Tulipan - kwiat jak turban
Dlaczego tulipany są tak nierozerwalnie związane z Holandią? Historia tulipana w Europie; od histerii do galerii.
Tulipan - kwiat jak turban
Tulipan pochodzi z Turcji. Jego forma przypomina turban (tur.: türban) więc taką otrzymał łacińską nazwę (tulipa). W XVI wieku zaczęto go importować do Holandii.
Około roku 1550 Turcja była wielkim mocarstwem. W ogrodach pałacowych sułtana Sulejmana rosły tulipany, niezwykle cenne i rzadkie także w Turcji. Sułtan podarował kilka cebulek tulipana flamandzkiemu kupcowi Busbecq który z kolei podarował je botanikowi Clusiuszowi który w tym czasie był carskim ogrodnikiem na dworze austriackim. Tam też w Austrii wyrosły pierwsze tulipany w Europie. Później Clusius przeniósł się do Holandii, a z nim tulipany. Clausius został profesorem na uniwersytecie w Lejdzie.
Dlaczego w Holandii?
Tulipan rośnie najchętniej w łagodnym klimacie morskim, gdzie zimą, przez 3 miesiące, temperatury nie spadają poniżej 2°C i nie wzrastają powyżej 9°C. Nadmorskie tereny Holandii okazały się idealną nową ojczyzną dla optymalnego rozwoju cebulki tulipana.
Dyktator trendów
Carolus Clusius (1526-1609) był flamandzkim botanikiem, pierwszym który stworzył naukowe opisy gatunków roślin. Był twórcą jednego z pierwszych ogrodów botanicznych w Lejdzie, gdzie mieszkał i "ojcem" współczesnego ogrodnictwa. Uznawany jest również za pierwszego mikologa w dziejach światowej botaniki. Clusius wysławił się popularyzacją ziemniaka i tulipanów w Europie.
Clausis tulipany badał i hodował ale ich nie sprzedawał. Piękne, egzotyczne kwiaty w jego ogrodzie budziły sensację mieszkańców Lejdy (Leiden) do tego stopnia, że pewnej nocy je skradziono. Tak rozpoczęła się kariera tulipana w Holandii. Szybko wypracowano w Lejdzie metody tworzenia hybryd i mutacji tej rośliny.
Tulipanowa bańka mydlana
Co leci w górę musi też spaść czyli giełdowa hossa i bessa. Co raz pęka jakaś bańka mydlana. Ludzkie stadne zachowanie. Skąd my to znamy? Tulipany są dobrym przykładem spekulacji zakończonego dramatem. Dramatem ludzkiej chciwości. Samo nakręcającej się i zawsze niezaspokojonej spirali chęci posiadania.
Około 1620 roku zrobił się wielki szum wokół tego kwiatu. Tulipany w ogrodzie stały się symbolem statusu i tylko najbogatszych mieszczan było stać na ten kwiat. W Niderlandach wybuchła szalona mania tulipanowa która szybko przerodziła się w prawdziwą "bańkę spekulacyjną". Ceny tulipanów osiągnęły absurdalne wysokości a nawet stały się jednostką płatniczą.
Tulipan stał się bardzo szalenie modnym kwiatem wśród zamożnych mieszczan Zachodniej Europy. Francuskie dworskie damy płaciły setki guldenów za tulipany którymi przystrajały swe dekolty na balach galowych. Aby poznać wartość tulipana warto wiedzieć, że średnie roczne dochody w XVII wieku wynosiły około 150 guldenów. Już w roku 1623 jedna cebulka najbardziej modnego tulipana kosztowała 1000 guldenów. Tulipanowa histeryczna spirala obłędnej mody poczęła się szybko nakręcać. Za woreczek cebulek gatunku typu "ostatni krzyk mody" można było kupić rząd kamienic przy amsterdamskim kanale.
W roku 1636 wybuchła w Holandii "tulipanowa mania", zapotrzebowanie na tulipany rosło znacznie szybciej niż podaż i ceny cebulek strzeliły w niebo. Dobry handlarz tulipanami mógł zarobić 6000 guldenów miesięcznie. Wciąż więcej mieszczan zaczęło postrzegać tulipany jako dobrą inwestycję na przyszłość przez co popyt tylko rósł, ceny rosły - każdy był zadowolony. Każdemu majątek rósł dosłownie w oczach. W tych trzech latach zamożni kupcy inwestowali majątek w tulipany - nie dlatego, że im się tak podobały ale jako świetną inwestycję wzrastającą w cenie niemal z dnia na dzień. Im więcej ludzi kupowało cebulki tym więcej znajdywali naśladowców.
Spekulanci wyczuli moment jak szybko zarobić dużo pieniędzy. Cebulki tulipanów warte były dosłownie majątek na... papierze. Handlowano "wirtualnie" cebulkami które siedziały gdzieś na polu w ziemi. Te papiery wartościowe sprzedawano dalej z ogromnym zyskiem, płacono absurdalnie wysokie ceny.
