Holenderskie twierdze
Aby zobaczyć malutką twierdzę Boyen w Giżycku trzeba zapłacić za wstęp 15 złotych. Natomiast w Holandii jest co najmniej dziesięć twierdz tego typu w doskonałym stanie dostępnych gratis. Mury, wały i fosy skutecznie izolowały od zakusów wroga. Dzisiaj są atrakcją turystyczną Holandii.
Martwe pole
W średniowieczu twierdze posiadały wysokie, proste kamienne mury które były całkiem skuteczne w obronie. Pod koniec XV wieku sytuacja ta uległa gwałtownej zmianie wraz z rozwojem dział oblężniczych. Francuska inwazja na Włochy w latach 1494-1495 jest powszechnie postrzegana jako punkt zwrotny. Armia francuska przybyła wyposażona w nowoczesną artylerię. Doprowadziło to do zdobycia jednego włoskiego miasta po drugim.
Aby oprzeć się artylerii, potrzebny był zupełnie nowy typ fortecy, ponieważ stare średniowieczne mury okazały się niezwykle podatne na ostrzał armatni. Ponadto duże okrągłe wieże średniowiecznych fortec miały martwe pole widoczności.
Nowe fortyfikacje składały się ze znacznie niższych konstrukcji z ziemnymi wałami, które z przodu były sfazowane pod niewielkim kątem, a czasem z ceglanymi ścianami u dołu, aby utrudnić szturm. Aby uniknąć martwych punktów i móc prowadzić ostrzał z flanki, konstrukcje te zaopatrzono w bastiony, które zbudowano w taki sposób, aby wróg był zawsze widoczny. W ten sposób powstała "gwiaździsta forteca", zwana także "trace italienne", ponieważ fortece te powstały po raz pierwszy we Włoszech, a pierwszymi architektami fortyfikacji byli Włosi. Pierwszą fortecą, która z powodzeniem wytrzymała oblężenie nowoczesnej artylerii, była Piza w 1500 roku.
Nigdzie na świecie nie ma tak wielu świetnie zachowanych "gwieździstych" renesansowych miast-twierdz jak w Holandii. Poza niżej wymienionymi znamy jeszcze siedem miasteczek-twierdz w innych krajach Europy: Palmanova i Peschiera del Garda (Włochy), Elvas (Portugalia), Neuf-Brisach (Francja), Terezín (Czechy), Karlovac (Chorwacja) i Zamość w Polsce.
Holender jest miły i otwarty, ale jego życie otoczone jest fosą - tak samo jak holenderskie miasta wciąż otoczone są fosami.
W Holandii większość miast zachowała do dzisiaj swoją obronną strukturę starego centrum miasta. Miasta otoczone są pierścieniem kanałów zwanych singel które spełniały rolę fosy obronnej. Zamożni mieszczanie trzymali na dystans intruzów i najeźdźców. Tak było 500 lat temu i w głębi holenderskiej duszy jest tak do dziś.
Stare holenderskie miasta jak Amsterdam, Leiden, Alkmaar, Utrecht i wiele innych otoczone było umocnieniami obronnymi i fosami. Znaczy się, my to powinniśmy nazywać fosą bo takie przeznaczenie obronne niegdyś miały. Amsterdam liczył nawet 22 bastiony. Tego typu systemy obronne były niezwykle drogie i np. włoska Siena zbankrutowała podczas budowy wałów obronnych. My dla ułatwienia nazywamy wszystkie sztuczne drogi wodne kanałami ale Holender nie. Woda to holenderska specjalność, więc i na wodę są dosłownie setki słów.
W holenderskich miastach nie ma kanałów
Kanałami zwie się tylko duże drogi wodne poza miastami. W miastach są za to:
Singel - zewnętrzny pierścień wodny średniowiecznego miasta służący jako fosa obronna. Ważną cechą singla jest to, że zazwyczaj nabrzeże singel'a nie jest obmurowane.
Gracht - kanał wewnątrz miasta z obmurowanym nabrzeżem (kade) służącym niegdyś jako droga transportowa i rynsztok. Sieć gracht'ów bywa różnej gęstości i wielkości.
Holenderskie twierdze
Większość znaczących miast Holandii w XV-XVIII wieku była twierdzami obronnymi. Budowano je wówczas według wówczas nowoczesnych wzorów sztuki militarnej w modelu klinowym: sieć bastionów (trójkątnych lub pięciobocznych) połączonych ze sobą wałami (kurtynami). Przy okazji nasypywania tych wielometrowych wałów powstawała fosa wokół obwarowania.
Od starożytności miasta broniły się budując wysokie mury ale ten system w epoce coraz lepszych armat i materiałów wybuchowych stał się za słabą obroną. W XVI wieku powstał nowoczesny system obronny miast zapoczątkowany przez włoskiego stratega epoki renesansu, Giuliano Giamberti którego uczniowie jak np. Bernardo Morando zaprojektowali fortyfikacje Zamościa jak i zresztą całe to śliczne renesansowe miasto.
Najbardziej klasycznym i geometrycznie perfekcyjnym przykładem takiego budownictwa obronnego jest włoskie miasteczko Palmanova ale także sam Watykan opasiony jest potężnymi murami obronnymi i bastionami na każdym rogu.
Heusden jest miasteczkiem-twierdzą (XVII w.) w Brabancji, między Waalwijk i Den Bosch. Wiąże się z nim tragiczna historia z okresu końca II wojny światowej. Ratusz miejski uważany był przed wojną za najpiękniejszy w całej Holandii, niestety wszystkie wieże miasta, w tym ratuszową, zniszczyli Niemcy - czym niszczyli punkty orientacyjne aliantów. Następnie w czasie alianckich bombardowań mieszkańcy chronili się w piwnicach ratusza. Ratusz się zawalił grzebiąc pod sobą 134 kobiet i dzieci - 10% wszystkich mieszkańców miasteczka.
Willemstad - twierdza którą używano w ciągu 440 lat aż trzy razy. Przeczytaj więcej o bastionie Willemstad >>>
Piękne bo małe
Wszystkie wyżej wymienione miasteczka-twierdze są starymi zabytkowymi miasteczkami wartymi spaceru z dala od tłumów turystów w znanych miejscach Holandii choć im nie ustępujących urokiem ze swoimi kanałami, porcikami i budownictwu sprzed 300-500 lat. Obok atrakcji spaceru po wałach tych malutkich miasteczek są one także bardzo ładne i turystycznie niezwykle atrakcyjne. Zapełniają się turystami jedynie w słoneczne weekendy.
Twierdze polskie
W Polsce Zamość i Chełmno są najlepszymi i najładniejszym przykładem miast-twierdz.
Poza tym pozostałości twierdz w różnym stanie obejrzeć można w Modlinie, Koźle nad Odrą, Nysie, Srebrnej Górze a także twierdza Boyen w Giżycku, Osowiec nad Biebrzą, twierdza w Kłodzku i twierdza Wisłoujście w Gdańsku.