Holenderska służba zdrowia - pierwsze miejsce w świecie
Holenderska służba zdrowia jest odzwierciedleniem natury samych Holendrów: funkcjonuje sprawnie i skutecznie ale pragmatycznie, bez ceregieli i rozczulania się - tak aby leczenie nie kosztowało więcej niż jest to konieczne. Lekarze wiedzą, że na wiele chorób nie ma cudownych środków i większość dolegliwości przechodzi po kilku dniach z tabletkami czy bez. Tego polscy pacjenci w Holandii nie akceptują.
On mnie nie rozumie, ja go nie rozumie, więc to konował
Tak jak w wielu innych dziedzinach życia w Holandii także u lekarza natrafiają Polacy na mur niezrozumienia i nieporozumień związanych z różnicami kulturowymi i językowymi między oboma narodami. Różnica podejścia do zdrowia i służby zdrowia, wymagań i oczekiwań Polaka i Holendra jest dość skrajnie inna.
Gdy dla Holendra choroba sama przejdzie (het gaat vanzelf over), wystarczy parę dni się wychorować w łóżku (uitzieken) łykając tabletkę paracetamol (w polsce znany jako APAP) tak Polak wpada w panikę przy podwyższonej gorączce i pierwszym kichnięciu. Znam wiele przypadków Polaków będących wzorem hipochondrii a szczególnie wśród pań chorowanie i leczenie jest naprawdę jedynym co je pasjonuje i o czym potrafią rozmawiać.
Oprócz różnic kulturowych dochodzi jeszcze częsta trudność w komunikowaniu się z lekarzami co razem ze skrajnie różnym oczekiwaniem szybko owocuje przekonaniem, że holenderska służba zdrowia to bezduszni oprawcy próbujący chorych jak najszybciej wypchnąć bezlitośnie z gabinetu z zapaleniem płuc i tabletką paracetamolu (w Polsce popularny APAP jest marką handlową paracetamolu).
Lekarz domowy
Lekarz pierwszego kontaktu (huisarts) zwie się w Holandii nadal "lekarzem domowym" choć on już do domu tak szybko nie przyjdzie. Ten lekarz jest "przedmurzem" holenderskiej służby zdrowia. Można z grubsza powiedzieć, że jego głównym zadaniem jest odpierać ataki pacjentów którzy stale oblegają fortecę służby zdrowia. Już sama asystentka lekarza domowego "spławia" telefonicznie część pacjentów próbujących zamówić wizytę u lekarza domowego. Gdy się jednak pacjentowi uda dostać do lekarza, ten także "spławia" pacjentów cudownym środkiem APAP (czyli Paracetamol) z ich błahymi choróbskami, bólami, zapaleniami i grypami. Lekarz domowy może tylko popukać, posłuchać i zmierzyć ciśnienie. Tylko małej części wybrańców udaje się wywalczyć sobie drogę do specjalisty. Tylko Pan Specjalista leczy ludzi naprawdę chorych.
Wielu cudzoziemców wychowanych w innym systemie i kulturze nie umie się dobrze poruszać w holenderskiej służbie zdrowia i szybko wyrabia sobie opinię o tych "konowałach bez serca dla pacjentów". Mimo wszystko poziom i fachowość holenderskiej służby zdrowia wybieram zdecydowanie ponad polską. Jedynie czego holenderskiemu lekarzowi brakuje to tej naszej "polskiej duszy" i mowy ojczystej.
1. Szwajcaria 2. Holandia 3. Norwegia 4. Dania 5. Belgia 6. Finlandia 7. Luksemburg 8. Szwecja 9. Austria 10. Islandia 11. Francja 12. Niemcy 13. Portugalia 14. Czechy 15. Estonia 16. W.Brytania 17. Słowacja 18. Serbia |
19. Hiszpania 20. Włochy 21. Słowenia 22. Irlandia 23. Czarnogóra 24. Chorwacja 25. Macedonia 26. Cypr 27. Malta 28. Litwa 29. Grecja 30. Łotwa 31. Bułgaria 32. Polska 33. Węgry 34. Rumunia 35. Albania |
---|
Czyj lekarz lepszy?
W Europejskim Konsumenckim Indeksie Zdrowia EHCI - rankingu oceniającym systemy ochrony zdrowia w krajach członkowskich UE, Polska zajęła 32. miejsce na 37 możliwych i jako jeden z nielicznych krajów, wyniki od 2014 r. są gorsze. W ogólnej ocenie Polska wyprzedziła jedynie Węgry, Rumunię i Albanię. To wynik obiektywnych porównań. Na szczęście pacjenci obiektywni nie są. Ranking jakości służby zdrowia oparty jest na współczynniku: prawach pacjenta i informacji, dostępności służby zdrowia, rezultatach leczenia, zasięgu usług służby zdrowia, farmakologii i prewencji.
Fakty vs emocje
W rankingu oceny sytemu zdrowia na pierwszym miejscu od lat stoi Holandia. W roku 2014, 2015 i 2016 otrzymała ocenę 922-927 punktów (na tysiąc możliwych) osiągając miano najlepszej służby zdrowia w Europie [źródło].
Od roku 2016 nie wiele się zmieniło, pozycja polski spadła na 32. miejsce.
Powyższa statystyka wielu nie przekona. Emocje i zaufanie do rodzimego "swojskiego" lekarza i języka ojczystego są często mocniejsze niż fakty.
Przeciętny pacjent i tak uda się najchętniej do "swojego" lekarza. Do lekarza ze "swojego" kraju, człowieka z którym się dobrze porozumie, który jego zrozumie, bo ten lekarz jest "jego" lekarzem. Polski lekarz, polska służba zdrowia, jakby ona nie była źle oceniana w świecie - ma tylko jedną zaletę: jest Polska i polski lekarz lepiej rozumie polskiego pacjenta. Choć leczyć... nie koniecznie.
Przeczytaj także: