Krzesiwo, czyli czym rozpalano ogień zanim wynaleziono zapałki?
W rozwiniętych krajach Zachodu powszechne były zestawy rozpalaczy ale wiejscy biedacy ze wschodu musieli się po prostu troszczyć aby im ogień nigdy nie zgasł. Nawet zapałki były za drogie.
Starsi czytelnicy zapewne pamiętają zapałki. Takie patyczki do zapalania ognia. W okresie PRL-u zapałki były tanie i wszechobecne; do rozpalenia ognia, zapalania gazu w kuchni i papierosa. W powojennej Polsce były już co prawda zapalniczki benzynowe, ale to była ciągle rzadkość. Dopiero w połowie lat 70. rozpowszechniały się zapalniczki gazowe, także jednorazowe jakie są popularne do dziś.
Ale jak rozpalano ogień?
W całej prehistorycznej Europie ludzie używali krzemień i piryt aby uderzając je o siebie uzyskać iskry do rozpalania ognisk. Na przykład wśród narzędzi Ötzi (naturalna mumia mężczyzny żyjącego między 3350 a 3105 rokiem p.n.e., odkryta we wrześniu 1991 r. w Alpach) znaleziono hubki, krzemień i piryt. Zapałki wynaleziono dopiero w połowie XIX wieku, ale czym rozpalano kuchnie, świece, ogniska i latarnie przed wynalezieniem zapałek?
W słabo rozwiniętych regionach Europy używało się metody jaskiniowców: dbano o to aby ogień w piecu nigdy nie wygasł. W wyjątkowych wypadkach należało pożyczyć ogień od sąsiada lub trzaskać krzemieniem iskry na suchy puszek.
Tinder czyli rozpalacz
W Zachodniej Europie od wczesnego średniowiecza używano już zaawansowanej metody rozpalania ognia zestawem krzesiwa. Taki zestaw nie ma polskiej nazwy, po angielsku nazywa się tinderbox przy czym tinder oznacza hubkę lub inny łatwopalny materiał. Współcześnie Tinder jest w przenośni "zapalnikiem" miłości - aplikacją randkową. Taka puszka lub skrzyneczka zwie się po po holendersku tondeldoos. W puszce znajdował się krzemień, żelazna rączka (żelazo z dużą zawartością węgla, "stal ogniowa") i materiał łatwopalny jak np. puszek z pałki (rodzaj trzciny, baźki) lub huby, węgiel drzewny lub inna sucha, drobno rozdrobniona substancja włóknista, jak konopie. Trzaskając żelazem o krzemień, iskry padały na puch i ogień był gotowy do zapalenia świecy.
Alternatywą było pudełko z łatwopalnym materiałem i szkłem powiększającym w przykrywce, ale te były bezużyteczne w pochmurne dni. Z czasem w bogatszych domach używano "zapalniczki" którą był rodzaj pistoletu z krzesiwem i prochem którego strzał rozpalał ogień.
Tinderbox wypadły z powszechnego użytku, kiedy w 1827 r. wynaleziono zapałki.
Przeczytaj także: