Pierwszy Europejczyk w Korei
Nieco na północ od Amsterdamu znajduje się ciche i urocze miasteczko De Rijp, położone na krawędzi najsłynniejszego w Holandii polderu Beemster. Niegdyś była to wioska rybacka leżąca nad morzem, żyjąca z połowów śledzi i wielorybów. Z tym miasteczkiem związana jest niezwykła historia aż z Korei.
Miasto wielorybników
Swoją świetność i rozwój zawdzięczała wieś rybacka De Rijp od XVII do XIX w. wielorybnictwu i połowom śledzi. Połowy i handel produktami uzyskanymi z wielorybów był niezwykle dochodowy. Z czasem, na skutek osuszania okolicznych polderów wieś utraciła swój dostęp do morza a tym samym śledzie i wieloryby przestały być źródłem dochodów mieszkańców De Rijp.
- Śliczne miasteczko De Rijp leży na granicy najstarszego polderu Holandii - Beemster. Gdy nie było jeszcze polderu leżało nad morzem i żyło z rybołówstwa (wieloryby i śledzie). W styczniu 1654 wybuchł pożar w wiatraku do trzepania (młócenia?) konopi. Pożar rozprzestrzenił się na całą wieś (pojęcie holenderskie, dorp) i spłonęło 400 domów oraz wiele magazynów z dziegciem (smołą), konopiom i olejem wielorybim. Chociaż strażacy gasi dzień i noc. Jedynie ratusz ocalał i stoi do dzisiaj.
Jan Pusta Woda
Ze wsi De Rijp pochodzi ważna w historii Holandii postać Jana Leeghwater. Prawdopodobnie swoje nazwisko Leeghwater (dosłownie pusta woda) zawdzięczał wynalezieniu dzwonu nurkowego.
Jan Leeghwater był inżynierem budowlanym, konstruktorem holenderskiego typu wiatraków czapowych, zegarów oraz był znawcą inżynierii wodnej. Najpopularniejszy i typowy holenderski wiatrak typu czapowego (bovenkruier) jest jego projektem. Za jego zasługą osuszono wiele najważniejszych holenderskich polderów w XVII wieku. Poza Holandią pracował przy różnych projektach wodnych we Francji i w Niemczech.
Koreańczyk
Pod kościołem w centrum wsi stoi osobliwy pomnik; samuraj zbudowany z typowych koreańskich produktów firm Hyundai, Samsung i Sangyong. Pod rzeźbą widnieje tabliczka:
„Jan Weltevree 1595-1657, żeglarz z De Rijp, rozbitek w 1626 w Korei, został doradcą cesarza i umarł w Korei. Taką samą rzeźbę ofiarowano w 1991 roku miastu Seul”
Ta historia wydarzyła się już prawie 400 lat temu
Żaglowiec holenderskiej kompanii VOC zatrzymał się u wybrzeży Korei w 1627 roku i marynarz Jan Weltevree (Jan Zadowolony) zszedł na ląd aby zdobyć prowiant. Wiele zapisków z tego wydarzenia nie ma ale prawdopodobnie został wzięty do niewoli a żaglowiec odpłynął bez niego.
W tamtych czasach cesarz Korei prowadził podobnie jak Japonia (zobacz: 200 lat samotności Japonii) bardzo ostrą politykę izolacjonizmu - kto znalazł się w Korei - nie miał już nigdy prawa jej opuścić.
Zadowolony Jan nie miał z tym prawdopodobnie większych problemów, nawet zaskarbił sobie respekt i uznanie samego cesarza na tyle, że został mianowany jego dworskim doradcą. Jan ożenił się z Koreanką i miał z nią dzieci. Zapewne o jego losie nic byśmy nie wiedzieli do dzisiaj gdyby nie to, że 25 lat później u wybrzeży Korei rozbił się inny holenderski żaglowiec i ocalała załoga dostała się do niewoli. Jan Wetevree służył wówczas za tłumacza i pośrednika. Po 13 latach koreańskiej niewoli kilku marynarzom udało się zbiec i poprzez Japonię wrócić do Holandii rozpowiadając o cesarskim doradcy z De Rijpe. To tyle co pozostało w zapiskach archiwum VOC. Temat jak z pirackich książek mojego dzieciństwa.
W Seulu stoi taki sam pomnik Jana Zadowolonego a dla miasteczka De Rijp Koreańczycy sporządzili replikę podarowując ją wsi (chociaż taka holenderska wieś mieni się w Polsce miasteczkiem).
Poza tym De Rijp jest niezwykle uroczym holenderskim miasteczkiem jak z pocztówek. Na ratuszu wisi nawet olbrzymia kość wieloryba na pamiątkę zamierzchłych czasów świetności wielorybniczej. W De Rijp znajduje się także muzeum wielorybnictwa "Museum In 't Houten Huis".
Przeczytaj także: