Bariera językowa nie do przebicia
Między językiem polskim a językami Zachodniej Europy leży bariera kulturowa. Nauczyć się obcego języka nie oznacza wcale, że będziemy się naprawdę dobrze porozumiewali. Słów można się nauczyć ale przekazać myśli jest trudno.
Polska wulgarność, arogancja i nieobycie jest częścią kultury narodowej. Polacy tego nie zauważają bo są do siebie przyzwyczajeni ale ten ich przaśny charakter zderza się w kontakcie z Zachodem. Polacy często spotykają się z niezrozumieniem Francuzów, Anglików czy Holendrów po prostu z powodu ich form obycia ale także przyjętych form językowych. W języku polskich np. przyjęte jest powszechnie mówienie w trybie rozkazującym (załóż czapkę!) co w tłumaczeniu jest już niegrzeczne i opryskliwe (nie mówiąc już o "załóż qurwa czapkę!"). Problem w tym, że Polak tej swojej opryskliwej mowy nie słyszy - to jest polski standard który w rozmowie w obcym języku także występuje jako, że ludzie tłumaczą swój język na obcy dość dosłownie. Ale to jest trochę jak rozmowa ze ślepym o kolorach...
Moja kultura tkwi w moim języku
Widzę to także po sobie w holenderskim towarzystwie: w ich oczach jestem chamem. Niekulturalnie wychowanym człowiekiem, który w towarzystwie zachowuje się nieuprzejmie. Odpowiadam na pytania burkliwie, nie elegancko bez użycia powszechnych w świecie form grzecznościowych. Mówienie w trybie rozkazującym jest w Polsce normalne, naturalne i nie wzbudza żadnego zdziwienia, ale nie na Zachodzie.
Polacy mówiący po angielsku, holendersku czy francusku używają w zasadzie własnego języka, jedynie w tłumaczeniu. Mówiąc czasami nawet bardzo poprawnie kopiujemy w słowach swoją kulturę.
Gdy Anglik mówi: can you pass the salt, please.
Francuz: pouvez-vous passer le sel s'il vous plaît.
Niemiec: kannst du bitte das Salz geben?
Holender: wil je het zout doorgeven, alsjeblieft.
Polak mówi: podaj sól.
Dlatego w obcym języku Polak będzie najprawdopodobniej mówił "give me salt" lub podobnie w trybie rozkazującym w innych zachodnich językach.
Większość Polaków czuje się bardzo źle w obszarze obcego języka. Najczęściej podaje, że zna obcy język na poziomie "komunikatywnym" - kiedy to jest akurat nieprawdą. Polak mówi bardzo zwięźle, krótkie proste zdania bez jakiejkolwiek uprzejmości. Wchodząc do urzędu powie "ja chcę meldunek", w pubie "piwo", w warsztacie samochodowym "samochód zepsuty, zawieszenie". Po czym wraca do domu i z oburzeniem opowiada "jak ci Holendrzy są głupi i dziwni, ja do nich mówię wyraźnie a oni nic nie rozumieją barany".
My nie prosimy, my żądamy!
Po polsku poprawnie jest powiedzieć "załóż szalik, umyj ręce, idź do łóżka, podaj sól" - czyli w trybie rozkazującym. Dla nas to normalne lecz dla cudzoziemców odbierani jesteśmy jako nieokrzesani i niegrzeczni "Obywatele Wschodniej Europy". Brakuje im słowa "proszę" i ogólnie przyjętej uprzejmości. Dla nas tryb rozkazujący jest normalną formą gramatyczną gdy dla Holendra brzmi jako niegrzeczny rozkaz.
Nawet pisanie o tym zjawisku jest dla mnie trudne, bo wiem, że niemal niemożliwe jest wytłumaczenie czegoś czego nie znamy. Większość (bo oczywiście nie wszyscy) Polaków nie bawi się w takie ceregiele jak zwrot "czy mógłbyś mi podać długopis, proszę" - mówimy po prostu "podaj długopis" - i to jest w naszej kulturze normalnym zwrotem.
Nieświadomie kulturowe różnice językowe stają się zaczątkiem negatywnych stereotypów
Obcy język to nie tylko słówka
Widzę tą naszą różnicę kultur nie tylko w mowie potocznej obserwując inne narody w ich codziennym zachowaniu. Widzę przykłady uprzejmości, kultury i szacunku jakie w moim kraju są rzadkością:
- W Holandii kierowca pomaga matce wstawić wózek z dzieckiem do autobusu.
- W Anglii samochód zatrzymujący się zawsze przed pieszym, choćby kierowcą tego samochodu był budowlańcem wytatuowany po szyję i nie umiejący poprawnie napisać swego nazwiska.
- We Francji mijany przechodzień wita cie słowami "Bonjour, madame/monsieur" (dzień dobry pani/panu) i żegna podobnie "Au revoir, madame/monsieur, bonne journée"
- W Niemczech nie obędziesz się bez słów "bitte sehr " i "Danke schön"
- W Holandii słowa "alstublieft meneer", "dank u wel, mevrouw", "graag gedaan", "geen dank" należą do najnormalniejszych zwrotów grzecznościowych które używa każdy Holender (oczywiście wszędzie z wyjątkiem małego marginesu społecznego).
W szerokich warstwach polskiego społeczeństwa słowa "proszę uprzejmie, dziękuję bardzo, miło mi było poznać" niemal nie istnieją! Nawet "dzień dobry" i "do widzenia" używane są rzadko. Za to jest pełno wulgarnych słów które słyszy się u Polaków często.
- Obserwuję wręcz przeciwnie zjawisko; gdy używasz często i soczyście słów kurwa, pierdolę, itp. - dopiero jesteś "swój", "nasz człowiek", bez farmazonów, prawdziwy Polak z krwi i kości. Te słowa zdają się nobilitować.
Słownictwo tego typu występuje w każdym języku ale nie w tak masowej skali i tak powszechnie jak to jest w Polsce. Powszechny brak kultury od najniższych warstw społecznych, przez świat polskich elit kulturowych po rząd i parlament.
Na ile Polacy próbują kreować się na oświecony naród, ludzi światowych, z uniwersyteckim wykształceniem, z tytułami doktorów, magistrów i inżynierów to ich słownictwo nie zawsze idzie w parze z dyplomami. Wiem to po sobie. Polscy magistrowie mają z drugiej strony olbrzymią potrzebę pysznienia się trudnymi słowami jak "piwotalny, prokrastynacja, epicki, dezynwoltura, interlokutor, egzegeza, holistyczne" - co jest cechą ludzi ubiegających się o przynależność do wyższej klasy.
Cudzoziemcy o nas
Każdy cudzoziemiec na pytanie co sądzi o nas, o Polsce, o tym czy tamtym, jest oczywiście zawsze na tyle dobrze wychowany, że podkreśla pozytywy, prawi komplementy - oczywiście nie mówi szczerze co myśli bo my na to dobre obyczaje nie pozwalają. To zrozumiały ludzki odruch. My też na pytanie Francuza co sądzimy o jego kraju nie powiemy mu w twarz, że... Tylko prywatnie w cztery oczy, między swoimi otrzymasz może szczerą odpowiedź co mi się rzuca w oczy w Polsce (gdy nie jesteś Polakiem).
PS. Każdy język zna swoje niuanse i wyjątki, podobnie różne są środowiska w których się poruszamy, więc powyższe jest skrótową generalizacją, która jednak może nam pomóc w poruszaniu się w innym obszarze językowym.
Przeczytaj także: