Największy holenderski reżyser - Paul Verhoeven
Paul Verhoeven jest typowym Holendrem. Człowiekiem który całe życie miota się między chęcią sławy i zarobku ale też ambicją artysty tworzenia sztuki dla narodu. Jego część twórczości "made in Hollywood" zna na świecie każdy. Ale w Holandii zasłynął dużo wcześniej filmem który każdy pamięta.
To jest wielki holenderski dylemat: mieć albo być. Co prawda ten dylemat ma chyba każdy, ale u Paula Verhoeve widzę to wyraźniej, bo na kinowym ekranie - niż u nas wszystkich. Komercyjny Hollywood tylko zabijał jego ambicje.
Słynny Holender
Paul Verhoeven jest zdecydowanie największym holenderskim reżyserem. Przynajmniej reżyserem z największą międzynarodową karierą. Pochodzi z generacji Kieślowskiego, ale jak to na Holendra przystało z bardziej komercyjnym podejściem do kinematografii. Jego twórczość charakteryzuje erotyka, ludzkie żądze. Niemal wszystkie jego niezwykle filmy oblane są "erotycznym sosem".
Verhoeven reżyserował skrajnie różne filmy od ambitnych historycznych jak "Żołnierz Orański" (1977, Soldaat van Oranje), po erotyczne hollywoodzkie marne produkcje jak "Showgirls" (1995) i ostatnio o lesbijskich zakonnicach "Benedetta" (2021). Erotyka jest ważnym elementem jego filmów.
Epoka holenderska
W Holandii reżyser zdobył sławę w roku 1973 filmem "Turks Fruit" (tureckie delicje) - z do dzisiaj rekordową w Holandii liczbą 3,3 mln widzów kinowych. Książka Jana Wolkersa "Turks Fruit" wydana została w 1969 roku - w czasach seksualnej rewolucji na Zachodzie. Powieść była gigantycznym bestselerem, wstrząsem na holenderskim rynku literackim, naszpikowana erotyką. 50 lat temu wywoływała wypieki na twarzy młodych czytelników.
Kolejnym kamieniem milowym holenderskiej kinematografii był jego "Soldaat van Oranje" (Żołnierz Orański) z 1977 r. - klasyk holenderskiego kina, teatru i do dzisiaj największy sukces musicalu grany nieprzerwanie od 2010 roku (do momentu ukazania się tego artykułu w 2020 r.) w hangarze na lotnisku w Katwijk. W Polsce film znany jest pod nazwą "Wyścig o przetrwanie". Film opowiada historię członków ruchu oporu w latach 1940-1945. Co roku, w dniu Dnia Poległych 4 maja film nadaje telewizja.
Każdy Holender zna także "Spetters" (Zajebiści) z 1980 r. i "De Vierde Man" (Czwarty człowiek) z 1983 r. - które to filmy zwróciły na reżysera uwagę amerykańskich producentów i w konsekwencji w roku 1985 Verhoeve rozpoczął już międzynarodową produkcję "Flesh & Blood" (1985, Ciało i krew).
Epoka amerykańska
W tym też roku 1985 Paul Verhoeve przeprowadził się do Los Angeles i wyreżyserował aż trzy "blockbusters" - światowe przeboje:
- RoboCop (1987) - Superglina,
- Total Recall (1990) - Pamięć absolutna
- Basic Instinct (1992) - Nagi instynkt
Kolejne jego filmy w Hollywood zaczynały być coraz bardziej kontrowersyjne. Showgirls jako zbyt wyuzdane erotyczne fantazje i... Starship Troopers.
Po 10 latach pracy w Ameryce rozczarowany Verhoeve nie ukrywał, że go krew zalewa na amerykański styl życia, materializm, dyktaturę hollywoodzkich producentów spłaszczających każdy temat dla większej publiki czyli zysku, krótko mówiąc Verhoeven miał coraz większą niechęć do Stanów Zjednoczonych.
Tej niechęci to stylu życia w Stanach Zjednoczonych dał temu wyraz w filmie "Starship Troopers" (Żołnierze kosmosu) z roku 1997 - który to film pod płaszczykiem Science Fiction miał ukazywać niemal totalitarny, medialny system propagandowy Stanów Zjednoczonych. Filmowi "aryjscy" blondyni i propaganda żywcem wyjęta z amerykańskich mediów trącących nieco nazistowskimi Niemcami. Tą aluzję do współczesnej Ameryki nie każdy odczytał albo odczytać nie chciał ale pozycja Verhoeve w USA stała się dyskusyjna. W roku 2000 zrobił jeszcze jeden film z miernym sukcesem (Hollow Man - Człowiek widmo) i jak sam twierdził; był to jedyny szmatławiec jaki jeszcze w Hollywoodzie mógł reżyserować.
Powrót do ojczyzny
W roku 2002 reżyser wrócił z powrotem do Holandii, gdzie w każdym wywiadzie nie ukrywał swojej niechęci do Amerykanów i Hollywoodu.
W Holandii Paul Verhoeve zdobył wiele nagród, został odznaczony najwyższymi państwowymi medalami - jest dla tego kraju reżyserem porównywalnym do Kieślowskiego lub Wajdy w Polsce.
Jego ostatnim holenderskim sukcesem był film z 2006 r. "Zwartboek" (Czarna Księga) o okresie okupacji w Holandii - a właściwie o Holendrach kolaborujących z Niemcami, o patriotach i zdrajcach wydających własnych obywateli (także żydów) dla pieniędzy.
W roku 2016 Verhoeven wyreżyserował europejską produkcję, genialny film "Elle" z Isabellą Huppert w roli głównej. Niezwykłą erotyczna historia paryskiej biznesmenki, która zostaje brutalnie zgwałcona przez nieznanego napastnika. Film wygrał Golden Globe i był w 2016 r. nominacją do Oscara.
2021: powiedz "lesbijska zakonnica", a faceci zaczynają się oblizywać. Mimo że najnowszy film o zakonnicach "Benedetta" Paula Verhoeven jest filmem dość chrześcijańskim, ale antyklerykalnym z kilkoma taktownymi scenami seksu - jest niestety raczej nudnym i ospałym filmem. Generalnie całą twórczość Paula Verhoeven cechuje erotyka bez niedomówień.
Paul Verhoeve wylansował sławy
Z Paulem Verhoeve związane są także nazwiska wielu słynnych holenderskich aktorów którzy zrobili karierę w Holandii lub także Ameryce, jak Renee Soutendijk, Monique van de Ven, Rutger Hauer, Carice van Houten, Derek de Lint i Jeroen Krabbe.
Kamerzysta Jan de Bont (Basic Instinct, Speed, Twister) zawdzięcza swoją amerykańską karierę Verhoeve podobnie jak aktor Rutger Hauer.
Verhoeven i Jezus
Jak na prawdziwego Holendra przystało, także Paul Verhoeven jest zafascynowany religią chrześcijańską, biblią i szczególnie osoba Jezusa. Reżyser podziela niepospolity poglądy o osobie Jezusa, Jana Chrzciciela i jego roli w powstaniu mitologii chrześcijańskiej. Od wielu lat Verhoeven marzy o stworzeniu prawdziwej jego zdaniem, filmowej wersji życiorysu Jezusa.
- Według teorii Verhoevena (zresztą nie odosobnianej) Jezus był naśladowcą Jana Chrzciciela. Jezus prorokował szybkie nadejście Królestwa Niebieskiego - co nigdy się nie wydarzyło - głosząc przełomową etykę. Dzięki udanym uzdrowieniom Jezus zaczął postrzegać siebie coraz bardziej jako wybrańca. Ruch Jezusa otrzymał pod koniec jego życia silne podteksty polityczne, co doprowadziło do jego potępienia i egzekucji. Verhoeven uważa ukrzyżowanie Jezusa za mało istotne. Jezus nie powstał z martwych, nie ma merytorycznie istotnych wypowiedzi o zmartwychwstaniu Chrystusa i jego ciało mogło zostać zabrane przez Marię Magdalenę. Według reżysera najważniejsze, że chodzi o głoszenie miłości przez Jezusa.
Paul Verhoeve urodził się w 1938 r. ma już 84 lata i mieszka w pięknej willi w Hadze.