Gloryfikacja wojny - urok niszczenia
Dwie straszne wojny światowe mamy już daleko za sobą. Oficjalnie pamiętamy; że nigdy więcej, że pokój to najwyższe dobro. Tymczasem coraz więcej młodych ludzi ostrzy noże podniecając się wizją nowej wojny. Wojny która zniszczy "to wszystko" i zaczniemy od nowa. Bo przecież - tak dalej nie da się żyć! - ten artykuł pisaliśmy w 2015 roku.
Gloryfikowanie wojny jest tak stare jak i same wojny. Ludzkość po prostu uwielbia wojny. Ile pięknych pieśni gloryfikuje wojenkę? Sentymenty wojny i pamięć o niej są zręcznie wykorzystywane przez polityków. Martyrologią zdobywa się wyborców.
Fakty nie są ważne
Uczucia i emocje są znacznie istotniejsze niż fakty. Faktami można łatwo manipulować wyciągając z historii fakty doraźnie korzystne.
Przemoc jest najłatwiejszym środkiem dającym człowiekowi uczucie wspólnoty. Młodzi mężczyźni potrafią łatwo wpaść w głęboką fascynację przemocą. Jesteśmy w stanie wziąć każde ryzyko gdy w ciele krąży dosyć testosteronu. Ideologia (Bóg, Honor, Ojczyzna) jest wówczas tylko marginalnym elementem, wymówką mającą usprawiedliwiać naszą rządzę krwi.
Wojna jest cudowna!
28 sierpnia 1914 roku - miesiąc po wybuchu I Wojny Światowej, wojny która przyniosła 35 mln ofiar - słynny niemiecki socjolog Max Wagner pisał: "Niezależnie od tego jaki będzie jej wynik, ta wojna będzie wielka i piękna!". Tak myślało wielu intelektualistów w całej Europie w roku 1914. Dlaczego?
Wojna miała być rozwiązaniem szybko zmieniającej się Europy Zachodniej gdzie drapieżny kapitalizm triumfował, miliony biednych chłopów emigrowało ze wsi do miast szukając pracy w przemyśle ciężkim. Nierówność społeczna, bogactwo przemysłowców i bieda najemników doszły do takich rozmiarów, że dla intelektualistów wojna była jedynym rozwiązaniem. Szybko postępująca modernizacja Europy przynosiła wiele bardzo negatywnych zjawisk. Remedium było zniszczyć wszystko i zacząć na nowo w nowym idealistycznym świecie. To miał być czyn odwracający bieg historii.
Dziś niczym, jutro wszystkim my!
Nie po nic w tym czasie - strasznej pierwszej wojny - niezwykle popularną na Zachodzie stałą się pieśń francuskiego intelektualisty i poety Eugèna Pottiera; "Międzynarodówka" z jej pierwszą zwrotką:
Wyklęty powstań, ludu ziemi,
Powstańcie, których dręczy głód.
Myśl nowa blaski promiennymi
Dziś wiedzie nas na bój, na trud.
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata,
Przed nami niechaj tyran drży!
Ruszymy z posad bryłę świata,
Dziś niczym, jutro wszystkim my!
Ta wiara w radykalną zmianę beznadziejnej sytuacji milionów robotników na Zachodzie Europy tłumaczy także po części dlaczego miliony żołnierzy oddało swoje życie w okopach - co z dzisiejszej perspektywy wydaje się całkowitym nonsensem.
Wsparcie społeczne
Dla fermentacji potrzebna jest pożywka. Wielkie wydarzenia historyczne, wojny i rewolucje nie będą mieć miejsca bez społecznego wsparcia które rośnie na pożywce swego czasu. Rywalizacja mocarstw, ambicje przywódców nigdy nie mogą być zrealizowane gdy nie padną na podatny grunt szerokich mas społecznych, gdy nie będą miały społecznej "draagvlak" jak to nazywają Holendrzy, czyli płaszczyzny nośnej.
Pierwsza Wojna Światowa nie mogła rozpętać się z tak strasznie niszczącą siłą tylko dlatego, że pary mocarzy się nie lubiło i miało ambicje. Nie mogła się także rozpocząć przez tańczącą kankana wyższą klasę w paryskich klubach. Tylko niezadowolenie społeczne szerokich mas żyjących w biedzie, pracujących 72 godziny tygodniowo w fabrykach tworzyło wojenny fundament. W tym czasie belgijscy robotnicy manufaktur tekstylnych otrzymywali za 12-godzinną dniówkę wypłatę wartości kilograma ziemniaków.
Druga Wojna Światowa, szerokie poparcie dla Adolfa Hitlera nie byłoby także możliwe gdyby nie straszna pozycja szerokich mas społecznych w Niemczech.
- Jacques Gans, holenderski dziennikarz tak pisał o Berlinie w październiku 1932 roku: "Ze stertą gazet z ostatnich dni próbuję pojąć groteskowy problem zwący się Niemcami. Pobyt w Berlinie nie jest przyjemnością. Sam tylko Berlin liczy 600 tys. bezrobotnych z których połowa otrzymuje zapomogę wysokości 10 marek tygodniowo a druga połowa nic. Ci muszą liczyć na pomoc rodziny lub co im się przytrafi zarobić na ulicy. Ponad 20 tys. bezdomnych w tym mieście twardszym niż granit i o tej porze zimniejszym niż lód. Berlin liczy codziennie 20 samobójców. W całych Niemczech w zeszłym roku (1931) ponad 20 tys. ludzi popełniło samobójstwo. O nie, to nie jest "la douce France" (słodka Francja) gdzie w zeszłym roku słuchałem poezji z bagietką i butelką wina w dzielnicy łacińskiej. Jednak Niemcy się nie poddają. Walczą o swój byt. Tak jak w 1919 roku Powstanie Spartakusa, krótkotrwała Republika Rad z Monachium, powstanie Maxa Hoeka i wygłodzonych robotników w Środkowych Niemczech. Prawie ćwierć miliona niemieckich robotników zginęło w tych latach w beznadziejnej walce z pruskim militaryzmem i nacjonalizmem które tu nigdy nie umarły. Przeraża mnie, że kapitaliści mają zawsze więcej solidarności niż robotnicy między sobą. Kto zaopatrzył w broń pierwsze Niemieckie wolne korpusy (z których powstał ruch Hitlera) do tłumienia robotniczych powstań w Zagłębiu Rhury? Angielska i Francuska armia okupacyjna, z przyzwoleniem ich rządów oczywiście!"
Jakże wielu młodych Polaków w tej chwili uważa, że "Nowy porządek świata tuż tuż..."?
Polskie déjà vu
Polska po wieloma względami ten stan umysłów przerabiała zaraz po II Wojnie Światowej. Polacy mają jednak taki charakter, że nic im się długo podobać nie może a na pewno nie polityka, wodzowie i systemy, więc i ten system upadł ku uciesze całego narodu. Po upadku komunizmu Polska szybko i chętnie wróciła w ramiona kapitalizmu ale zmiany społeczne i systemowe są tak radykalne, szybkie i głębokie, że już dzisiaj powtarza się historia na nowo i wielu młodych Polaków, szczególnie tych zwących się patriotami, wierzy głęboko, że tak dalej być nie może, że już lepiej aby była wojna, zniszczyć wszystko, zburzyć ten ład, niech tyran drży! Co prawda nie jest jasne kto jest tym tyranem; czy żydo-komuna, czy biurokraci z Brukseli, czy premier-szubrawiec, czy muzułmanie, Niemcy, Rosjanie, Ukraińcy, Amerykanie, itd. itd. Zdania są podzielone. Wzmaga się wołanie aby ruszyć z posad bryłę świata.
Tak naprawdę to polska radykalna-prawica jest ultra-lewicą. Nic dziwnego; komunistyczne poglądy rodem z PRL-u mają wyssane z mlekiem matki.
Aktualizacja z marca 2022 r.:
Een mens lijdt het meest door het lijden dat hij vreest - człowiek najbardziej cierpi ze strachu przed cierpieniem
Ukraina jest spichlerzem Europy i to już od tysięcy lat. Ale to bogactwo Ukrainy jest także jej przekleństwem. O tą pszenicę w historii walczyły sąsiednie mocarstwa. Także teraz Ukraina jest przedmiotem walki Wschodu z Zachodem. Już nie tylko o pszenicę chodzi.
Ćwierć światowej uprawy pszenicy pochodzi z ukraińskich i rosyjskich czarnoziemów - niezwykle żyznej czarnej ziemi. Jeszcze więcej, bo 75% produkcji oleju słonecznikowego i 25% rzepakowego pochodzi z Ukrainy. Błękitne niebo i złote pole pszenicy stało się ukraińską flagą a czerwona jak przelana krew i czarna jak czarna jest ta ziemia, jest flagą ukraińskich nacjonalistów. Już starożytni Grecy importowali zboże z Ukrainy przez Morze Czarne co później przyczyniło się do potęgi Konstantynopola. Od XIV wieku Ukrainę zdobyła unia polsko-litewska i wprowadzono tam feudalizm, czyli niewolnictwo (pańszczyźniani chłopi) i feudałowie zaczęli czerpać ogromne zyski z sprzedaży ukraińskiego zboża, transportując je rzekami do holenderskiego (w praktyce) Gdańska. Eksport rósł szybko do rekordowych 250 tys. ton w 1618 r. Później Holendrzy znaleźli bardziej intratny interes w Azji. Wprowadzone przez polsko-litewskich feudałów niewolnictwo napotykało na sprzeciw mieszkańców (np. Powstanie Chmielnickiego) którzy szukali sprzymierzeńców w Rosji, co było akurat przejściem Ukraińców z deszczu pod rynnę. Lenin powiedział "zboże jest walutą wszystkich walut". Po rosyjskich komunistach Ukraina wpadła w łapy niemieckich faszystów. Czarnoziem i pszenica przyniosła Ukrainie więcej nieszczęścia niż pożytku. W XXI w. olbrzymie kołchozy sprywatyzowano i jak za panowania polskiej magnaterii istnieje ok. stu właścicieli olbrzymiego obszaru czarnoziemu a zboże jak za starożytnych Greków eksportowane było do końca lutego 2022 r. z Mariupola, Chersoń, Odessy i Sewastopola - przez Morze Czarne na Bliskich Wschód, Afrykę i Azję.
Wojna o Ukrainę zdaje się eskalować.
[Aktualizacja z 25 marca 2022 r.]