Holenderska moneta: od florena przez guldena do euro
W historia Europy bierze swoje źródła w starożytnym Rzymie i później Italii. Także pieniądze. W średniowieczu, kiedy Holandia stawała się żeglarską potęgą handlową, nie miała jeszcze własnej monety. Floren i dukat był międzynarodową walutą, "dolarem" średniowiecza.
Przez wieki monetą używaną przez kupców w średniowiecznej Europie, także przez holenderskich kupców był wenecjańskie dukaty i florenckie floreny. W średniowieczu dukaty i floreny były europejską monetą o znaczniej stabilniejszej wartości niż dzisiaj jest nim euro.
Między XIII i XVI wiekiem Florencja spełniała czołową rolę w handlu i gospodarce średniowiecznego świata - jeszcze zanim stała się kolebką renesansu kwitł już finansowy biznes.
Florencka moneta fiorino d'oro czyli złoty floren był od XIII wieku "twardą walutą" europejskiego handlu i od jego nazwy pochodzi także węgierski forint i holenderski gulden. Gulden zwany był w dawniej Holandii Złotym Florenem (Gouden Florijn). Ponieważ Gdańsk był przez wieki de facto holenderskim portem tak więc i gulden był także monetą tego miasta aż do 1945 roku.
- Ciekawostka: Ponte Vecchio (stary most) w Florencji zbudowano w 1345 r. zastępując nim stary drewniany most rzymski. Na tym moście od zarania dziejów stały stragany rzeźników, garbarzy i kowali. Od tego mostu pochodzi ponoć słowo bankrut; gdy interes nie szedł dobrze to stragan (banca) burzyła (rotta) straż co zwano bancarotta.
Dlatego też do momentu wprowadzenia euro symbolem holenderskiego guldena była litera ƒ lub FL. Gulden był zawsze silnie związany z niemiecką marką i jego wartość w stosunku do marki była stała według przelicznika: 1 DEM = 1,1 NLG.
W momencie wprowadzenia EURO w roku 2002 ustalono wartość euro na dwie marki za guldena, czyli 1€ = 2,2 NLG.
Wprowadzając euro Holandia pozbyła się swoich tradycyjnych miar "ćwiartek" co było dużym utrudnieniem dla narodu przywykłego do monet 25-centowych, 2,5-guldenowych i banknotów 25-guldenowych. Poza tym wzornictwo monet i banknotów było w tym kraju bardzo nowoczesne. Szczególnie banknoty charakteryzowały się oryginalną szatą graficzną i wyraźnym podziałem na kolory. Minęło już niemal 20 lat a wielu holendrów z nostalgią wspomina "nasze pieniądze".
Rok 2001 - koniec guldena
Od 1 stycznia 2002 w 12 krajach Unii Europejskiej, także w Holandii wprowadzono jednolita walutę Euro (symbol € otrzymujesz na polskiej klawiaturze wciskając prawy Alt+U). Ku utrapieniu wszystkich Holendrów po 500 latach tradycji przestał istnieć holenderski gulden. Polityczna decyzja o wprowadzeniu wspólnej monety zapadła jeszcze w zupełnie innych czasach (w roku 1992) gdy w Europie i świecie panowały zupełnie inne realia niż dzisiaj.
Akceptacja nowej monety euro nie przychodziła łatwo i w przekonaniu większości obywateli, od czasu wprowadzenia euro wszystko znacznie podrożało. Mimo, że od momentu wycofania guldena minęło już niemal 20 lat to do niedawna wielu starszych Holendrów przeliczało ceny z euro na "swoje" poczciwe guldeny. Ale i dzisiaj zdarza się, że ktoś przez pomyłkę powie "gulden" zamiast "euro". Jeszcze w 2018 r. w telewizji zdarzyło się usłyszeć ministra finansów który zamiast euro powiedział pewną sumę w guldenach.
W roku 2015 przyszłość euro stałą pod znakiem zapytania bardziej niż kiedykolwiek. Ewentualne wycofanie się z niektórych krajów ze strefy euro miałoby nieobliczalne skutki dla całej Europy i przez nikogo do przewidzenia konsekwencje. Najprawdopodobniejszym scenariuszem przyszłości po rozpadzie unii monetarnej byłoby wprowadzenie "NEURO" czyli wspólnej waluty krajów silnych gospodarczo jak Niemiec, Austrii i Beneluksu.
- Ilu Holendrów tęskni za guldenami? Według nieoficjalnych szacunków z 2009 r.: wciąż około 16 milionów, czyli wszyscy. Szukałem informacji o tym co się stało z guldenowymi monetami i banknotami wycofanymi z obiegu 1 stycznia 2002 roku? Nie ma na ten temat żadnych informacji. W momencie wprowadzania Euro słyszałem jeszcze, że guldeny leżą w dobrze strzeżonych magazynach w Lelystad - tam gdzie magazynowane były nowe Euro przed ich wprowadzeniem. Magazynowane "ot, tak, na w razie czego" - ale może to tylko plotka?