Z Amsterdamu do Sobiboru
2 marca 1943 r. wyjechał z Holandii pierwszy transporty amsterdamskich Żydów do Sobiboru. Właściwie na polanę wśród rozległych podmokłych borów, kolonii drwali ukrytej w głębi lasów, nieopodal nadbużańskiej wioski Sobibór pod Włodawą. Jedna trzecia wszystkich holenderskich Żydów straciła tam właśnie życie.
W styczniu 1942 r. nazistowski generał Reinhard Heydrich sporządził listę populacji Żydów w Europie aby ten "problem" rozwiązać ( tzw. "Endlösung der Judenfrage"). Z 160.800 holenderskich żydów deportowano na wschód, do obozów zagłady 107 tysięcy. Procentowo, w stosunku do liczby mieszkańców, wojny nie przeżyło najwięcej żydów polskich a na drugim miejscu holenderskich.
Środek Polski
Sobibór jest wioską na skraju lasu, nad Bugiem, przy drodze z Chełma do Włodawy, w miejscu gdzie łączą się granicę Polski, Białorusi i Ukrainy. Dawniej ten region nazywał się Wołyniem a Sobibór leżał w geograficznym centrum przedwojennej Polski. Dzisiaj leży na jej wschodnich krańcach.
Okoliczne wsie przeplatały ludność prawosławną i katolicką. Pobliska wieś Zbereże było dużą wsią ukraińską, spacyfikowana po wojnie, nic z tamtych czasów nie ocalało poza kilkoma grobami które znaleźć może tylko miejscowy, bo las wziął cmentarz we władanie. Na Bugu nigdy granicy nie było i nie było podziału na Ukraińców i "naszych". Ten podział powstał w XX wieku po uzyskaniu przez Polskę niepodległości, rządowych i kościelnych akcjach walki o dusze poddanych. Biedota o nazwiskach kończących się na -niuk, -wicz lub -ski musiała na grobach raz pisać swe nazwiska cyrylicą a raz łacińskimi literami w zależności od zdolności lingwistycznych miejscowego kamieniarza.
W takich "dzikich" terenach, gdzie każdy każdemu stał się wrogiem, można było lokalizować miejsca masowych zbrodni.
Sobiborski oprawca Iwan Demianiuk urodził się właśnie na polskim wówczas Wołyniu, nie tak daleko od Sobiboru. Nazywamy go Ukraińcem bo tak się potoczyła historia, równie dobrze mógłby być Polakiem. W Polsce nadal tysiące ludzi nosi nazwisko Demianiuk.
Sobibór 2001 r.
W Sobiborze stoją jeszcze drewniane chatki w ukraińskim stylu, bocianie gniazda przy niemal każdej zagrodzie; na latarni lub kominie a życie towarzyskie koncentruje się na stopniach lokalnego sklepiku przy butelce piwa. Czas płynie powoli. Szosą przejeżdżają czasami autokary z dalekiego świata wiozące turystów z Izraela chętnie zwiedzający kraj ich przodków i miejsce ich śmierci. Czasami trafi się turysta z Zachodu, odważny eksplorator-odkrywca nowych rubieży przyszłej Unii Europejskiej.
Kilka kilometrów od starej wsi nieutwardzaną drogą, w głębi borów i bagien Podlasia lubelskiego znajduje się stacja kolejowa Sobibór. Ta linia kolejowa łączyła przed wojną Chełm z Brześciem. Dzisiaj te tory prowadzą donikąd. Kończą się gdzieś na nadbużańskich łąkach pod Włodawą, w miejscu gdzie kiedyś był most na Bugu.
Rampa kolejowa Sobiboru nadal funkcjonuje do załadunku drewna.
Holenderskie koleje 1943
Dzisiaj o Sobiborze nie wspominają chętnie ani Polacy ani Holendrzy - a jest to dla Holendrów szczególne miejsce w Polsce.
Przed wojną w Holandii mieszkało 160 tys. Żydów. Głównie w Amsterdamie i innych dużych miastach kraju. Nazwiska takie jak Krasnapolsky, Tuschinski, Moszkowicz i Anna Frank nierozerwalnie związane są z Amsterdamem ale też z ich żydowskim pochodzeniem właśnie z obszaru Polski i Ukrainy (gdy tam granic nie było).
W czasie okupacji Holendrzy, podobnie jak inne narody okupowanej Europy, woleli odwracać głowy gdy deportowano Żydów. Większość z Żydów, poprzez obóz przejściowy w Westerbork kończyła życie w Auschwitz... ale nie wszyscy.
Dopiero po wojnie wyszło na jaw, że pociągi Nederlandse Spoorwegen (NS) kursowały też do Soboboru. Holendrzy są skrupulatni i dzięki temu, że NS notował dokładnie listy pasażerów wiemy dziś, że od marca do czerwca 1943 roku pojechało z Holandii do Sobiboru 19 transportów kolejowych i łącznie trafiło tam 34.313 holenderskich Żydów. Przeżyło tylko osiemnastu.
- Na jesieni 2019 roku poinformowano, że holenderski Instytut Wojny, Holokaustu i Ludobójstwa (NIOD) przeprowadzi wstępne dochodzenie w sprawie roli urzędu miasta Amsterdam podczas deportacji Żydów. Holenderskie koleje NS z nakazu niemieckiego okupanta przewoziły Żydów, Romów i Sinti do obozu przejściowego Westerbork i zarobiły na tym około 2,5 miliona euro. Około 100 tys. osób zostało z Holandii przetransportowanych do obozów koncentracyjnych lub obozów zagłady, takich jak Auschwitz i Sobibór.
Niemcy otworzyli obóz Sobibór w kwietniu 1942 roku a zamknęli w październiku 1943 i w tym czasie zginęło tam 260 tys. ludzi.
520 osób dziennie
Średnio mordowano więc 520 osób dziennie. Policz do 520-stu. I tak codziennie.
W ciągu 16 miesięcy wymordowano tylu, ile mieszkańców liczy miasto Katowice. Ludzi gazowano i spalano na rusztach, prowizorycznie ułożonych szynach kolejowych. Popioły rozsypywano taczkami - w lesie - wokół paleniska na polanie. W latach sześćdziesiątych władze polskie odsłoniły tam pomnik i z prochów ofiar usypano widoczny na zdjęciu krąg. Podobnie jak w Treblince.
Las kości i popiołów
Gospodarz u którego mieszkałem w okolicach Sobiboru opowiadał mi jak to po wojnie, chłopi z okolicznych wiosek chodzili nocą ukradkiem w to miejsce i przesiewali popiół w poszukiwaniu złotych zębów. Można było nazbierać całą szklankę w jedną noc.
W roku 2003 poszedłem i ja szukać "złotych zębów". No nie na serio. Chodząc po sobiborskim lesie grzebałem patykiem w ściółce leśnej. Ja teraz, 60 lat później, także bez trudu wygrzebywałem kostki ludzkie. Zebrałem całe pudełko kosteczek leżących 60 lat pod mchem i igliwiem. Po co szukałem? Nie wiem. Złota nie znalazłem.
Sobibór współcześnie
Sobibór leży dzisiaj na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Żydowskie fundacje zajęły się w ostatnich latach pielęgnacją takich miejsc zagłady w Polsce jak Sobibór i pobliski Bełżec.
W alei pamięci leżą kamienie z nazwiskami wymordowanych rodzin. Dużo nazwisk znanych żydowskich rodzin Cohen. Były burmistrz Amsterdamu; Job Cohen zapewne też to miejsce odwiedził. Okrutny los połączył Amsterdam z Sobiborem.
Od lutego 1941 do września 1944 holenderskie koleje wykonały ponad sto transportów Żydów z Holandii do Mauthausen, Auschwitz, Sobibór, Theresienstadt i Bergen-Belsen.
W roku 2005 Nederlandse Spoorwegen (koleje holenderskie) oficjalnie przeprosiły żydowskie społeczeństwo za ich okupacyjną kolaborację z Niemcami.
Żydzi wywożeni do obozów tracili oficjalnie holenderskie obywatelstwo i mienie. Ci którzy zagładę przeżyli i wrócili do swych domów nie byli serdecznie witani.