Do moich kochanych rodziców
Patrzymy na ludzi sukcesu z zazdrością i nie rozumiemy dlaczego im się tak powiodło a nam nie? Powodów szukamy w ślepym losie, że im się poszczęściło, że przypadek.
Często tłumaczymy swoje nędzne życie brakiem przywilejów, nierównym startem z porównywalną osobą lub narodem. Uważamy np. że nie możemy się porównywać ze Szwajcarami lub Holendrami, bo... i tu wklejamy całą listę wymówek, rozpoczynając od rozbiorów Polski, przez różne wojny, Niemców, Sowietów itd. Czujemy się rozgrzeszeni.
Nigdy nie pomyślimy o nas samych. Dlaczego jesteśmy tacy jacy jesteśmy?
Wielu wierzy, że sukces zawdzięczać możemy własnej ciężkiej pracy. Ale to nie wszystko. Praca jest ważna ale szczęście posiadania dobrej finansowej i kulturowej bazy wyniesionej z domu jest ważniejsze.
Przywilej dobrego pochodzenia jest przemilczany. Największym przywilejem człowieka jest mieć szczęście wyrastać w środowisku bezpiecznym emocjonalnie. Wyrastać w bezpiecznej więzi, przy kochających cię i wspomagających rodzicach.
Ten bezpieczna więź ma wielki wpływ na stopień zaufania w siebie i innych, jak wchodzisz w relacje miłosne, jak wielki jest twój strach przed porażką i czy postrzegasz świat jako zakłamany i wrogi, jako zagrażający czy podchodzisz do niego z optymizmem.
Około 40 procent ludzi miało złe więzi w dzieciństwie. Dzieje się tak na przykład dlatego, że rodzice nie są w stanie zapewnić odpowiedniej opieki, są upośledzeni umysłowo lub emocjonalnie lub są zajęci tylko sobą. Z takich domów wychodzą dorośli, którzy często przez całe życie zmagają się z wielką niepewnością. Osoby o słabych więziach można spotkać we wszystkich warstwach społecznych.
Sukces społeczny z pewnością łatwiej jest zdobyć, osiągając przywileje na papierze (dyplomy uczelni). W rzeczywistości niektórzy próbują zrekompensować braki z dzieciństwa ambicją i dyplomem. Ale to niekoniecznie czyni cię zadowoloną, szczęśliwą osobą.
- "Kochający rodzice" to nie ci rodzice obsypujący dzieci zabawkami, gadżetami, tabletami i telefonami.
Przeczytaj także: