Burłak i żegluga pociągowa - wymarłe zawody
W kraju tak niezwykle gęstej sieci rzek i kanałów, podróżowanie drogami lądowymi było mało praktyczne a nawet często niemożliwe. Brak mostów i bagniste torfowiska utrudniały ruch lądowy. Znacznie łatwiej i taniej było i jest nadal przewodzić towary drogami wodnymi.
Żegluga konna
Holandia posiadała od XVII wieku unikalny w świecie system komunikacji towarowej i publicznej w postaci śródlądowej żeglugi pociągowej zwanej trekvaart. Między ważnymi centrami handlowymi wykopywano kanały po których; barki towarowe, statki pasażerskie i pocztowe (zwane trekschuit) ciągnięte były końmi idącymi ścieżkami (jaagpad) wzdłuż wody. Na zakrętach ustawione były bębny obrotowe po których przeciągano liny holownicze a przy skrzyżowaniach dróg wodnych mostki którymi koń mógł zmienić kierunek. Pierwszą regularną linię takiej żeglugi zbudowano między Amsterdamem i Haarlemem już w 1634 roku.
Trakvaart znacznie skracał drogę przejazdu, pozwalał przemieszczać wielotonowe ładunki i funkcjonował niezależnie od kierunku wiatru. Dopiero po roku 1850 ten system transportu zaczął szybko tracić znaczenie z powodu wprowadzania statków parowych i kolei.
Podróżowanie po Holandii w XVIII wieku
Tak opisał podróż z Lejdy do Amsterdamu w 1725 r. , szwajcarski fizjolog Albrecht von Haller:
"16 sierpnia wyruszyłem do Amsterdamu odebrać weksle. W Holandii ludzie podróżują najchętniej tzw. "trekschuit", długa, zadaszona barka ciągnięta końmi wzdłuż niekończących się kanałów pod linijkę. Koszt jest niewielki, nie licząc napiwku dla tragarzy bagażu. Statki pływają punktualnie i codziennie wyruszają do wszystkich wsi i miast. Przeprawa z Lejdy do Amsterdamu trwa 7 godzin. W połowie drogi leży Haarlem; ładne stare miasto skąd pochodzi Laurens Coster (Laurens Janszoon Coster rzekomy wynalazca sztuki drukarskiej w Europie w 1423 r.). Po zwiedzeniu Haarlemu wsiadłem ponownie na statek którym po drodze przepływaliśmy imponującą śluzę w Slooterdijk. Stąd rozpoznać można na horyzoncie leżący Amsterdam z jego setkami wiatraków usytuowanych wysoko na wałach miasta. To wielkie centrum handlowe było jeszcze 180 lat temu wioską rybacką wielkości Hoorn. Kto mógł przypuszczać, że Amsterdam stanie się największym portem i magazynem świata (stapelplaats)."
Jacht - szybki transporter
Holowanie statku końmi po kanale zwało się "jagen" co wymawia się po polsku jak jachen (schip jagen) a ludzie którzy tym zajmowali zwani byli jagers (nie mylić z drugim pojęciem jager = myśliwy). Od tego holenderskiego słowa pochodzi zresztą współczesny jacht - szybki statek pościgowy.
Zawód jagera, "człowieka-holownika" wymarły w praktyce już w XIX wieku, choć odżył chwilowo w czasie okupacji II wojny światowej. Z powodu braków paliwa na kilka lat wojny koniecznością stało się jagen i trekvaart wrócił chwilowo do łask.
Rosyjscy burłaci i polscy flisacy
W Polsce zawód ten znany jest pod nazwą burłak. Słowo burłak pochodzi jednak z łotewskiego a do nas przywędrowało z Rosji gdzie burłacy ciągnęli barki po Wołdze i innych rzekach jak na poniższym obrazie. Podejrzewam, że także flisacy ciągnęli ręcznie swoje szkuty lub galary w powrotnej drodze z Gdańska w górę Wisły. Przynajmniej gdy nie mieli żagli lub pomyślnego wiatru.
Żegluga rzeczna w Polsce od XV do XX wieku to w dużej mierze spływ drewna a później węgla Wisłą i jej dopływami do Gdańska czym zajmowali się flisacy (flis z niemieckiego; spław) i później galernicy. Transport odbywał się głównie w jednym kierunku, tzn, z prądem rzek do Bałtyku.
Dzisiaj jeszcze tylko żeglarze na Mazurach to słowo znają gdyż czasami trzeba z żaglówką popagajować (powiosłować) lub poburłaczyć.
W Holandii odbywają się do dziś zawody żeglugi pociągowej (trekschuit-ów) i czasami są atrakcją turystycznych przejażdżek w prowincjach Holland, Friesland i Groningen.
Zapomniane zawody... Bednarz Budzik miejski Burłak Celnik Flisak Górnik Handlarz wędrowny Herald Latarnik uliczny Listonosz Mleczarz |
Nakręcacz zegara |