- Historię tulipanowego obłędu opisał Aleksander Dumas w książce "Czarny tulipan".
Fortuna za cebulkę
W roku 1635 zarejestrowano sprzedaż 40 cebulek tulipanów za cenę 100 tys. guldenów (Uwaga! W tych czasach, dla przykładu, beczka masła kosztowała na rynku 100 guldenów, osiem tłustych wieprzy 240 guldenów).
Rekordową cenę uzyskał najmodniejszy wówczas gatunek tulipana (Semper Augustus) osiągając w Harlemie cenę 6 tys. guldenów za jedną cebulkę - cenę ładnej kamienicy. Najbardziej cenione były gatunki z wielokolorowymi, postrzępionymi płatkami. Za jeden tulipan gatunku Viceroy zapłacono 3 tys. guldenów co, jak ktoś wówczas ironicznie zauważył, było wartością: "2 wozów pszenicy, 4 wozów żyta, 4 tłustych wołów, 8 tłustych wieprzy, 12 tłustych owiec, 2 beczek wina, 4 beczek piwa, 2 beczek masła, tysiąc funtów sera, łóżko, srebrny kielich, komplet ubrań wraz ze statkiem którym to wszystko można przewieźć".
- Przeliczając cenę jednej cebulki tulipana z roku 1636 na dzisiejszą siłę nabywczą w Euro - najdroższa cebulka tulipana kosztowałaby dzisiaj niemal 60 tys. Euro!
Jedną cebulkę tulipana sprzedawano za 4.000,- guldenów (równowartość ok. 40.000 Euro dzisiaj) co nie było niczym niezwykłym. Rekordami były sumy 13.000,- guldenów (€ 13.000) za jedną "wirtualną" cebulkę tulipana! Tą "bańkę spekulacyjną" nazywali co trzeźwiejsi "tulipanowym handlem powietrzem".W katalogu tulipanów z roku 1637, cena katalogową tulipana Viceroi wynosiła 3 - 4,2 tys. guldenów. W tym obłędnym szale tulipanowym nawet biedniejsi ludzie zwietrzyli możliwość szybkiego wzbogacenia, naśladując elity i kupując tulipany nawet sprzedając w tym celu swoje domy, zagrody wiejskie, meble i posagi. Cebulki sprzedawano na wagę, nawet jeszcze w ziemi, zanim zakiełkowały co zwano wówczas handlem powietrzem Władze nie były w stanie zatrzymać tej absurdalnej gorączki tulipanowej.
W roku 1637 tulipanowa histeria osiągnęła zenitu. Możni mieszczanie prześcigali się na licytacjach cebulek tulipanów. W skrajnym wypadku bogaty szaleniec kupił jedną cebulkę tulipana za 5 tys. guldenów co stanowiło równowartość domu z dobrym wyposażeniem w Amsterdamie.
W tym czasie (1635-37), poza ekstremalnymi wyjątkami płacenia za cebulkę kilku tysięcy guldenów, większość cebulek sprzedawano na licytacji za cenę do 300 guldenów co i tak stanowiło równowartość rocznego dochodu majstra rzemieślnika.
Fortuna jak bańka mydlana
We wtorek, 3 lutego 1637 w Haarlem ustał nagle tulipanowy handel, gdy pewien handlarz nie sprzedał partii tulipanów za 1400 guldenów. Tydzień później zawalił się tulipanowy rynek. Okazało się, że ten cały handel powietrzem, cebulkami które jeszcze nie urosły, transakcjami nieistniejącego jeszcze towaru doprowadził do chaosu na holenderskiej giełdzie. W roku 1637 sprzedawano opcje na tulipany których nie było a kupujący zapłacili za nie cenę jaka już była nieaktualna.
Kilka tygodni później na zebraniu producentów i handlarzy tulipanów w Amsterdamie ustalono spłatę opcji w wysokości 10% kontraktu ale i ta suma nie była realna. Zakontraktowanych opcji nigdy nie spłacono. W efekcie handel ustał a handlarze zbankrutowali. Z czasem handel tulipanami odbił się od dna ale już nigdy nie w takiej formie i na taką skalę.
Zainteresowanie tulipanami trwało nadal, szczególnie z zagranicy. Tulipan stał się holenderskim produktem eksportowym. Przez wieki cebulki tulipanów, narcyzów i hiacyntów królowały w holenderskim eksporcie. Dzisiaj już jest wiele innych kwiatów cebulkowych wartych więcej niż tulipany. Holandia jest nadal największym w świecie producentem cebulek kwiatowych i eksportuje rocznie za sumę ok. 320 milionów Euro w ilości około 4 miliardów sztuk.
- Dopiero w XX wieku odkryto, że właściwie całą gorączkę tulipanową zawdzięczamy... wirusom. Tulipanowe gatunki z wielokolorowymi, postrzępionymi płatkami były efektem infekcji pewnym wirusem roślinnym powodującym pstrość tulipana.
Przeczytaj także: