Jak się Polacy uczyli śledzie łowić

Gdy Polska otrzymała sto lat temu dostęp do morza (1920) nie miała portów, statków ani personelu do ich obsługi. Łowić śledzie uczyli się od Holendrów. Właśnie w ich śledziowym porcie Scheveningen.

 

Śledź peklowany
Śledź peklowany, jaki przez wieki z beczki trafiał do konsumpcji.

Tradycyjna zakąska do wódki

"Rybka lubi pływać" więc przez wieki do szklanki wódki karczmarz serwował śledzika. Na podobieństwo hiszpańskich tapas

Śledzie są narodową potrawą Polaków, Rosjan i Holendrów. Mimo, że jesteśmy historycznie dość krótko związani z morzem to konsumpcja śledzi jest zadziwiająco wysoka! Nie ma w Polsce sklepu bez śledzi. Nawet mieliśmy przez moment w historii z śledziową flotą w... Holandii! Od 1933 do 1940 roku Polacy łowili śledzie w Scheveningen.

Zapewne łatwość przechowywania, niepsującego się towaru jakim były peklowane śledzie w beczkach sprawiła, że śledzie były do nabycia w naszych stronach, nawet tysiąc kilometrów od morza. A może po prostu lubimy słone ryby, tak jak wciąż dobrą zakąską są suszone i solone karasie na Kresach (Białorusi) na podobieństwo popularnych w wielu krajach solonych dorszy; bacalao lub z niemiecki stokfisch (ned. klipvis). Anchois jest także przysmakiem już nawet w Polsce.

Wchodząc do polskiego sklepu rzuca się w oczy duży asortyment śledzi: śledź bez głowy, płaty ze skórą i bez skóry, płaty śledziowe, filety po wiejsku, Matyjasy, sułtańskie, kaszubskie, koreczki firmowe, królewskie, w oleju, z cebulą, korzenne, cygańskie, po żydowsku, po hiszpańsku, po szlachecku, po japońsku, sałatka śledziowa salsa, w śmietanie, jarzynowa, domowa, rolmopsy, marynowane, w paście pomidorowo-cebulowej, przysmak pieczarkowo-cebulowy, w sosie śmietankowo-musztardowym, filety śledziowe opiekane w pomidorach, w zalewie octowej itd. itd. Nie spotkałem kraju z tak dużym wyborem produktów śledziowych jak w Polsce

martwa natura ze śledziem

Beczułki śledzi i śledzi kubełki,
Paczki śledzi, słoiki, puszki,
Jest zupa śledziowa i knedle z śledziami,
Duszone są śledzie, pieczone są śledzie.
I ze śledzi koreczki, sałatka, roladka!
To jest wielka polska gratka!

Śledź - typowo polski przysmak

Jednym słowem Polska jest śledziowym rajem! I gdy wszyscy wskazują na bigos lub pierogi jako polskie dania narodowe - ci się mylą - bo jednak śledź jest powszechniejszy i bardziej lubiany!

Choć śledź jest tak bardzo popularny w Polsce i w Rosji to łowiony był od wieków na Morzu Północnym i Bałtyku przez inne bardzie rybackie nacje jak Niemcy, Duńczycy i Holendrzy. Do połowów śledzi używano przez wieki kutrów żaglowych (później motorowych) zwanych loger lub luger. W największym "śledziowym" porcie Holandii: Scheveningen do II Wojny Światowej stało kilkaset takich 17-metrowych kutrów z 12-osobową załogą.

Kutry rybackie w Scheveningen
Kutry rybackie w Scheveningen, przed wojną.

Polska flota w Holandii

W roku 1935 w samym tylko Scheveningen (np. Enkhuizen, Rotterdam, Vlaardingen, Katwijk i inne porty także łowiły śledzie) wyładowano na brzeg ćwierć miliona beczek peklowanych śledzi których największym odbiorcą była właśnie... Polska i inne kraje Wschodniej Europy.

Popyt na śledzie w nowej niepodległej Polsce był tak wielki, że Polacy sami zaczęli łowić śledzie na Morzu Północnym z macierzystego portu w... Scheveningen.

Port rybacki w Holandii
Port rybacki w Scheveningen z beczkami śledzi.

Gdy po I Wojnie Światowej Polska odzyskała niepodległość i otrzymała wąziutki korytarz dostępu do Morza Bałtyckiego, zaczęła rozwijać się polska żegluga i rybołówstwo morskie z nowo powstałego polskiego portu Gdynia. Dostęp do Bałtyku otwierał możliwości połowów śledzi i ominięcia drogiego eksportu tak ulubionej polskiej ryby.

Polscy armatorzy szukali możliwości rozwinięcia rybołówstwa we współpracy z innymi już doświadczonymi rybakami w Holandii. Po pierwszych bezowocnych rozmowach grupy polskich przedsiębiorców z portem Vlaardingen znalazł się armator Van der Toorn z Scheveningen gotowy do współpracy. Firma Van der Toorn ponosiła w latach trzydziestych straty i nowy partner otwierał jej nowe szanse. Nowa polsko-holenderska spółka o nazwie "Mewa" zarejestrowana została w roku 1933 w Gdyni. Armator A. van der Toorn Jz. odsprzedał sukcesywnie 15 lugerów Mewie.

Polsko-holenderskie kutry śledziowe
Notatka z polskiej pracy 1933 r.

Oficjalnie Mewa miała siedzibę w Gdyni ale kształcenie polskiej załogi i połowy odbywały się w Scheveningen. Kutry przemalowały tylko rejestracje z SCH na GDY. Kilkudziesięciu polskich rybaków uczyło się od Holendrów zawodu. Między rejsami polska załoga mieszkała i nocowała na lugerach (hol.: logger) zakotwiczonych w starym porcie Scheveningen. Z Polski przybyły także żony które uczyły się reperować sieci i oprawiania ryb. W nieistniejącej już kaplicy St. Joseph Kapel na ulicy Bevelandsestraat w Scheveningen odbywały się każdej niedzieli msze dla Polaków.

polskie kutry w Holandii
Scheveningen ok. r. 1935.
  • Informacja z Universal Maritime History: "Lugry żaglowe typu holenderskiego, na których w latach dwudziestych zainstalowano silniki spalinowe stanowiły własność firmy NV Rederij v. h. A. van der Toorn Jr., Scheveningen. Zakupione przez powstałe w Gdyni polsko-holenderskie Towarzystwo Okrętowe Połowów Dalekomorskich „Mewa" podniosły polską banderę w maju 1933 r. Łowiły w oparciu o bazy w Scheveningen i Ostendzie, zawijając do Gdyni przede wszystkim w charakterze transportowców złowionych ryb. Załogi z początku przeważnie holenderskie; ok. 1938 r. większość stanowili już Polacy, lecz na niższych stanowiskach. Statki posiadały szereg wad, jak mała ładowność, słabe silniki, mała prędkość. W związku z tym w zimie 1937-38 lugier „Mewa XIII" został gruntownie przebudowany, m. in. przedłużono go i zainstalowano silnik o większej mocy. W chwili wybuchu wojny flotylla „Mewy" znajdowała się w Scheveningen i po rozwiązaniu spółki wróciły do głównego udziałowca holenderskiego (uprzedniego właściciela). Podczas wojny przejęte przez Kriegsmarine pełniły służbę pomocniczą pod różnymi nazwami."
polskie kutry w Holandii
Polskie kutry MEVA w Scheveningen.

Połowy śledzi z Scheveningen odbywały się od maja do końca listopada, Zimą flota śledziowa stała w porcie a polska załoga wyruszała wówczas do Południowej Limburgii gdzie istniała spora Polonia w tamtejszych kopalniach węgla kamiennego. Rybacy zimowali w polskim towarzystwie rodzin górników. Założyli w Limburgii nawet polskie stowarzyszenie morskie a ich kapitał udzielał kursów marynarskich. 

polskie śledzie z Holandii
Notatka z holenderskiej gazety z 1935 r.: "Holenderska flota śledziowa odbyła 47 rejsów statków parowych i 357 motorowych. Do portu dostarczono 82 tys. beczek śledzia młodego (maatjes) i 13 tys. śledzia dużego. Razem 14,5 ton śledzi peklowanych. Ponadto statki polskiego armatora z Scheveningen odbyły 26 rejsów dostarczając 26 beczek śledzia młodego (maatjes), 5804 beczek śledzia dużego i innych, łącznie 1,17 ton śledzi peklowanych".

Po wybuchu wojny, w roku 1940 polskie kutry z Scheveningen skonfiskował niemiecki Wermacht. Po wojnie wróciły do swojej pierwotnej roli z powrotem pod holenderską banderą.

Praca na prawdopodobnie polsko-holenderskim kutrze armatora Van der Toorn & Mewa w Scheveningen z haskiego archiwum filmowego: film 1 i film 2.

Źródło: wikipedia, oraz port Scheveningen scheveningen-haven.nl.

Przeczytaj także: