Zagryzając pomidorem
Odkąd pamiętam, pomidor jest ulubionym warzywem (owocem?) Polaka. W każdej postaci. Może najchętniej zerwany z krzaka wprost do ust albo w sałatce pomidorowej z cebulką. Tymczasem w Holandii...
40 lat temu
Gdy była ładna pogoda wychodziliśmy z budynku jeść lunch w ogrodzie w którym ojciec szefa naszej firmy uprawiał warzywka. Był rok 1981.
Ja jadłem kanapkę z szynką i pomidorem a moi holenderscy koledzy z serem i czekoladą. Za moimi plecami rosły nowalijki. Zrywałem szczypior z tego ogrodu zagryzając do kanapki. Zrywałem strączki młodego zielonego groszku, wyjadałem groszek i obierałem same strączki jako chrupiące przysmak. Byłem w oczach moich holenderskich kolegów dziwny (delikatnie mówiąc).
Czasami ktoś delikatnie zauważył, że ja byłem "bliżej przyrody". W domyśle miał nieco barbarzyński sposób konsumpcji. Nikt w Holandii nie jadł surowych pomidorów lub papryki. Generalnie jedzenie surowych warzyw, łącznie z sałatą, było radykalnym i obcym obyczajem zwanym "rouwe kost". Dzisiaj nieco się zmieniło, ale i tak nie zobaczysz Holendra gryzącego pomidora.
Pomidory konsumowane na surowo zaczęły się pojawiać i to tylko w sałatkach pod koniec XX wieku. W 2020 roku sałatka z pomidorów musi obowiązkowo zawierać oliwki, bazylię i mozzarellę.
Przeczytaj także: