Mentalność Holendra
Holender jest mieszczaninem żyjącym już od wieków w gęsto zaludnionych miastach. Już w XVI wieku połowa mieszkańców Holandii żyła w miastach. Procent ludności trudniącej się rolą od wieków spadał do 2% dzisiaj. Wizerunek miast i ich mieszkańców do dzisiaj niewiele się zmienił. Generalizując, ten fakt sprawia, że mieszczańska mentalność Holendra zasadniczo różni się od naszej polskiej mentalności wiejskiego pochodzenia.
Mieszczański księgowy kontra sarmacki utracjusz
Dla porównania jeszcze w pierwszej połowie XX wieku tylko znikoma ilość etnicznych Polaków zamieszkiwała miasta. Dopiero II Wojna Światowa przyniosła Polsce radykalną zmianę struktury społecznej zapoczątkowała masową imigrację do miast opuszczonych przez Niemców i Żydów. Jeszcze dzisiaj niemal każdy Polak ma w drugim lub trzecim pokoleniu swoje korzenie kulturowe na wsi; co w uproszczeniu sprawia, że Polak z natury jest indywidualistą wychowanym na polach i lasach a Holender (mieszczanin) żyje znacznie swobodniej w grupie (w tłumie) i ma wysoko rozwinięte życie socjalne.
Holender jest typowym mieszczaninem, konformistą, który nauczył się lepiej współżyć z bliźnim; z sąsiadem, kolegą w pracy itd. Lepiej żyć, to znaczy: omijać konflikty, nie obrażać, "in hun eigen waarde laten" - czyli nie pozbawiać poczucia własnej wartości. Z drugiej strony to życie w "tłumie", w mocno zagęszczonych miastach, gdzie sąsiedzi cię uważnie obserwują - nauczyło mieszczanina bardzo ochraniać swoja strefę prywatności, skrywać i maskować się - co na zewnątrz objawia się nam jako spora dawka obłudy, pozorów i płytkich rozmów o niczym (czyli o pogodzie). Te tak odmienne charaktery obu narodów prowadzą często do irytacji w obopólnych kontaktach.
Żyrafa tym głównie żyje,
Że w górę wyciąga szyję.
A ja zazdroszczę żyrafie,
Ja nie potrafię.
Tak pisał Jan Brzechwa. Nie każdy jest żyrafą.