Polskie bolączki u holenderskiego lekarza
Holendrzy mają zdecydowanie inne podejście do zdrowia i jego ochrony niż czego my jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Typowe polskie pogaduszki o chorobach, zdrowotne troski i granicząca z hipochondrią miłość do leków jest przez holenderskich lekarzy nie rozumiana.
Dyskryminacja w koronie?
W 2022 r., po głośnej krytyce Turcji nt. złego traktowania tureckich pacjentów w holenderskich szpitalach, Holendrzy przyznali, że ich służba zdrowia jest dobra, ale nie dla wszystkich. Co czwarty mieszkaniec Niderlandów ma obce pochodzenie i jest często komunikatywnie bardzo ograniczony. Język i różnice kulturowe dobijają. Od siebie dodam, że rasizm, dyskryminacja drzemie także wśród lekarzy. Matoł będzie inaczej traktowany niż człowiek inteligentny, co z resztą nie ma z narodowością nic wspólnego. Statystycznie ludzie prości i głupi umierają szybciej.
- W trakcie pandemii korony w 2020 r. zanotowano kilka przypadków tureckich pacjentów w holenderskich szpitalach, których lekarze uznali za "uitbehandeld" (brak możliwości dalszego leczenia) ale po przetransportowaniu ich do Turcji zostali jednak uratowani.
Zbyteczne badania i lekarstwa
Setki lekarzy ogólnych, wraz z badaczami akademickimi, sporządziło listę trzydziestu zaleceń, aby lepiej zwrócić uwagę lekarzy rodzinnych na nieinterwencję. Lista ta została opublikowana w 2022 r. w czasopiśmie naukowym BMC Primary Care. Jest to top-30, który sprawdza, jak często sytuacja występuje w praktyce i jakie są konsekwencje – takie jak skutki uboczne leku – dla pacjenta: koniec ze standardowymi badaniami laboratoryjnymi: lekarze pierwszego kontaktu „lepiej nie wykonywać tych czynności”. Koniec z antybiotykami na kaszel, prześwietlenie bolesnego kolana lub badania laboratoryjne u dzieci z bólem brzucha: brak interwencji jest czasami lepszy niż interwencja, mówią lekarze pierwszego kontaktu.
Zalecenia mają na celu umożliwienie lekarzowi rodzinnemu większej ilości rozmów z pacjentem, a nie na przykład automatyczne wybieranie badania laboratoryjnego. Oczekiwania pacjenta muszą się zmienić. Często pacjent nie idzie do lekarza gdy tylko pojawi się dolegliwośś. Kiedy jednak już pójdzie, oczekuje, że lekarz mu pomoże. Ale lekarze wiedzą – na podstawie badań naukowych – że jeśli nie ma objawów alarmowych, wiele dolegliwości minie samoistnie.
Kontrast z Polską
Gdy w Polsce na niemal każdym rogu ulicy trafisz na obficie zaopatrzoną aptekę otwartą 7/7 i 24/24 - tak w Holandii apteki ze świeca szukać, otwarte w dni robocze i tylko w godzinach biurowych. Zresztą w aptece nie kupisz wiele więcej niż w drogerii - prawdziwe leki są tylko na recepty.
Już samo pojęcie "choroba" jest dyskusyjne. Dla przeciętnego Polaka katar, zaziębienie, grypa lub zapalenie gardła jest chorobą. Na takie choroby zapadają kilka razy w roku i oczekują od lekarza "solidnej" recepty z listą "mocnych leków". Przeciętny Holender nie idzie nawet z takimi dolegliwościami do lekarza bo wie, że na to skutecznego leku nie ma - trzeba się pomęczyć tydzień a aspirynkę lub paracetamol zawsze sobie kupi sam w drogerii za grosze.
Holender jeździ cały rok na rowerze, lub uprawia inne sporty, w deszcz i mróz, nie przegrzewa się ciepłym ubraniem i mocno odkręconymi kaloryferami - jest bardziej zahartowany - więc nie tak łatwo czepiają się go różne katary, zapalenia, przeziębienia, grypy i anginy. W razie przeziębienia łyka aspirynkę lub paracetamol (w Polsce pod nazwą handlową APAP) i jedzie dalej na rowerze w jesienne słoty.
- Holender mieszkający kilka lat w Polsce pisze: "odkąd mieszkam za granicą, zauważyłem, jak bardzo holenderski system opieki zdrowotnej opiera się na zasadzie 'we kijken het nog even een paar weken aan' (poczekamy jeszcze parę tygodni jak się choroba rozwinie).
Polskie rozczarowanie
Wizyta u holenderskiego lekarza domowego z zaziębieniem, katarem grypą lub bólem gardła kończy się dla polskiego pacjenta wielkim rozczarowaniem. Dlatego nie polecam chorować w Holandii. Lekarz radzi łyknąć aspirynkę lub paracetamol i pójść do łóżka wychorować czyli uitzieken. Nie ma mowy o antybiotykach - bo antybiotyki na to nie pomagają. Gdy dla Polaka gorączka zaczyna się przy 37ºC to dla Holendra co namniej ponad 38ºC. Niby mała różnica ale ten jeden stopień może znaczyć wiele dla młodej polskiej matki w panice o chore dziecko i pragmatycznej reakcji holenderskiej asystentki przez telefon.
Porada holenderskiego lekarza
Bakteryjne choroby (np. zapalenie opon mózgowych, płuc, gruźlica) zwalczane jest antybiotykami.
Wirusowe choroby - czyli najczęstsze dolegliwości jak zapalenie gardła, ucha, nosa, katar, grypa, zaziębienie - na to medycyna nie wynalazła lekarstwa. Antybiotyki nie zwalczają wirusowych zapaleń a na dłuższą metę obniżają odporność organizmu.
Czy należy gorączkę zwalczać?
Dreszcze, szczękanie zębami, ból mięśni, zimy pot - kto ma gorączkę czuje się fatalnie i chce się jej jak najszybciej pozbyć. Aspiryna lub Paracetamol (APAP) może pomóc obniżyć temperaturę ciała ale może jest lepiej nic nie brać i odchorować cierpliwie pod kołderką (uitzieken)?
Gorączka jest mechanizmem obronnym organizmu przy infekcjach. Gorączka powstaje gdy nasz układ odpornościowy (immunologiczny) przekazuje sygnał do naszego mózgu. Gdy nasz organizm zaatakuje wirus lub bakteria do akcji wchodzą komórki makrofagi - ekipa porządkowa. Makrograf produkuje specjalne białka gdy tylko coś trafi do jego "śmietnika". Te białka włączają funkcje mózgu produkujące z kolei substancje aktywizujące "termostat" w systemie sterowania (podwzgórze mózgowe).
Podwyższenie temperatury ciała ma dwie zalety:
- Wirusy i bakterie łatwiej giną w wyższej temperaturze.
- Układ odpornościowy (immunologiczny) funkcjonuje lepiej.
Te naukowo udowodnione korzyści z podwyższonej temperatury ciała, choć nie możliwe jest laboratoryjne testowanie efektów temperatury lub jej braku. Niemożliwe jest znalezienie identycznego materiału porównawczego. Każdy człowiek jest jeden i jego system odporności jest inny.
Paracetamol i Aspiryna hamują lub zupełnie wyłączają regulację mózgowego "termostatu". To, co prawda, daje nam chwilowe poczucie ulgi ale konsekwencją zniwelowanie biologicznego efektu działania temperatury. Udowodniono, że dzieci chore na wietrzną ospę zachowują dłużej wysypkę używając paracetamol.
Gorączka może być groźna u malutkich dzieci i "kruchych pacjentach". Gorączka powyżej 39ºC może spowodować drgawki gorączkowe, choć zdarza się to tylko u 4% malutkich dzieci. Ale nasz wewnętrzny termostat nie jest samobójczy i potrafi podnieść temperaturę ciała w wyjątkowych wypadkach do nieco ponad 41°C a nie więcej. Gorączka nie jest niebezpieczna - jest tylko czasową męczarnią.
Większym ryzykiem bywa w praktyce przegrzanie organizmu spowodowane udarem słonecznym. Fanatyczne opalanie się, szczególnie w południowych krajach łatwo może przegrzać organizm do 42ºC co może spowodować uszkodzenie mózgu.
Fobia gorączkowa
Strach przed gorączką i czyli uważanie gorączki za poważne zagrożenie życia jest dość powszechnym zjawiskiem które występuje wśród niektórych narodów bardziej niż u innych. Szczególnie Amerykanie są znani z panicznej "fever phobia". Holendrzy zdecydowanie nie należą to tej grupy panikarzy i hipochondryków.
Przeczytaj także:
- Chorowanie w Holandii
- Jaśnie Wielmożny Pan Doktor
- Lekarz rodzinny od pierwszego i... ostatniego kontaktu
- Szpital w Holandii
- Przesadna dbałość o zdrowie ma odwrotny skutek
- 5 zasad "na chorobowym" w Holandii
- Zwolnienie lekarskie po holendersku
- Grypa, przeziębienie i antybiotyki
- Grypa - fakty znane nauce
- Antybiotyki w Holandii i w Polsce
- Zbawienny Paracetamol
- Aspiryna ® - czyli przeziębienie w Holandii
- Holenderska służba zdrowia i Holenderska służba zdrowia II