Urk i inne osobliwe enklawy Niderlandów
Kazirodztwo jest tabu we wszystkich społeczeństwach. Małe osady na odludziu były podatnym gruntem dla izolacjonizmu, szczególnie gdy fanatyczna wiara ograniczała światopogląd. W tak malutkiej Holandii jest jeszcze kilka reliktów z czasów gdy nikt swojej wsi nie opuszczał.
Tysiąc lat samotności
Rybacka wioska Urk była przez wieki wysepką na morzu. Rybacy łowili śledzie, węgorze i dorsze. To morze zwano wówczas Morzem Południowym ale dzisiaj jest już tylko wewnętrznym jeziorem IJsselmeer. O wyspie Urk pisał cesarz Otton I Wielki już w 966 roku. Od roku 1940 na skutek polderyzowania (osuszania) tej części morza wioska przestała być wyspą a stała się częścią lądu.
Ta wielowiekowa izolacja pozostawiła po sobie duże ślady, nawet w genach mieszkańców. Mieszkańcy Urk zawierali związki małżeńskie wyłącznie z partnerami z własnej wsi prze co mają dużo wspólnych cech genetycznych które zwiększają szansę na pewne choroby dziedziczne jak np. choroba Van Buchema (krzywe, niesymetryczne twarze) - wszystkiej jej 35 przypadków przypada na osoby pochodzące z Urk.
Drugą wyjątkową cechą Urkerów jest ich głęboka ortodoksyjna wiara protestancka. Mieszkańcy, jak mało gdzie w Europie, żyją ściśle według biblijnych praw - co dla turysty widoczne jest w ich niedzielnym absolutnym "święceniu dnia świętego". Dla przykładu w październiku 2017 r. mieszkańcy Urk zaprotestowali przeciw pracy gminnych kontrolerów opłat parkingowych. Jedynie policja jest tolerowana w niedzielę, bo to nie ich urzędnicy.
Poszukiwanie praojca
Pod koniec XIX wieku w świecie modne były badania antropologiczne i nauki rasowe w poszukiwaniu "prawdziwego rasowego przodka" co w nazistowskich Niemczech zakończyło się fatalnie.
W Holandii w tym czasie niektórzy biolodzy od dawna przypuszczali, że w Urk zachowała się rasa "praojca holenderskiej rasy". Doprowadziło to do badań wielkości czaszki miejscowej ludności w latach trzydziestych XX w. a nawet do kradzieży czaszek z tamtejszego cmentarza - w celach badań naukowych na Uniwersytecie w Utrechcie.
Sześć czaszek z Urk pozostało w posiadaniu kilku holenderskich uniwersytetów i niemieckiego uniwersytetu w Getyndze do początku XXI wieku.
Jednak badanie czaszek nie przyniosło spodziewanych naukowych rezultatów. Dopiero w 2005 r. ta profanacja grobów została odkryta i opublikowana w Urk. Uniwersytety odmówiły zwrotu czaszek, co skłoniło mieszkańców w 2007 r. do utworzenia Komitetu Urkowskich Czaszek, aby spróbować przywrócić czaszki na wyspę (bo Urk jest w ich świadomości nadal wyspą). W 2010 r. komitet doradczy ds. etyki holenderskiego stowarzyszenia muzealnego zwrócił Urk sześć czaszek podczas ceremonii i nabożeństwa.
Inne wyizolowane społeczności Niderlandów
Urk nie jest wyjątkiem w Niderlandach. Podobne do Urk były także inne wsie rybackie Volendam i Spakenburg - które także leżały niegdyś nad otwartym morzem. Wieś Volendam ukradkiem słynęła z kazirodztwa, od niej to pochodzi termin "volendamska choroba". W tych trzech miasteczkach dzisiaj młodzież wyraźnie więcej niż w reszcie kraju nadużywa alkoholu i narkotyków. Także na południu kraju; miejscowość St. Willebrord była unikalną zamkniętą społecznością gdzie kazirodztwo było raczej regułą niż wyjątkiem. Ponoć do dziś wielu mieszkańcom St. Willebrord brak piątego palca jako efekt stosunków z osobami blisko spokrewnionymi.