Kieliszek jenever czyli picie po holendersku

Eskimosi mają czterdzieści słów na określenie śniegu. Polacy maja co najmniej tyle samo słów na określenie stanu nietrzeźwości. Holendrzy mają czterdzieści słów dla nazwy "kieliszka jenever" (gin).
Eskimosi mają czterdzieści słów na określenie śniegu. Polacy maja co najmniej tyle samo słów na określenie stanu nietrzeźwości. Holendrzy mają czterdzieści słów dla nazwy "kieliszka jenever" (gin).
Tego zawodu ani jego nazwy nie ma w języku polskim. Po angielsku "town crier" czyli krzykacz miejski. Herald to jeden z najstarszych zawodów na świecie i choć już dawno nie istnieje w pierwotnej formie to jego holenderska nazwa "omroeper" funkcjonuje nadal dla prezentera i pracownika publicznego radia i telewizji.
Idący drogą rolnik chwieje się na nogach, dziady z sinymi twarzami na ławce w parku, studencka młodzież przy ognisku nad jeziorem, trzech menadżerów na delegacji, ekipa polskiej telewizji w plenerze, profesor historii z ministrem kultury. Łączy ich wszystkich jedno: kieliszek.
Holandia pęka w szwach. Ten malutki kraj boryka się z coraz większym przeludnieniem. W roku 1950 kraj liczył 10 mln mieszkańców i już wtedy alarmowano o przeludnieniu Niderlandów.
Pamiętam gdy jeszcze około roku 1960 po Powiślu w Warszawie chodził wieczorem człowiek z długim metalowym prętem, podchodził do lampy, coś tym prętem u góry latarni pociągał i zapalało się światło.
Amsterdam jest największą atrakcją turystyczną Holandii ale stał się już zbyt zatłoczoną pułapką na turystów. Polecam trasę po sercu Holandii, gdzie takiego tłoku nie ma a polderowe atrakcje może większe.
W połowie XX wieku na naszym podwórku na Mariensztacie niemal codziennie zjawiał się jakiś uliczny sprzedawca lub "dziad" oferował swoje usługi. Tak się ich nazywało w Warszawie; po podwórku chodził dziad albo baba. W Holandii odpowiednikiem był i czasami nadal jest boer czyli chłop.
Małże morskie (omułki) i inne morskie ślimaki były dawniej pospolitym pokarmem, zbieranym na rozlewiskach przy odpływie. Dzisiaj są już delikatesem na holenderskim stole. Ulicznego sprzedawcę muszli zastąpiły supermarkety.
Holendrzy posiadają wiele osobliwości trudnych do zrozumienia dla cudzoziemca. Wymienię kilka które powinny się znaleźć na liście światowego niematerialnego dziedzictwa kultury.
Zawód putjesschepper jest do dzisiaj przysłowiowym synonimem najbardziej podłej pracy. Człowiek wywożący szambo lub raczej kubły z fekaliami w mieście był najgorszym zawodem. Chociaż już dawno nie istnieje, nazwa funkcjonuje.
Tą serię artykułów poświęcam popularnych niegdyś w Holandii zawodach, które już dawno wymarły lub są na wymarciu. Wiele z tych zawodów funkcjonowało jeszcze do połowy XX wieku, więc starsi je pamiętają.
"Wychowałem" się na pececie. Jego pierwszy prymitywny model zawitał w naszym domu w roku 1985. Floppy's i DOS 3.1 to były magiczne słowa tych lat. Nikt jeszcze nie słyszał o internecie.
Mapa Polski z regionami gdzie "Gwiazdor" nazywany jest "Świętym Mikołajem" pokrywa się ciągle z obszarem Zaboru Rosyjskiego i Ziem Zachodnich. W reszcie Polski jest różnie z tym nazewnictwem.
Chociaż minęło już 160 lat od zniesienia niewolnictwa i pańszczyzny to ten bagaż niewolnictwa nosi w sobie wielu ludzi. Nie tylko czarni potomkowie robotników plantacji w Ameryce. Co wiemy my o sobie? O niewolniczej pracy u dziedzica?
1 stycznia 1863 roku prezydent Lincoln wydał "Proklamację Emancypacji" w której zniósł niewolnictwo dla około 4 milionów murzynów w Ameryce. Amerykanie obchodzili niedawno 160 rocznice tego wydarzenia. Polska także powinna obchodzić - rok później - zniesienie niewolnictwa polskich chłopów z roku 1864. Wszyscy jesteśmy potomkami niewolników - chłopów pańszczyźnianych.
Polacy pracujący za pośrednictwem agencji pracy w Holandii otrzymują z reguły wynagrodzenie według ustawowej płacy minimalnej. Czy przyjazd do pracy w Holandii się opłaca? To zależy od twojej sytuacji w kraju, twojej desperacji, wieku i... nadgodzin.
W intelektualnych kręgach Europy do dobrego tonu należy postawa antyamerykańska. Sam też należę do ludzi nie sympatyzujących z światową hegemonią Stanów Zjednoczonymi. Zapewne wynika to także z mojej polskiej przekory.
Wybór kierunku studiów nie jest aż tak ważny. Wielu już po pierwszym roku zmienia kierunek. Tylko nieliczni wykonują zawód ścisłe związany z ich pierwotnym wyborem. Nie aż tak ważne jest CO studiujesz lecz GDZIE!
700 lat historii Antwerpii to także 700 lat historii żydowskich złotników, jubilerów i szlifierzy diamentów. Dzisiaj aż 80% światowego handlu diamentami przechodzi przez Antwerpię.
VDL jest to dość unikalną prywatną holenderską firmą będącą w rękach rodziny-założycieli van der Leegte (stąd nazwa VDL). Najważniejsza domena firmy to montaż samochodów, produkcja autobusów i autokarów, przemysłowe produkty gotowe i dostawa. Firmy rodzinne to bardzo pewna forma przedsiębiorstwa do jakich w Holandii należy m.in. Heineken, sieci sklepów Jumbo i Blokker.