie czy założyć własną pro-polską partię polityczną w Holandii. W końcu mają za sobą poparcie dziesiątek tysięcy wyborców gdyż poza czołowymi politykami kraju, żaden poseł nie może poszczycić się aż 23 tys. głosów preferencyjnych jak to było w przypadku posła Kuli.
Oficjalna reakcja Polski
Dnia 25 listopada 2014 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski opublikowało na swej stronie internetowej następujące oświadczenie: "Holandia używa agresywnego języka i jest winna rasistowskich oskarżeń wobec polskiej społeczności w Holandii". Ministerstwo apeluje, aby holenderski rząd zaprzestał działań i zarzutów na tle rasistowskim.
Epilog
Powyższa wiadomość jest częściowo fikcją. Częściowo tylko, bo wypadki naprawdę miały miejsce w listopadzie 2014 roku w Holandii. Jedynie, nie mowa w nich o Polakach, polskich posłach (fikcyjne nazwiska) i polskim MSZ ale o Turkach, tureckiej społeczności, dwóch tureckich posłach (Kuzu i Öztürk) i reakcji tureckiego MSZ. Wszystkie holenderskie media informowały o tym obszernie przez dwa tygodnie.
Takie wydarzenie z Polakami w Holandii nie może mieć miejsca w tym kraju dzisiaj. Napisaliśmy tą fikcję dlatego, że tak może się zdarzyć dopiero za 20-30 lat, kiedy kolejne pokolenia Polaków będą już tu urodzone, wykształcone i zaczną sięgać po najwyższe stanowiska tego państwa.
Lojalność cudzoziemców wobec starej i nowej ojczyzny będzie zawsze powodem nieufności i "przeciągania liny" między państwami, ich organizacjami społecznymi i kościelnymi. Każda strona ma w tym swoje interesy.
PS. Nieliczne komentarze wskazują jak mało Polonusów żyjących w tym kraju faktycznie w nim żyje.