Gdy powstał rynek, po nim miasto aż w końcu VAT
Holandia to miasta i długa kupiecka historia. Miasta powstawały wokół rynku który były średniowiecznym centrum handlowym skupiającym producentów, handlarzy i kupców. Oszukiwanie klienta na wadze było tak powszechne, że miasta wprowadzały swoją własną, urzędową wagę dającą gwarancję uczciwości. W każdym większym mieście budowano w tym celu Wagę.
Najpierw był rynek przy brodzie
Miasta powstawały tam gdzie skupiali się handlarze na szlakach handlowych. Tymi miejscami były często brody na rzece. Nie w każdym miejscu można było przejechać rzekę. Później budowano promy do przeprawy. W takich miejscach zaczął skupiać się handel, powstawały gospody i inne "punkty obsługi podróżnych". Z czasem miejsca te przekształcały się w place targowe, czyli rynki. Wokół rynku swe domy stawiali lokalni kupcy. Oczywiście to wszystko pod okiem lokalnego władcy feudalnego który musiał wydać zgodę na lokację i regulację prawną zwaną "prawami miejskimi". W języku angielskim ford oznacza bród, podobnie w niemieckim furt. Ford był więc płytkim miejscem na rzece pozwalającym na przejście lub przejechanie, np. Guildford, Oxford. Dla przykładu nazwa miejscowości Oxford oznacza to samo, co Coevorden, Ochsenfurt i nawet Bosfor: "ford" lub bród na rzece, gdzie rolnicy mogą przeprowadzać woły (oxen). Także w Niemczech mamy wiele miast z końcówką furt (Frankfurt, Erfurt) a w Holandii z końcówką voorde (bród - doorwaadbare plaats) oraz kończące się na drecht, dracht, trecht lub tricht, jak np. miasta Amersfoort, Coevorden, Lichtenvoorde, Steenvoorde. Prawdopodobnie polskie nazwy Puławy, Bielawy, Żuławy - mają podobne pochodzenie, gdzie słowo ława znaczyło kiedyś łęgi nadrzeczne lub miejsce brodu (przeprawy).
Przyzwolenie feudała
Już w wczesnym średniowieczu feudałowie zauważyli, że zarobią więcej na ściąganiu podatków z kupców niż z chłopów. Dlatego zaczęli od ok. roku 1000 zezwalać na lokalizacje miast na ich posiadłościach, nadając im pewne prawa i przywileje. Jednym z najważniejszych praw miejskich w średniowiecznych miastach było prawo posiadania wagi miejskiej. Zaufanie i uczciwość były podstawą handlu i prestiżu miasta jako centrum handlowego. W Holandii obowiązkowo ważono na rynku m.in. sery i masło. Wagi mogą być różne, odważniki też, więc potrzebna była waga kalibrowana do której każdy z klientów mógł mieć zaufanie. Co prawda nie było w tych czasach standaryzacji, także funt w Londynie mógł mieć inną wagę niż w Frankfurcie. [Zobacz: osobliwe holenderskie jednostki wagi >>> ] . Podobnie zresztą czas mierzono w każdym mieście według swoich zasad, więc południe w Amsterdamie było o nieco innej porze niż w Brukseli.
Holenderskie prawa miejskie
Ważniejsze przykłady praw miejskich w średniowiecznej Holandii, chociaż te prawa w całej Europie były dość podobne.
Prawo posiadania:
- własnego zarządu
- własnej jurysdykcji
- murów obronnych
- własnej monety
A także prawo:
- targowe
- myta
- wagi
- ściągania podatków
- składowania towarów
Prawa miejskie traciły znaczenie już od XVII wieku a w 1851 różnice prawne między "wsią" a "miastem" zostały definitywnie zniesione.
W średniowieczu serów oczywiście nie robiono w miastach ale sprzedawane były na rynkach pobliskich miast. Przez wieki w handlu serami "Gouda" obok miasta Gouda, rywalizowały ze sobą sąsiednie miasteczka Stolwijk i Schoonhoven. Dopiero od 1540 rywalizację o targ serowy wygrała Gouda. Jeszcze większym targiem serowym jest Alkmaar z takżę poięknym budynkiem wagi z 1603 r. Waga w Utrechcie (De Heksenwaag van Oudewater) nosi nazwę "Wagi Czarownic" - ponieważ na tej wadze ważono od XVI do XVIII wieku także czarownice.
Narodziny VAT
Miasto zobowiązywało sprzedawcę do ważenia swoich towarów na oficjalnej miejskiej wadze stojącej w specjalnie do tego celu przeznaczonym Budynku Wagi (De Waag) znajdujący się zazwyczaj przy ratuszu na głównym rynku miasta. Za ważenie pobierano opłaty które były ważnym źródłem dochodu miasta. Opłata wagowa była jedną z pierwszych form cła lub akcyzy porównywalną do dzisiejszego VAT.
Wagi w Holandii dzisiaj
W 45 miastach Holandii przetrwały budynki Wagi do dzisiaj. W wielu je już dawno zburzono, gdy swą funkcję straciły - tak jak na głównym "rynku" Amsterdamu (de Dam). Pozostał drugi budynek wagi na Nowym Rynku którego budowę zaczęto jeszcze w XV wieku. Waga znajduje się on zazwyczaj przy ratuszu miejskim i głównym rynku miasta. Dzisiaj wiele zabytkowych budynków Wagi służy jako muzea lub restauracje. Trzy budynki Wagi w Holandii nadal spełniają swoją tradycyjną funkcję, choć bardziej jako atrakcja turystyczna niż rzeczywista potrzeba.
Budynek Wagi - często piękny, średniowieczny budynek, stoi jeszcze w wielu starych miastach Holandii jak ten w Amsterdamie, Goudzie, Hoorn, Alkmaar i Enkhuizen - miast które na handlu zrobiły majątek. Wiele budynków wagi miejskiej zachowało się do dzisiaj, w wielu krajach Europy, także w Polsce w: Płocku, Poznaniu, Krakowie, Nysie i Wrocławiu.
Gdy w Polsce rynek przestał być rynkiem
Słowo rynek miało tysiące lat jedno jedyne znaczenie: plac targowy. Centralny punkt miasta. Miasto zaczynało się od rynku. Wokół placu handlarze budowali swoje domy, świątynie, zakłady usługowe i rzemieślnicze. Tak powstawało miasto. Rynek był sercem miasta i jego fundamentem.
Jadąc do nieznanego mi miasta wbijam w nawigację "centrum". Z reguły rynek jest centrum miasta. Ale niekoniecznie w Polsce. Dlatego muszę często pytać się przechodniów gdzie jest rynek. I tu się zaczyna kłopot.
Polski "rynek"
W powojennej Polsce, nie wiedzieć czemu, rynek szybko wygnano z... rynku na peryferie. Samo słowo "rynek" ma dzisiaj niejasne znaczenie. Wielokrotnie mi się zdarza, że wjeżdżając do miasteczka pytam miejscowego przechodnia gdzie jest rynek. Muszę to robić ponieważ nawigacja samochodowa ustawiona na 'centrum' kieruje w najbardziej zaskakujące miejsca niekoniecznie z centrum związane. A przynajmniej nie z takim centrum jakie ja mam na myśli. Ja chce po prostu zwiedzić zabytkowe, najstarsze centrum miasta. Od przechodniów otrzymuje często mętną lub mylną odpowiedź. Nic dziwnego. W wielu miastach rynku już niema, albo za rynek uważa się plac targowy, lub turecki bazar, z reguły gdzieś ukryty ale zdecydowanie nie na rynku. Według słownika języka polskiego rynek to «w dawnych miastach: główny plac będący ośrodkiem życia gospodarczego i społecznego». W dawnych miastach. Mam wrażenie, że Polacy przenieśli się ze wsi do tych "dawnych miastach" i jeszcze nie dokładnie wiedzą jaką funkcję miasto spełnia. Rynki miast zamieniono na brzydkie skwery, pseudo-parki bez żadnej funkcji.
Holenderski rynek
W Zachodniej Europie place targowe i rynek miasta to jeszcze nadal to samo miejsce: market, marché, Markt, mercato (choć czasami też hale targowe). Od średniowiecza po dziś w dni handlowe gospodynie szły na rynek po zakupy. Na rynku przygrywały karyliony lub katarynka - duże, mobilne organy uliczne. Rynki w niektórych miejscach podupadają, spad ilość klientów. Supermarkety wypierają rynki. Mimo to w wielu miastach na rynku rozstawiane są raz lub dwa razy w tygodniu kramy handlarzy rybą, warzywami i serami. Dni handlowe i targowiska powoli przestają mieć znaczenie. Zakupy robi się w supermarketach a targowiska istnieją jeszcze w dużej mierze dzięki cudzoziemcom (czytaj: mieszkańcom basenu Morza Śródziemnego) spragnionych tanich ryb, kalmarów w całości a nie odfiletowywanych wynalazków rybopodobnych na 200-gramowych tackach.
Wtorek i piątek, czyli odwieczne dni targowe nie mają już funkcji. Już nawet w Holandii zniesiono "Dzień Święty" i handlować trzeba 7 dni w tygodniu. W niedzielę nawet chętniej niż we wtorek.
Do końca XX wieku, w niedzielę zamknięte były wszystkie sklepy. Godziny otwarcia sklepów w Holandii uregulowane były prawem i niedziela była święta. Od początku XXI wieku prawo stawało się coraz bardziej elastyczne i weszliśmy w erę 24-godzinnej, 7-dniowej ekonomii. Najpierw duże supermarkety dostały zezwolenie na dłuższy czas otwarcia, także w niektóre niedziele. Wszystkie sklepy otwarte były od poniedziałku (po południu) do piątku, godz. 9.00 do 18.00 a w soboty do 17.00. W czwartki lub w piątki był tzw. wieczór handlowy i wówczas wszystkie sklepy otwarte były do godz. 21.00. Dzisiaj jest już duża dowolność otwarcia sklepów, zależna od władz miasta.
Rynek sentymentalny
Targowiska są nadal popularne w Holandii i niemal codziennie w innej dzielnicy (dużego) miasta do południa można trafić na targ. W każdym miasteczku, w każdej nawet dzielnicy, w rożne dni tygodnia, na większych placach; staje targ. Targi są tymczasowe, kramy rozstawiane na parę godzin. Najwięcej jest targów spożywczych; kramy z owocami, warzywami, nabiałem, rybami, serami i oczywiście kwiatami. Przekupki głośno zachwalają swój towar przekrzykując głośno rozbrzmiewającą muzykę z typowej holenderskiej katarynki. Jest tez kilka stałych targów jak może najsłynniejszy Albert Cuypmart w Amsterdamie, w centrum Rotterdamu i Hagi. Obok tradycyjnie holenderskich kramów staja coraz częściej różne egzotyczne kramy że specjałami z Afryki lub Azji. [zobacz amsterdamski targ 40 lat temu i dzisiaj].
Unikalne, pięknie zdobione zabytkowe holenderskie katarynki (ned.: draaiorgel) stanowią wciąż część folkloru miast a szczególnie targowisk i innych ewenementów. Choć i tych szybko ubywa z holenderskiego krajobrazu.
Przeczytaj także:
- Alkmaar - turystyczna stolica holenderskiego sera
- Gouda - średniowieczne miasto serów
- Wady i zalety średniowiecznych cechów rzemieślniczych
- Co to znaczyło otrzymać prawa miejskie?
- Historia chłopa feudalnego - czyli dlaczego Kraków zbudowali
- Jak powstało miasto i dlaczego chcemy być z miasta?
- Osobliwe holenderskie jednostki wagi
- Holenderskie katarynki - draaiorgel