Historia holenderskiej imigracji - trzecia fala: więcej gastarbeiterów!
W latach sześćdziesiątych słowo "gastarbeiter" weszło już na dobre do języka holenderskiego i niemieckiego. Holenderska gospodarka rosła szybko a z nią zapotrzebowanie na więcej rąk do pracy.
1960 Gospodarka Holandii rozwija się szybko i podobnie jak w Niemczech nadal rosło zapotrzebowanie na więcej rąk do pracy. Przedsiębiorstwa penetrowały kraje basenu morza Śródziemnego w poszukiwaniu ciągle nowych robotników do pracy we wszystkich gałęziach przemysłu i rolnictwa. Od końca lat pięćdziesiątych do lat siedemdziesiątych do Holandii przybyło kilkaset tysięcy Turków i Marokańczyków. Już wcześniej sprowadzano nieco Włochów (1949), Hiszpanów (1961) i Greków (1966).
Turcy i Marokańczycy
W roku 2024 minęło 60 lat gdy w 1964 r. Holandia podpisała trakt rekrutacyjny z Turcją. Od tego momentu do Holandii zaczęli przyjeżdżać do pracy pierwsi gastarbeiterzy. 10 lat później umowa wygasła, gdy rozpoczął się wielki kryzys paliwowy 1974 roku.
W Turcji urodziło się około 205 tysięcy obecnych (2024) mieszkańców Holandii ale już w samej Holandii urodziło się następnie około 225 tysięcy ich dzieci, czyli tych których jeden lub dwoje rodziców pochodziło z Turcji. Łącznie Holandię zamieszkuje 431 tys. obywateli Turcji. W Niemczech mieszka 2,4 mln Turków.
W roku 1964 zaczął się już na szeroką skalę nabór siły roboczej z Turcji a kilka lat później z Maroka. Panowało głębokie przekonanie, że ci nowi ekonomiczni imigranci będą mieszkać w Holandii tylko czasowo, gościnnie - dlatego też otrzymali nazwę "gastarbeiter". Ich poprzednicy z Włoch i Hiszpanii coraz częściej wracali do swoich krajów.
Gastarbeiter
Gastarbeiterzy (tylko mężczyźni) dostawali w latach '60 jednoroczny kontrakt na pracę w Holandii. Ich rodziny zostawały w kraju.
- W latach 1963-1965 otwarto w Ankarze i Stambule holenderskie biura rekrutacyjne które przyciągały głownie niewykształconych mieszkańców centralnej i południowo-wschodniej części Turcji. Do 1965 przybyło 9 tys. Turków, w roku 1973 było ich już 65 tys. a obecnie w 2022 jest 435 tys. osób z tureckiego pochodzenia z czego 52% już w Holandii urodzona.
- W roku 1967 rząd holenderski podpisał umową z Marokiem i w Rabacie i Casablance otwarto w latach 1967-1971 biura rekrutacyjne dla niewykształconych Marokańczyków z gór Rif. W ten sposób sprowadzono w tym czasie 4 tys. Marokańczyków ale ok. 20 tys. przybyło do Holandii na własną rękę.
- W roku 1973 zaprzestano poboru gastarbeiterów z obu krajów, jednak w tym czasie rząd holenderski zezwolił na łączenie rodzin, więc w latach 1973-1977 przybyło do Holandii ok. 150 tys. marokańskich rodzin. W roku 2022 kraj liczy 420 tys. osób marokańskiego pochodzenia, z czego już 60% urodzonych w Holandii.
- Dla porównania po roku 2004 przybyło do Holandii 250 tys. Polaków w tym ok. 200 tys. urodzonych w Polsce i ok. 50 tys. drugiej lub trzeciej generacji urodzonych już w Holandii (dane 2021).
Generalnie sytuacja życiowa gastarbeiterów w Holandii w latach 1960-1970 przypominała bardzo sytuacje polskich robotników w Holandii w latach 2007- 2017.
Holenderski pracodawca składał zapotrzebowanie na pracowników w ministerstwie spraw socjalnych które z kolei przesyłało to zapotrzebowanie do biura rekrutacyjnego w Turcji lub Maroku. Pracodawca zobowiązany był zapewnić gastarbeiterom mieszkanie (często były to baraki lub kontenery na terenie zakładu pracy), opłacić mieszkanie i wyżywienie, koszty przejazdów i urlopu w ich własnym kraju.
Ten jednoroczny system kontraktów nie podobał się pracodawcom ponieważ coroczna zmiana gastarbeiterów kosztowała go za dużo. Od roku 1970 zezwolono gastarbeiterom pracować dłużej a także zezwolono im sprowadzać do Holandii żony i dzieci. Ilość gastarbeiterów zaczęła szybko rosnąc i w roku 1983 mieszkało w Holandii już 100 tys. Marokańczyków i podobna liczba Turków.
W roku 2022 w Holandii mieszka ok. 420 tys. Marokańczyków i 431 tys. Turków. W większości (ponad 60%) są to już drugie i trzecie pokolenia, urodzone i wychowane w Niderlandach lecz mocno związane z ojczyzną ich ojców. Z racji prawa z ich kraju pochodzenia nie mogą się wyzbyć narodowości ojca i posiadają obywatelstwo dwóch krajów.
Choroba migracyjna
Znajomy Marokańczyk był ze swoją rodziną latem w Maroku. Niedawno urodziło mu się czwarte dziecko. To był pierwszy raz, że w szóstkę jechali dużym SUV-em Volkswagena do rodzinnej wsi w rejonie miasta Nador.
[On, jak większość Marokańczyków w Holandii, jest Berberem a Berberowie są pierwotnymi mieszkańcami północnej Afryki i właściwie nie są Arabami. ]
Taka wyprawa do Maroka samochodem jest b. uciążliwa. Najszybsza trasa ma długość 2500 km (24h samej jazdy) i kosztowała w 2024 r. co najmniej 800 euro (tol 100€, prom 200€, paliwo 350€, nocleg 150€) w jedną stronę. Do tego długie oczekiwanie na prom w hiszpańskim Algeciras no i upał... niemiłosierny upał... klimat którego małe dzieci urodzone w Holandii nie znają. 40-stopniowy upał, inna woda, inna żywność, inne wszystko powodują, że dzieci zaczynają chorować na biegunkę (reisziekte). W zasadzie na tego typu chorobę klimatyczną nie ma efektywnego lekarstwa. Biegunka jest dla małych dzieci bardzo niebezpieczną chorobą. Po letnich wakacjach w holenderskich szpitalach regularnie lądują marokańskie dzieci z odwodnieniem. Podobne przygody miał też nasz sąsiad. Dzieci przeżyły, ale urlop to nie był udany i już więcej nie pojedzie z dziećmi do Maroka.
Pod tym względem polskie dzieci w Holandii mają lepiej u babci w Polsce.
Ciąg dalszy kolejnych fal imigrantów w Holandii:
- pierwsza i druga fala: Molukańczycy 1950 i Włosi 1950-1960
- trzecia fala: więcej gastarbeiterów z Turcji i Maroka 1960-1975
- czwarta i piąta fala: Karaiby 1975 i uchodźcy od 1990
- szósta fala: Polacy od 2004
[aktualizacja z 2008 r.]