Rasa człowieka bez rasizmu
Poszukując moich przodków trafiłem na członków rodziny o mongolskich twarzach jak placki, o semickich rysach lub kruczoczarnych potomków karpackich szczepów pasterskich lub cyganów. Polska leżała na granicy różnych ras co uważny antropolog-amator łatwo zauważy analizując twarze chociażby mieszkańców Warszawy.
Wciąż zakładnikami Hitlera
Od końca II wojny światowej rasistą jest ten, który wierzy w ludzkie rasy. Pojęcie "rasy człowieka" stało się w najlepszym razie nieporozumieniem, nawet dla nauki. Według powszechnej politycznie poprawnej opinii istnieje tylko jedna rasa ludzka. Przyznać muszę, że mówiąc o ludzkich rasach ciężko jest być obiektywnym. W każdym z nas drzemie rasista. Na całą ludzkość pada ciągle cień Hitlera i jego przekonania o wyższości jednej rasy nad inną. Te przekonanie podziela nadal miliony jak nie miliardy ludzi na świecie. Dlatego musimy milczeć aby nie obudzić potwora rasizmu. Im mniej mamy kontaktu z obcymi rasami, tym mniej bezstronności w ocenie. Narody, które wciąż są dość homogenne rasowo, będące długo odizolowane od reszty świata jak np. Polacy, Chińczycy i Japończycy słyną w świecie z rasizmu, ksenofobii a słowo kosmopolita jest przekleństwem.
- Słowo "rasa" pochodzi z języka arabskiego ras - głowa, początek, pochodzenie, od czego zapewne pochodzi także liczebnik "raz" (jeden).
Antropologia zakazana
Znany w Holandii biolog, Midas Dekkers - szara eminencja holenderskiej biologii - podjął w roku 2021, w swojej nowej książce "Wat loopt daar?" (co tam idzie?) ryzyko obalić to święte tabu powstałe na gruzach ideologii nazistowskiej. Bo jeśli identyczne ptaki ale jeden z nieco innym dziobem, należy do innej rasy, to dlaczego rudowłosy Irlandczyk z kartoflanym nosem i piegami miałby dokładnie taki sam status taksonomiczny, co aborygen z płaskim nosem, ciemną skórą i kruczoczarnymi, kędzierzawymi włosami? Dlaczego nie możemy poradzić sobie z tymi rasowymi różnicami trzeźwo, z szacunkiem i respektem do innych ras? Dlaczego musimy utrwalać to tabu?
Czyby jesteśmy aż takimi rasistami?
Midas Dekkers opisuje i analizuje ludzi we wszystkich ich formach i odmianach, jak tylko on potrafi: z podziwem, otwartością a przede wszystkim z miłością. W Holandii na każdym kroku i codziennie mijasz ludzi z wszystkich zakątków świata, od Islandczyka po aborygena, od Rosjanina po Peruwiańczyka. Biolog patrzy na otaczające go rasy ludzkie oczami profesjonalisty. Opisuje je i analizuje we wszystkich postaciach, ze zdumieniem, ale przede wszystkim z miłością. Z wyjątkowym talentem Dekkers dzieli się szeroką wiedzą biologiczną. Omawia ewolucję i pochodzenie ludzi, rozumie ich kategoryzację i okazuje podziw dla wielkich taksonomów, takich jak Karol Linneusz (autor systemu klasyfikacji organizmów z 1770 r.) i Blumenbach (antropolog, autor klasyfikacji ras ludzkich z 1804 r.). Dekkers gloryfikuje różnorodność, postrzega absurdy i ich się nie boi. Bez wahania można mówić o rasach psów, tygrysów i ziemniaków, ale każdy, kto zaczyna mówić o rasach ludzi, staje przed problemem rasizmu. Ponieważ wciąż jedna rasa ludzi myśli, że jest lepsza od drugiej. Rasizm jest poważnym problemem społecznym, ale jego korzenie - rasa - są biologiczne.
Nauka zamrożona na wieki?
Już niemal 250 lat temu niemiecki naukowiec Blumenbach opracował pierwszą klasyfikację ludzkich ras: kaukaską (biały), mongolską (żółty), amerykańską (czerwony), etiopską (czarny) i malajską (brązowy). Blumenbach wybrał dla białych ludzi termin kaukaski, ponieważ zakładał, że człowiek pochodzi z Kaukazu no i jako biały człowiek najbardziej preferował swoją rasę. Swoją klasyfikację oparł na pomiarach ludzkich czaszek. Jego "Handbuch der vergleichenden Anatomie und Physiologie" wydał w 1804 r. Pod nazizmem rasa kaukaska została wyniesiona do wyższej rangi, podzielonej między innymi na Aryjczyków i Semitów. W Stanach Zjednoczonych typ kaukaski jest rozumiany jako biały Amerykanin, ale także jako czysto biała populacja w niektórych populacjach mieszanych. Do dzisiaj w tej klasyfikacji nic się nie zmieniło, ponieważ nauka po 1945 przestała się zajmować antropologią.
Poszukiwanie praojca
Pod koniec XIX wieku w Europie szalenie modne stały się badania antropologiczne oraz nauki rasowe w poszukiwaniu "prawdziwego rasowego przodka" - co w przypadku nazistowskich Niemiec zakończyło się katastrofalnie. W Holandii w tym czasie niektórzy biolodzy od dawna podejrzewali, że wieś rybacka Urk jest kolebką "praojca holenderskiej rasy". Urk był niegdyś wyspą, dość radykalnie odizolowaną od reszty społeczeństwa ich głęboką, fundamentalną wiarą. Ta izolacja Urk odczuwalna jest do dzisiaj. W latach trzydziestych XX w. doprowadziło to do naukowych pomiarów wielkości czaszek miejscowej ludności. Jakby tego było mało zdarzyły się wypadki bezczeszczenia grobów, w celu kradzieży czaszek z tamtejszego cmentarza - w celach badań naukowych na Uniwersytecie w Utrechcie. Sześć czaszek z Urk pozostało w posiadaniu kilku holenderskich uniwersytetów i niemieckiego uniwersytetu w Getyndze do początku XXI wieku.
Jednak badanie czaszek mieszkańców Urk nie przyniosło spodziewanych naukowych rezultatów. Dopiero w 2005 r. ta profanacja grobów została odkryta i opublikowana. Uniwersytety odmówiły zwrotu czaszek, co skłoniło mieszkańców w 2007 r. do utworzenia Komitetu Urkowskich Czaszek, aby spróbować przywrócić czaszki na wyspę (bo Urk jest w ich świadomości nadal wyspą). W 2010 r. komitet doradczy ds. etyki holenderskiego stowarzyszenia muzealnego zwrócił Urk sześć czaszek podczas ceremonii i nabożeństwa.
Przeczytaj także: