Chińczycy i chińska kuchnia w Holandii
Pierwsi Chińczycy pojawili się w Holandii 100 lat temu. Znajdywali pracę palaczy na brytyjskich i holenderskich parowcach. Pod pokładem ładowali węgiel do pieców. Wówczas Rotterdam był największym portem świata. Amsterdam zresztą też do najmniejszych nie należał.
Na początku XX wieku Chińczycy byli najemnymi robotnikami portowymi i palaczami na statkach. W wolnym czasie na lądzie zamieszkiwali tzw. boardinghouses (rodzaj dzisiejszych hoteli robotniczych) w dzielnicy Katendrecht (Rotterdam) i Nieuwmarktbuurt (Amsterdam) w oczekiwaniu na statek potrzebujący palaczy.
Chińczycy preferowali swoją własną kuchnię ponad holenderskie potrawy (stampoty). Właściciele tych hoteli, także Chińczycy, otwierali więc stołówki dla własnych pensjonariuszy.
Z biegiem czasu maszyny parowe wyparły silniki spalinowe i palacze stali się zbędni. Biedni Chińczycy mieli do wyboru wracać do domu lub znaleźć sobie inne zajęcie. Wielu z nich otwierało kuchnie domowe, inni chodząc po ulicach sprzedawali pinda's (orzeszki ziemne) i ciasteczka wypiekane z tych orzeszków.
Po II Wojnie Światowej Holandia straciła swoją największą kolonię - Indonezję - zwaną tutaj Nederlandse Indie. Setki tysięcy Indonezyjczyków przybyło wówczas do Holandii i powstało gwałtownie zapotrzebowanie na azjatycką kuchnię. Jak grzyby po deszczu powstawać zaczęły restauracje chińsko-indonezyjskie.
Obecnie w Holandii oficjalnie mieszka prawie 82 tys. Chińczyków (z Chin, Hongkongu, Singapuru i Macao) z których 45% pracuje w HORECA (holenderski skrót znaczący HOtel+REstauracja+CAffe).
Azjatycka kuchnia stała się kuchnią holenderską
Chińska kuchnia szybko zadomowiła się w Holandii i azjatyckie pikantne potrawy weszły na stałe "pod holenderskie strzechy". Dzisiaj nie można sobie wyobrazić ani jednej dzielnicy, ani jednego centrum handlowego i ani jednej holenderskiej wsi bez chińskiej restauracji, choć w ostatnich latach są coraz bardziej wypierani przez tureckie kebaby, pizzerie, woki itp. I tak duża część wszelkich barów i restauracji w Holandii znajduje się w chińskich rękach. Nawet rodowite holenderskie bary z frytkami.
Kuchnia chińska stała się kuchnia holenderską. W niemal każdym domu regularnie na stole obiadowym staje bami goreng, nasi, tsjap-tsioj, babi pangang i saté. Chińskie restauracje dla Holandii są tym czym miały być bary mleczne dla Polski.
Poza azjatycką kuchnią, Chińczycy przejmują pomału także typowo holenderską domenę; snack-bary z frytkami, frikandelami i krokietami.
Chińczycy są bardzo pracowici i niemal niewidoczni w holenderskim społeczeństwie. Żyją w dość zamkniętym własnym środowisku a ciężko zarobione w kuchni pieniądze wydają chętnie na gry hazardowe. Są stałymi gośćmi kasyna. Młode generacje ambitnych Chińczyków modernizują restauracje, sprowadzają dobrych kucharzy z Chin i typowe pudełko bami z plasterkiem szynki i jajkiem sadzonym przechodzi do przeszłości.
Co prawda kuchnia chińska na wynos czuje coraz większą konkurencję tureckich kebabów, pizzerii i grillowanych żeberek, surinamsko-hinduskie roti ale one jej tak naprawdę nie zagrażają. Tymczasem w "afhaalchinees" (chińskie na wynos) stoją w kolejce co wieczór Holendrzy którym nie chce się samemu gotować i zamawiają bami goreng-sambal: jedna porcja wystarcza dla dwojga za jedyne 12 euro. Holandia już nie byłaby Holandią bez chińskich restauracji i jest pod tym względem unikalnym krajem w Europie.
Chiński Nowy Rok
Chińczycy obchodzą hucznie swój własny nowy rok. Szczególnie w Amsterdamie gdzie mieszka ich najwięcej.
Chiński kalendarz składa się z 60-letnich cykli podzielonych na 5 elementów (drewno, ogień, ziemia, metal, woda).
Nasz 60-letni cykl rozpoczął się w roku 1984 rokiem drewnianego szczura.
W roku 2016 Chińczycy obchodzili Nowy Rok 4713: rok 丙申 - bǐng-shēn - rok ognistej małpy: wesoły, energiczny i przedsiębiorczy, spostrzegawczy, niezależny, żywy, pomocny i mający oko na wszystko ale także wybuchowy, niezbyt mądry, nieobliczalny, niezdarny i zajęty sobą hipokryta. Rok 2017 był rokiem 丁酉 - dīng-yǒu - ognistego koguta i tak dalej: rok 2024 - rokiem smoka, 2025 węża, 2026 konia.
W praktyce Chińczycy używają już nasz kalendarz gregoriański a swój używają tylko dla uczczenia nowego roku i innych świąt. Nowy rok obchodzą Chińczycy szczególnie hucznie w Amsterdamie z tańcami smoków, muzyką no i oczywiście chińskimi fajerwerkami.
Przeczytaj także:
- Kuchnia holenderska: tłuczonka (danie jednogarnkowe)
- Co i kiedy je Holender
- Kuchnia holenderska - przepisy
- Endywia tłuczona z ziemniakami - holenderskie danie jednogarnkowe
- Oryginalne staroświeckie potrawy Holendra
- Obiad po holendersku
- Chiński obiad po holendersku
- Najpopularniejsze warzywa na holenderskim stole
[Aktalizacja z 2010 r.]