Groźba potopu stworzyła Holandię
Żaden naród nie odczuł na własnej skórze takiej powodzi, takiego biblijnego potopu jak Holendrzy. Z pewnością ta wieczna groźba boskiego potopu, zatapiającego grzeszników, wpłynęła na holenderski charakter narodu żyjącego do niedawna z biblią pod poduszką.
Zapory wodne, groble i wały ochronne maja raz na zawsze ochronić Holandię przed podobnym potopem. Oblicza się, że przy dzisiejszym stanie ochrony przeciwpowodziowej wciąż istnieje szansa - jedna na 10 tys. lat - aby wały zostały przerwane. Wydarzyć się to może gdy zbieg okoliczności połączy sztormowy huragan z zachodu z naporem super-przypływu Morza Północnego i jednocześnie ekstremalnie powodziowym stanem wód w Renie i Mozie.
Gdy woda atakuje z dwóch frontów zagrożenie jest wielkie. Ostatni raz: w styczniu 1995 r.
Wieczne zagrożenie
14 grudnia 1287 roku w dniu Świętej Łucii północ Holandii (a właściwie Fryzję) dotknęła największa katastrofa w historii Niderlandów. Morze zatopiło Fryzję. Ten istny potop zupełnie zmienił wygląd Niderlandów. Fryzja została podzielona, w jej środek wlała się woda tworząc nowe morze zwane wówczas Morzem Południowym (Zuiderzee) a dzisiaj jeziorem IJssel (IJsselmeer). Z zatopionego obszaru powstały Wyspy Fryzyjskie i Morze Wattowe (Waddenzee). Zatopione zostały setki miast i wsi a życie straciło ok. 50 tys. ludzi - to jest 10% ówczesnej populacji żyjącej na tym obszarze.
Od tego "potopu Świętej Łucii" Holendrzy i Fryzyjczycy zabrali się na poważnie za ochronę swego kraju aby taka katastrofa się już nigdy nie powtórzyła. To niemal 750 lat temu. Następne 750 lat uformowało kolektywny charakter tego narodu, którego walka z morzem zmusiła do kolektywnej współpracy. Dla indywidualistów jest w tym kraju mało miejsca. Tylko wspólnie mogą budować świetność, dobrobyt i bezpieczeństwo swego kraju.
750 lat umacniania wałów a końca pracy nie będzie nigdy
Najważniejszy wał ochrania serce Holandii, tzw. Randstad: Amsterdam, Hagę, Utrecht i Rotterdam - czyli niemal połowa (7 mln.) mieszkańców Holandii.
Najbardziej newralgicznymi miejscami holenderskiego systemu wałów ochronnych jest bulwar w miejscowościach kąpieliskowych w Scheveningen i Katwijk aan Zee a także cała praktycznie prowincja Zeeland.
Szacuje się, że gdyby najważniejszy krąg wału ochraniającego Randstad (wszystkie największe miasta Holandii) został przełamany na bulwarze w Katwijk lub Scheveningen to w ten pusty basen - jakim jest Holandia - woda wlewała by się ponad tydzień. Taki potop dotknąłby 2,3 mln mieszkańców i oznaczał co najmniej 10 tys. śmiertelnych ofiar. Szkody materialne nieobliczalne.
Dijk
Wały ochronne (dijken) nie mogą stać zbyt długo pod dużym naciskiem wody bo zbyt rozmiękną i puszczą. Jednocześnie w okresach wyjątkowej suszy i niskich stanów rzek (jak w 2018 r.) jest to także groźna sytuacja; zbyt wyschnięte wały stają się lekkie i kruche. Piasek ma specyficzne właściwości: gdy jest suchy jest puszysty i sypki, gdy jest mokry jest twardy i stały. Na tej zasadzie funkcjonują wały. Nie mogą być ani za suche ani za mokre. W okresach suszy są zraszane.
Najnowsze generacje wałów ochronnych jak np. w północnej prowincji Groningen są już "inteligentnymi wałami" z wbudowanym systemem sensorów, stale monitorowanym, pokazującym wszelkie charakterystyki techniczne wału w każdym momencie.
Instytuty badawcze i politechniki stale pracują nad nowymi systemami ochrony kraju przed żywiołem. W tej chwili eksperymentuje się na przykład z tzw. "motorem piaskowym" (zandmotor) czyli generator lądu - w dokładnie wyliczonym miejscu przy wybrzeżu nasypuje się nową wyspę z piasku po czym morze, jego prądy mają same rozprowadzić ten piach wzdłuż wybrzeża.
System ochronny jest w stałym ulepszaniu, poprawianiu i wały trzeba stale umacniać i podwyższać. Mimo to jest to najbezpieczniejsza delta wielkich rzek w świecie.
Bariera Oosterscheldekering, część Planu Delta - jest największą tamą z kontrolowanym przepływem wody w Zelandii. To co widzimy jest tylko wierzchołkiem góry lodowej jakim jest ta gigantyczna konstrukcja pod wodą.
Przeczytaj także: