Fahrenheit z Gdańska i ludzka skala temperatur
Nam, ludziom urodzonym pod dyktaturą naukowej reformy miar nie może się już pomieścić w głowie, że używamy idiotycznej skali temperatur tylko dlatego, że tak się podobało Napoleonowi. Wszystkie miary miały kiedyś ludzki wymiar.
Ludzkie miary
Metr to długość drogi przebytej w próżni przez światło w czasie 1/299 792 458 części sekundy. Definicja sekundy jest jeszcze bardziej niezrozumiała. Tymczasem przez wieki ludzie mierzyli i ważyli wszystko według naturalnych, powszechnych zasad zrozumiałych dla każdego. Jeszcze tylko Amerykanie posługują się "ludzkimi" miarami: akr to jest jednostka powierzchni jaką człowiek z wołem mógł obrobić w jeden dzień, cal to grubość kciuka, zero stopni to trzaskający mróz, łokcie, stopy itd. My to porzuciliśmy na rzecz bardzo abstrakcyjnych pojęć Układu SI. Wyjątkiem jest jeszcze pomiar czasu, że liczymy się z obrotem Ziemi i jej wokół Słońca dopóki ktoś nie wpadnie na pomysł dołączyć czas do układu dziesiętnego IS dzieląc rok na 100 miesięcy a dobę na 100 godzin po 100 minut.
Gdańska temperatura
Nazwisko które używa codziennie miliony Amerykanów znaleźć można na kamienicy gdańskiego starego miasta przy ulicy Ogarnej 95. To jest zdecydowanie najpopularniejszy gdańszczanin w Stanach Zjednoczonych a może i na świecie? Także skala temperatur Fahrenheita jest nam znacznie bliższa niż Celsiusza.
- Swoją droga nie rozumiem według jakich kategorii dzielimy wielu zasłużonych ludzi na Polaków i "nie-Polaków". Dlaczego Heweliusz, Kopernik, Mickiewicz, Chopin i Skłodowska są Polakami a np.: Gabriel Fahrenheit, Daniel Gralath, Günter Grass, Helena Rubinstein czy Julius Fromm nimi nie są. Podział na "naszych" i "obcych" jest w Polsce wyjątkowo pokrętny i oportunistyczny.
Świat nauki z reguły nigdy nie zna granic. Tym bardziej pogmatwane jest pochodzenie wielu Polaków a szczególnie Gdańszczan. W zeszłych wiekach Gdańsk był nie tylko największym portem Europy, a może nawet ówczesnego świata ale także w tym mieście żyło wielu wybitnych ludzi nauki i kultury znanych w świecie czasami lepiej niż w Polsce. Do takich należy Gabriel Fahrenheit który opracował pierwszy uniwersalny system pomiaru temperatury zwany do dzisiaj jego imieniem. Dwadzieścia lat później Szwed Anders Celsius opracował inną skalę której używamy w Europie bo ten nam narzucił Napoleon.
- Celsius proponował skalę w której przy 100º zamarzała woda a przy 0º woda się gotowała, ale to się jakoś nie przyjęło. Zrobiono odwrotnie.
Niemiecki Holender z Gdańska
Gabriel urodził się w Gdańsku i jak większość Gdańszczan pochodził z bogatego rodu kupieckiego. Mimo to większa cześć jego życia związana była z Holandią.
- Jeszcze jeden polski mit, to dzielenie Europy na państwa w takim znaczeniu jak funkcjonują one współcześnie. Przez wieki w handlu miast hanzeatyckich dominował język germański. Poza różnicami dialektów nie różnił się on w Amsterdamie, Gdańsku, Antwerpii lub Rydze.
W Amsterdamie Fahrenheit uczył się sztuki kupieckiej i tam także wynalazł swój system pomiaru temperatur. Mieszkał w Hadze i został pochowany w protestanckim kościele klasztornym (Kloosterkerk) w Hadze.
Skala temperatur człowieka
Niejasne jest dlaczego my używamy skali akurat Celsjusza a Amerykanie Fahrenheita. Amerykanie także nie rozumieją czemu my używamy dziwacznej i "nielogicznej" skali Celsjusza. Przypuszczalnie za sprawą Napoleona który wymusił na europejczykach wiele własnych metrycznych standardów.
Wszystkie ludzkie temperatury mieszczą się między zero i sto
Jako punkt zerowy swojej skali temperatur Fahrenheit wybrał najniższą temperaturę zimy 1708/1709 w swoim rodzinnym Gdańsku (którą uważał za zero absolutne). Tej niezwykle surowej zimy zamarzła nawet Zatoka Gdańska. W roku 1724 Gabriel Fahrenheit opracował skalę temperatur z trzema punktami referencyjnymi:
- Gdy człowiekowi jest bardzo zimno = zero stopni (-18ºC)
- Gdy zamarza woda = 32 stopnie (0ºC)
- Gdy człowiekowi jest bardzo gorąco (temperatura ciała) = 96 st. (34ºC)
Umyślnie Fahrenheit wybrał liczbę 32 podzielną na połówki 16, 8, 4, 2, 1 - a trzy razy 32 to temperatura naszego ciała.
Celsius i Kelwin to już bardziej naukowe skale temperatur które były zbyt abstrakcyjne dla praktycznych ludzi. Woda gotuje się w temperaturze 212ºF ale kogo interesuje w jakiej temperaturze gotuje się woda? Zero to temperatura w której człowiek umiera z zimna a 100ºF upału to śmierć z powodu porażenia słonecznego.
Innymi słowy skala Fahrenheita jest (na pewno u praktycznych Amerykanów) idealną skalą gdzie 0º oznacza bardzo zimno a 100º bardzo gorąco. To nie jest skala opracowana w naukowych laboratoriach chemików, lecz dla ludzi. Dlatego Amerykanie nie mogą zrozumieć logiki skali Celsjusza gdzie nie ma miejsca na ludzkie temperatury.
Inny Fahrenheid w mazurskiej piramidzie
Jest jeszcze jeden Fahrenheid w Polsce - jedynie jego nazwisko kończy się na "d".
Koło wsi Rapa na Mazurach, niemal pod rosyjską granicą znajduje się grobowiec starej i znamienitej pruskiej rodziny arystokratycznej Von Fahrenheid. Niegdyś ta rodzina posiadała tam wielką posiadłość, przedzieloną dzisiaj granicą z Obwodem Kaliningradzkim.
- Baron Fritz von Farenheid (1815-1888) był jednym z największych pruskim ziemian, posiadającym piękny i bogaty pałac w dzisiejszym Obwodzie Kaliningradzkim (wysadzony w powietrze przez Armię Czerwoną). Pałac w klasycznym stylu posiadał wiele elementów starozytnej greckiej architektury, w tym replikę części Akropolu. Członkowie rodu Fahrenheid chowani byli natomiast 10 km na południe od pałacu w tym piramidalnym grobowcu w Rapie (po polskiej stronie granicy). Grobowiec był wielokrotnie szabrowany przez rosyjskich żołnierzy w obu wojnach światowych a po tym przez lokalną polską ludność.
Fritz von Farenheid był zafascynowany modnym wówczas Starożytnym Egiptem i zlecił na początku XIX wieku zaprojektowanie rodzinnego grobowca duńskiemu artyście Barthelowi Thorvaldsenowi (także twórcy warszawskich pomników Mikołaja Kopernika i księcia Józefa Poniatowskiego). Dzisiaj grobowiec znany jest w Polsce pod nazwą Piramidy z Rapy. Pierwsza spoczęła w nim jego 3-letnia córeczka Ninette w 1811 roku. Z dworu do piramidy leżącej wśród bagien wiedzie groblą droga, podobno wzdłuż której na całej długości poustawiane były niegdyś posągi.
Dzisiaj mówi się, że celem budowy grobowca w kształcie piramidy było stworzenie odpowiednich warunków sprzyjających mumifikacji ciał, chociaż to już współczesny mit a nie z początków XIX wieku. W grobowcu złożone są (lub były?) ciała kilku członków rodziny Fahrenheid. Gdy tam byłem w roku 2007 przez okienka widać było pootwierane trumny i jakby zmumifikowane zwłoki pozbawione głów. Piramida była dwukrotnie zdewastowana przez żołnierzy rosyjskich w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej - w poszukiwaniu kosztowności. W latach 90-tych ubiegłego wieku uporządkowano wnętrze piramidy, pozbijano i poukładano trumny, zamurowano wejście oraz wpisano ją w rejestr zabytków.
Z piramidą w Rapie związane są różne legendy i teorie. Legendy o śmierci członków rodu, o odcięciu głów, o niegenerujących właściwościach piramidy. Jest więc teoria o pozytywnym działaniu obiektów o kształtach figuralnych, nazwane promieniowaniem kształtów, a także teoria jakoby w Rapie przecinały się trzy linie promieniowania geomagnetycznego. Jedna z nich miałaby biec od Kowna przez Rapę i Wilczy Szaniec k. Kętrzyna do Karlsruhe, "europejskiego miejsca mocy". Promieniowanie energii w piramidzie mazurskiej wynosi około 23 tys. jednostek w skali radiestety Bovisa. Podobno komary i muchy omijają piramidę.
Przeczytaj także: