Zatopieni w śmieciach
Patrząc na ostanie 30-40 lat mojego życia niczego nie przybyło tak dużo jak śmieci. Ilość śmieci jakie produkuję wzrosła w tym czasie może nawet stokrotnie. Czy nasz świadomość o ochronie środowiska rośnie równie szybko?
Plastikowy kontener na śmieci powstał w roku 1970 w Niemczech. Stopniowo, od roku 1978 wprowadzany był holenderskich gminach. Od nazwy fabrykanta nazywany jest w Holandii potocznie "kliko".
Standardowy kliko ma 240 litrów pojemności
Ja ma dwa kliko: jeden brązowy na śmieci i kompost, drugi zielony na makulaturę. Oprócz tego plastiki zbieram w osobne worki. Brązowy kliko opróżniany jest raz w tygodniu. Plastiki muszę sam wyrzucać do osiedlowego kontenera. Zielone kliko pełne makulatury opróżniane jest raz na miesiąc.
Statystyczny mieszkaniec Holandii produkuje 300 kg śmieci rocznie. Holandia liczy 7,5 mln gospodarstw domowych z których każde produkuje ok. 660 kg śmieci rocznie. W to nie wliczone są odpady remontowe i graty wywożone osobiście przed mieszkańców do punktów zbiorczych (milieupark).
Statystyczny mieszkaniec Amsterdamu produkuje 283 kg śmieci rocznie to jest cztery razy więcej niż w roku 1950 ale... do lat sześćdziesiątych XX w. sporą część tych śmieci stanowił popiół węglowy.
Holandia 2015: 300 litrów/tygodniowo
Szacuję, że ja w roku 2015, produkuję tygodniowo około 300 litrów śmieci.
Polska 1975: 0-10 litrów/tygodniowo
Produkcja śmieci w Polsce w roku 1975 była mocno zależna od miejsca zamieszkania. W miastach znacznie więcej niż na wsi.
Ja mieszkałem w tym czasie na wsi. Trzyosobowa rodzina w drewnianej chałupce z piecem. Oczywiście piec odgrywał także rolę w "recyklingu" śmieci.
Śmieci w tym czasie to były praktycznie tylko odpady warzyw i owoców. W mieście kubeł na śmieci napełniał się cały tydzień zanim matka zagoniła męża aby je zniósł do śmietnika. W skład takiego kubła wchodziło obok obierek i naci marchwi ewentualnie stara gazeta (4 kartki), papierek po maśle, kapsel po mleku i od wielkiego święta słoik po dżemie i puszka po sardynkach. Reszta szklanych opakowań (bo innych nie było) była oddawana na zastaw. Tworzyw sztucznych prawie nie było. Reklamówki służyły do wielokrotnego użycia, a i pusty słoik się przydał na przetwory.
Na wsi nawet i tego nie było bo odpadki warzyw i owoców szły na paszę lub do kompostu a papier był cennym materiałem na podpałkę w piecu w którym spalić się dało też inne odpadki. Na końcu ogrodu był dołek do którego wyrzucaliśmy śmieci nienadające się do spalenia, czyli odpadki warzyw i sporadycznie puszka lub szkło. Nie istniały służby zwożące śmieci.
W ciągu 5 lat mieszkania w tym domku dołek nie zapełnił się śmieciami. Zresztą 90% jego zawartości był kompost. O segregacji śmieci nikt wówczas nie słyszał.
Toniemy w śmieciach
Praktycznie do lat '90 w Polsce nie istniały jednorazowe opakowania typu blistery, papierki po batonach, torebki po cukierkach, kubeczki po jogurtach, puszki piwa, plastiki i kartony wszelkich napojów. Nawet najpopularniejsze papierosy nie posiadały filtrów lub te filtry były bibułkowe - więc znikały w przyrodzie w mgnieniu oka.
Tempo wzrostu dobrobytu nigdy nie było w Polsce tak szybkie jak notujemy to w ostatnich 20 latach. Każdego stać na puszkę piwa, jogurcik, batonik i twarożek. Wszystko w plastiku i plastikowej torbie jednorazowego użytku. Zresztą wyboru już nie ma. Nasi ojcowie stawiali sobie takie (zazwyczaj zagraniczne) opakowania jako ozdobę nad łóżkiem.