Jak wychowywać dzieci w Holandii?
Na temat wychowania dzieci napisano wiele książek i od tego jest wielu specjalistów do których ja się nie zaliczam. Zapewne w Holandii są matki-Polki martwiące się o to aby ich dzieci nie przestały być "ich" dziećmi. Dlatego kładziony jest duży nacisk na naukę języka polskiego.
Mam ty na myśli poczucie bycia "polską wyspą" na holenderskim oceanie i uczucie, że moje własne dzieci czują się coraz lepiej w tym ocenie i oddalają od mojej wyspy.
Wychowanie w polskiej kulturze, dbanie o polski język, nauka polskiej historii, podtrzymywanie tradycji. Czy się uda? To jest strach, że dzieci się wyobcują. Strach uzasadniony, bo jakże często taka matka-polka z holenderskim mężem nie może się już dobrze porozumieć z własnymi dziećmi. Jej znajomość holenderskiego jest zbyt ograniczona aby mogła prowadzić swobodną rozmowę a jej dzieci będą znały język matki (w najlepszym wypadku) na podstawowym poziomie.
Rozmowa z 16-letnim synem, może wyglądać tak:
Mama: Jesteś głodny Marcinku?
Marc: Nie mam honger ma, moet weg.
Mama: Tylko ubierz się ciepło!
Marc: widziałaś moja PDA?
Mama: Co to jest pejdeja?
Marc: laat maar... ik heb't al... ben weg, doei!
Jabłko nie pada daleko od jabłoni
Pięknym w wychowaniu dzieci jest to, że my na to wychowanie nie mamy praktycznie wpływu. Wychowanie naszych dzieci to wypadkowa charakteru nas samych. Jacy my jesteśmy, jakie mamy nawyki - takie są nasze dzieci. Książkowe porady nie wiele dają bo aby wpłynąć na dziecko musisz najpierw wpłynąć na siebie, a to już jest niemożliwe. Jabłko nie pada daleko od jabłoni. Człowiek tak naprawdę kształtuje się w pierwszych czterech latach jego życia. Nasiąka jak gąbka najbliższym otoczeniem. W tych pierwszych latach nabiera formy i charakteru, każdy następny rok życia ma już mniejszy wpływ na niego.
- Na pocieszenie można powiedzieć, że gdyby doszło kiedyś do sytuacji, że nie zrozumiesz co twoje dzieci mówią w holenderskim towarzystwie to i tak Matka zawsze zostanie Matką i związek z dziećmi będzie miała nawet bez słów.
Przysposobienie do dorosłości
- W wielu narodach, szczególnie wschodu i południowego wschodu Europy dzieci są wyjątkowo rozpieszczane. Święte. Nie brakuje im niczego i rodzice są ich sługami. Holenderscy rodzice (jak zwykle generalizuje) przygotowują swoje dzieci znacznie lepiej do dorosłego życia nie traktując ich jak święte krowy. Jedną z ważniejszy spraw jest nauka obchodzenia się z pieniędzmi. Doceniania pieniądza zdobywanego z trudem. To jest może powodem wielu różnic między nimi i nami. Pieniądz vs. duma.
- Inny przykład przysposobienia dzieci do dorosłego życia: ucz swoje dzieci gotować. Gotuj jedzenie, które lubią. Pokaż im, jak to robisz i pozwól im pomagać w gotowaniu. Powiedz im, jakie używasz składniki i gdzie mogą je najlepiej/najtaniej kupić. Będą miały z tego przez całe życie wielki pożytek.
Czy wychowanie w różnych kulturach i różnych językach może dziecko wzbogacić czy ograniczyć? Ja tego nie wiem. Mój syn sam napisał co o tym myśli. Myślę, że to jest zależne od stopnia inteligencji człowieka. To tak samo jak czy lepiej być szeroko wykształconym i znać się na wszystkim po trochu - ale na niczym dobrze? Czy lepiej być świetnym specjalistą w jednej dziedzinie? Są wybitni ludzie mający wiele talentów w różnych dziadzinach ale przeciętny człowiek nie może się znać na wszystkim, dlatego są geniusze - ale tylko w jednej specyficznej dziedzinie. Poza tym jest jeszcze cały legion Polendrów co się nie znają na niczym i nad niczym się nie zastanawiają tylko żyją jak umieją. I chwała im za to! Dzięki temu każdy jest inny.